niedziela, 31 marca 2013

Baranek, Zajączek i Kurczaczek

Chrystus zmartwychwstał ALLELUJA !!!!
To moje pierwsze Święta Wielkanocne (no może drugie jeśli licząc te w brzusiu Mamy). Mama wstała wcześnie rano. Najpierw jak zawsze dała mi tabletkę (sama też wzieła). Ja spałam dalej, a Mama się szykowała. Po 30min dała mi mleczko. Po mleczku nie chciałam już spać, więc mnie Mama włożyła do bujaka i zabrała ze sobą do kuchni. Tam szykowała, szykowała i wyszykowała super wielkanocne śniadanko. Obudziła Tatę i razem zjedliśmy (Mama i Tata zjedli).
A wiecie co wiecie co wiecie co...? Przyszedł do mnie Zajączek. Tzn ja go nie widziałam, ale zostawił prezent dla mnie i Mama mówi, że widziała jak ucieka (pewnie dlatego, żeby czasem ktoś z niego pasztetu nie zrobił). A wiecie co dostałam? Moją pierwszą w życiu super książeczkę ("Oczami maluszka" 0-6m), taką z czarnym ślimakiem na okładce, a w środku czarno-białe obrazki (bo takie są najwyraźniejsze dla maluszków). Bardzo się cieszę i już zdążyłam ją całą poczytać razem z Mamusią. Po śniadanku byłam z Mamą odwiedzić Pana Jezusa w kościółku, bo to przecież dziś najważniejsze (tak mówi Mama). Tam też impreza była. Normalnie Ten Tam u Góry zawsze robi super imprezy, bo tyle ludzi przychodzi do kościółka.
Potem idziemy z Mamą i Tatę do babci Joli i dziadka Włodka na obiad. Ciocia Sylwia i wujek Mateusz też będą. A potem wszyscy razem jedziemy do prababci Cilki i pradziadka Bronka. A tam to wogóle będzie dużo ludzi. Jeśli Mama dobrze policzyła to powinno być 22 ludziki (w tym ja i Dzidzia w brzuszku cioci Dosi). Jak ja lubię takie rodzinne spotkania.

Patrzcie jaki mam prezent ;)
 Dzień wczorajszy:
Tak trochę od końca piszę, więc teraz się troszkę cofniemy.
Wczoraj - Wielka Sobota. Mama naszykowała koszyczek i poszłyśmy razem poświęcić. Razem z nami poszła też babcia Jola i ciocia Marylka. Potem wszystkie razem trafiłyśmy do prababci Cilki i pradziadka Bronka.
A pod wieczór... przyszła do mnie, do Mamy i do Taty.. ciocia Sylwia i wujek Mateusz. Mama wcześniej upiekła babeczki, a Tata zrobił makaron z krewetkami. Oczywiście wyściskali mnie i wycałowali :))) :***
To był miły wieczór.. Wpadajcie częściej :**

Moja pierwsza święconka.

Jedziemy poświęcić koszyczek, a raczej to co w nim jest ;)


Czwartek i Piątek:
W czwartek wrócił Tata. Mama i dziadek Włodek pojechali odebrać go z dworca, a ja zostałam z babcią Jolą i ciocią Sylwią.
Tata jak zawsze przywiózł dużo prezentów od swojej rodzinki. Dla mnie mnóstwo ubranek i grzechotkę-ciufcię. Przywiózł też różne pyszności. Moja druga babcia Rebah (której jeszcze nie miałam okazji poznać) zrobiła specjalnie dla Mamy zieloną harrisę (to taka ostra pasta). Oprócz tego Tata przywiózł 'chamia' (czyt. szamija;  to taka jakby chałwa) i 2 rodzaje 'psisa' (Mama nie wie jak to się pisze ;p) i jeszcze ciastka, takie specjalne tunezyjskie i różne przyprawy, których nie ma w Polsce ;) Ciociu Edytko zrobiłam Ci już smaka? ;p :**
Piątek w sumie taki normalny.

P.S. Ostatnio bardzo buntuję się przy masażach. Mama się troszkę smuci.
P.S. W sobotę Mama uczyła ciocię Sylwię robić masażyk buzi (wewnętrzny i zewnętrzny). Całkiem dobrze Cioci poszło :)
P.S. Radosnych Świąt Wszystkim, spędzonych w gronie rodziny. Buziaczki Wielkanocne.
P.S. Był Zajączek był Baranek (w kościółku), a ja jestem Mamy małym Kurczaczkiem ;)

2 komentarze: