piątek, 30 stycznia 2015

O ciezkim tygodniu i o kwasnym kiwi ;)

Bardzo bardzo zagoniony tydzień. I ja i Mama jesteśmy bardzo zmęczone. Może jakby słoneczko zaświeciło to bardziej by nam się chciało. A było tak:

Poniedziałek:
Pierwsze zajęcia z psychologiem w Przedszkolu (wczesne wspomaganie rozwoju, czyli te co są raz w miesiącu). Było dużo zadań do zrobienia. Musiałam się troszkę namęczyć z niektórymi zadaniami, inne były bardzo łatwe i świetnie sobie poradziłam. Pokazałam też swój charakterek... a co... niech wiedzą, że nie ma ze mną łatwo ;)

Wtorek:
Rehabilitacja w Ośrodku. Samodzielnie zrobiłam aż 8 kroczków. Jest radość!
Po rehabilitacji z p.ciocią Asią było pół godzinki, żeby zajechać na zajęcia z logopedą p.ciocią Anią (to te prywatne). Ostatnio buntuję się i nie chcę mieć swojej drzemki w ciągu dnia i ok godz.15 jestem już tak zmęczona, że nie mam ochoty współpracować. Było ciężko.

Środa:
Wolne. Ufff... Skoro wolne to odwiedziny. Po południu przyszła do nas ciocia Madzia. Dziękujemy za miłą wizytę. I zapraszamy częściej! :*

Czwartek:
Nie wiem jak to się stało (Mama też nie wie), ale w Mamy kalendarzu były zapisane aż 3 zajęcia! To dużo.
Rano pierwsza rehabilitacja z wczesnego wspomagania rozwoju (czyli ta raz w miesiącu). Hmm i kolejna p.Asia. Było ciężko. Bardzo ciężko. Był płacz, krzyk i uciekanie. Na koniec ustalenie jest takie, że będę miała tą rehabilitację 2 razy w miesiącu po 30min, zamiast raz w miesiącu po 1godz.
Po rehabilitacji w Przedszkolu, godzina przerwy i rehabilitacja w Ośrodku z moją p.ciocią Asią. Tu już płaczu nie było. Był uśmiech i całe zajęcia pięknie ćwiczyłam.
Po południu znowu do Ośrodka na zajęcia z pedagogiem p.ciocią Renią. Byłam już troszkę zmęczona, ale na koniec były same pochwały.

Piątek:
Wolne. Odpoczywamy!

Jutro basen (chyba) ;) W nocy coś miałam katar, więc Mama dziś mnie obserwuje czy to tylko taki nocny katar (z suchego powietrza) czy znowu jakiś chorobowy.

P.S. Ostatnio dostałam do skosztowania nowy owoc. Przy okazji troszkę się uczyłam, bo tego owocu jeszcze nie znałam. Zobaczcie na zdjęciach.


Co to ? Takie włochate, a w środku zielone z czarnymi kropeczkami...

Kiwi

Kwaśneeee kiwi... ;)

Hmm zjadłam tylko 3 kawałki. Dobre, ale bardzo kwaśne. Nawet Mama stwierdziła, że bardzo kwaśne, a Ona przecież takie lubi ;)


Buziaki Misiaki

niedziela, 25 stycznia 2015

"Ulepimy dzis balwana..." ;)

Uuuu... widzieliście ile śniegu dziś napadało? Byliście na sankach? Ja byłam. Ale zanim będzie o dziś to troszkę o tym co wcześniej...

Czwartek:
Rano do Przedszkola na pierwsze zajęcia z neurologopedą. Zaraz po, pojechałam na prywatne zajęcia z logopedą. Powinnam w tym dniu nawijać i nawijać, a tu jakoś nic nowego ;)

Piątek:
Wolne od zajęć.

Sobota:
Sobota sobota sobota... basen! Tym razem była nas tylko 3. Tzn 3 małe damy ;) I było jak zwykle supcio. Powiem Wam, że idzie mi bardzo dobrze. Nic się nie boję (no może poza pływaniem na plecach). Tym razem było dużo nurkowania (i takie trudniejsze niż zawsze). Radziłam sobie jak zawsze supcio. Czekam na następną sobotę ;)

Plusk plusk... Czekamy na zajęcia :)

Płyniemy szukać drugiej takiej samej zabawki :)

"5 paluszków rączka ma..." Piosenka na zakończenie zajęć. 






























Niedziela:
Rano wstałam i Mama pokazała mi przez okno ile śniegu napadało. Supcio! Po kawce poszłam z Mamą i ciocią Sylwią na sanki (Antoś musiał zostać w domku, bo ma katarek). Łoooo i nawet zjeżdżałam z górki (takiej nie za dużej). I ciocia Sylwia ulepiła mi małego bałwana. Było supcio :*

Z drogi śledzie bo Sarusia jedzie ;)

U nas tak ładnie :)

Noo dalej Mamooo... szybciej szybciej ;)

"Ulepimy dziś bałwana..."

Cześć Kolego! Miło Cię poznać ;)

Uwaga! Stoję sama na śniegu.

:)

Tak tak... samodzielne śniegowe kroczki ;) Ciocia asekuruje ;p


A jutro trzeba rano wstać, bo rano zajęcia z psychologiem.


Buziaki Misiaki

środa, 21 stycznia 2015

Pierwsze samodzielne 4 kroczki na Dzien Babci i Dziadka :)

Dwa ostatnie dni były dość intensywne.

Wtorek.
Zaczęło się od tego, że piątkową rehabilitację miałam przełożoną na wtorek. Rano pojechałam z Mamą do Ośrodka. Ładnie ćwiczyłam, choć byłam troszkę śpiąca.

Po rehabilitacji wracamy do Mamy :)


Środa:
Znowu rehabilitacja w Ośrodku. Przeważnie nie mam tak dzień po dniu. A jak się potem okazało nawet dobrze wyszło. A było tak... Dziś w Ośrodku Dzieci obchodziły Dzień Babci i Dziadka, czyli przyszło dużo gości. Przez tych gości (albo dzięki nim) podczas mojej rehabilitacji Mama nie siedziała tak jak zawsze na korytarzu przy wejściu, tylko bardziej na ośrodku (czyli miała blisko do mnie i widziała też troszkę jak ćwiczę). Pomyślałam sobie, że skoro Mama może dziś zobaczyć to w końcu pokażę jej jak pięknie chodzę. I właśnie dziś postawiłam samodzielnie pierwsze 4 kroczki. Potem znowu i znowu. Mama była przeszczęśliwa. Jak zawsze były duże brawa. Podziękować trzeba też p.cioci Asi, że mi tak bardzo pomaga i ćwiczy ze mną, nawet kiedy ja nie bardzo mam na to ochotę ;)
Zobaczycie, że za niedługo będę biegać ;p

Teraz ciociu Asiu pójdziemy tu i pozwiedzamy cały Ośrodek :)

Prawa lewa prawa lewa ;)


Po południu znowu pojechałam do Ośrodka na zajęcia z p.ciocią Gosią - logopedą. Na korytarzu spotkałam Franka. Franio (jakiś miesiąc starszy ode mnie) już ładnie drepta. Niedługo ja też tak będę chodzić i Mama się troszkę za mną nabiega.
A u p.cioci Gosi wszystko fajnie. Zostałam znowu pochwalona (czyli jak zawsze) ;)

Dziś i jutro wyjątkowe dni. Dzień Babci i Dzień Dziadka. Z tej okazji Wszystkim Babciom i Dziadkom, a zwłaszcza Babci Joli, Prababci Cilce, Dziadkowi Włodkowi i Pradziadkowi Bronkowi życzę wszystkiego najpiękniejszego. Kocham Was :*

Buziaki Misiaki

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Katarkowo

Puk puk jest tu kto? Bo my jesteśmy ;)
Zacznę może od tego co dziś u Pana Doktora. Mamę bardzo martwiło, że mi nie przechodzi ten katar i mnie zapisała. Pan Doktor mnie zbadał, zajrzał do gardełka. Osłuchowo jest czyściutko, czyli tak jak było. Ale katar jest dalej (choć już lepiej) i troszkę kaszel w nocy. Zmiana lekarstwa na inne. Nie ma tak źle. Na zajęcia mogę chodzić. Na basen dopiero jak katar przejdzie, żeby nie pogorszyć. Tak sobie myślę, że to chyba przez tą pogodę (nie było mrozu i zarazków nie wymroziło) i przez kaloryfery (ah te niedobre suche powietrze). Dodatkowo tu zimno, tu ciepło i katar gotowy.
Oprócz wizyty u Pana Doktora miałam jeszcze zajęcia z p.Karoliną (psycholog) w Ośrodku. Na początku nie chciałam sama iść, więc Mama poszła ze mną, a po kilkunastu minutach byłam tak zajęta usprawnianiem moich rączek (bawiłam się fasolkami), że nie zauważyłam kiedy Mama wyszła. Ogólnie bardzo mi się podobało i nie chciałam kończyć.

Plany na ten tydzień są takie:
wtorek - rehabilitacja
środa - rehabilitacja + logopeda (w Ośrodku)
czwartek - neurologopeda (wczesne wspomaganie rozwoju) + logopeda (prywatnie)
piątek - wolne
sobota - mam nadzieję, że basen ;)

P.S.1. Dziś mam 25 miesięcy. Czas leci i leci. Jest wspaniale :)

P.S.2. Kiedyś wspominałam Wam, że zmieniamy miejsce zajęć z wczesnego wspomagania rozwoju (te 4 godziny w miesiącu). Będę chodzić na te zajęcia do Przedszkola, a nie do Szkoły (taka mała zmiana). Z tego co wiem (bo dzwoniły narazie 3 Panie) będę miała zajęcia z psychologiem, neurologopedą i oligofrenopedagogiem (a ta czwarta godzina to zobaczymy).

P.S.3. Mama już pisała na fb, ale napiszę jeszcze tu, że przebił się kolejny (już 12 ząbek) - dolna, prawa piątka.

P.S.4. Pamiętacie, że niedługo 2 ważne święta? Nic więcej pisać nie mogę, ale ja już zaczęłam przygotowywać mój prezent.

P.S.5. Na koniec jedna nie fajna wiadomość... Niestety skończyły się zajęcia grupowe ogólnorozwojowe w Ośrodku. Szkoda, bo bardzo je lubiłam. To były jedyne zajęcia, na których miałam kontakt z innymi Dzieciaczkami. Pewnie będziemy się widywać czasem w Ośrodku na korytarzu, ale to przecież nie to samo :(

Buziaki-ogromniaki

środa, 14 stycznia 2015

Zaleglosci znowu mam.

Jak mam za długą przerwę w pisaniu to nie wiem potem od czego zacząć.
To może tak szybko od zeszłego tygodnia...

Czwartek:
Rano miałam zajęcia z logopedą - p.ciocią Anią. W zasadzie na zajęciach podobnie jak ostatnio. Dalej wszędzie samogłoski "A" i "U" (nawet udało mi się powiedzieć i "A" i "U", czyli do przodu).

Piątek:
Po południu zajęcia w Ośrodku tym razem z psychologiem (pierwszy raz) - p.Karoliną. Jak na każdych pierwszych zajęciach również Mama została przepytana ;) Ogólnie zostałam nawet pochwalona za kilka rzeczy. Np. za próby samodzielnego jedzenia, albo za nocnik, no i tak ogólnie oczywiście też. Na kolejne zajęcia już podobno pójdę sama, bez Mamy (no to akurat zobaczymy :D).

Sobota:
Po długiej przerwie rozpoczynamy znowu zajęcia na basenie. Supciooo! Grupę mam tą samą, ale godzina nam się zmieniła na późniejszą (już nie trzeba tak wcześnie wstawać, bo zajęcia zaczynam dopiero o 9:15). Jak zawsze było supcio. Mama bała się jak to będzie po takiej przerwie, ale wszystko było pozytywnie, a ja bardzo się cieszyłam. Pierwszy raz nurkowałam z Mamą (tzn. Mama nie nurkowała, tylko "nurknęła" mnie do wody). Powiem Wam, że idzie mi coraz lepiej ;)

Szybciutko płyniemy :)

Szukamy żółtej zabawki.

Pływamy pływamy :)


Niedziela:
Dzień dla rodzinki. W nocy pojawił się kaszel :(

Poniedziałek:
Kaszlałam całą noc, pojawił się lekki katarek, więc Mama odwołała rehabilitację i pojechała ze mną do Pana Doktora (bo u mnie czasem z dnia na dzień tak się choroba rozwinie, że schodzi na oskrzela). Okazało się, że to tylko lekkie przeziębienie. Dostałam syropek i kropelki do nosa i jeśli się coś pogorszy to mamy się znowu pojawić.

Wtorek:
Mama załatwia ważne sprawy, a ja pierwszy raz zostaję sama z ciocią Marylką. Dziękujemy :*

Środa:
W poniedziałek Mama odwołała też dzisiejsze zajęcia z pedagogiem i z logopedą w Ośrodku, więc kurujemy się w domu. Nic się nie pogarsza, jest tylko lekki katar i kaszel w nocy (może to z suchego powietrza) więc może jutro pójdę na zajęcia. Niestety jeśli całkiem nie wyzdrowieję w sobotę z basenu nici :(

P.S. Rozliczacie się już z podatku za 2014? Pamiętajcie proszę o mnie :)

Z góry dziękuję :*


Buziaki Misiaki

środa, 7 stycznia 2015

Środa jak poniedziałek

No to się zaczęło już tak na dobre. Koniec wolnego, świąt, wolnego, świąt itd. 
Dziś, czyli w środę (choć wydaje się jakby to był poniedziałek) pojechałam z Mamą do Ośrodka. Po takiej dłuuuuugiej przerwie (miesiąc, bo przed świętami choroba) miałam w końcu rehabilitację z p.ciocią Asią. Mój plan nie wypalił przez chorobę (plan był taki żeby samodzielne kroczki były przed 2 urodzinami). Ale ćwiczę dalej. A po takiej długiej przerwie wcale mi się ćwiczyć nie chciało. Było trochę protestu (czyli wszystko od nowa). Ale ale uwaga uwaga był mały postęp... 2 razy (i mam na to świadków) powiedziałam MAMA! Mama niestety nie słyszała, bo to było na rehabilitacji i raczej pochwaliłam się tylko p.cioci Asi i raczej to było wołanie, że chcę już do domu.

Jutro rano jadę na terapię logopedyczną (tą prywatną, czyli zajęcia z p.ciocią Anią).
Pojutrze znowu do Ośrodka na zajęcia z psychologiem (pierwszy raz).
A w sobotę basenowoooo :) Dziś Mama dostała maila o terminach itd. Zmieniła mi się tylko godzina, bo to przecież już mój 2 cykl zajęć na basenie. Supcio (teraz się cieszę, ale nie wiem czy po takim długim czasie nie będę się znowu bała).

P.S. Dziś dzwoniła Pani z Przedszkola (psycholog) i zapisała nas na pierwsze zajęcia (te z wczesnego wspomagania rozwoju).

Buziaki Misiaki

poniedziałek, 5 stycznia 2015

1%

Tak samo jak rok temu. Tak i w tym roku bardzo proszę Was o pomoc i przekazanie 1% podatku dla mnie.
Na początku jeszcze raz bardzo dziękuję za każdy zeszłoroczny 1%. Dzięki temu w tym roku (a raczej pod koniec zeszłego roku) Mama mogła zapisać mnie na dodatkową terapię logopedyczną i na zajęcia na basenie (które są dla mnie inną formą rehabilitacji). Planujemy również turnus rehabilitacyjny, który również pokryjemy ze środków uzyskanych z 1%.
Wszystkie terapie, turnusy, niektóre wizyty lekarskie są bardzo drogie. Więc aby dalej móc z tego korzystać bardzo proszę Was o pomoc. Każdy 1% jest dla mnie szansą na lepsze życie. 
Z góry bardzo dziękuję i wysyłam buziaczki :* (P.S. Mama też dziękuje).




P.S. Odsyłam również do zakładki "1% dla Sarusi" tam opisane jest jak prawidłowo wypełnić formularz PIT.

sobota, 3 stycznia 2015

Koniec wolnego, wracamy do ciężkiej pracy :)

No i mamy nowy rok, nowe plany, nowe postanowienia. Mama mówi, że to koniec wolnego, że trzeba się pozbierać, bo wracają wszystkie zajęcia. A ja przecież zajęć nie miałam cały miesiąc (najpierw długa choroba, potem świąteczno-noworoczna przerwa) co nie jest dla mnie dobre.
Dziś (wyjątkowo) miałam terapię logopedyczną z p.ciocią Anią (te prywatne). I Mama mówi, że było ciężko. Nie chciałam zostać sama na zajęciach po takiej długiej przerwie (Mama została ze mną). Nie bardzo chciałam też współpracować i wszystko mnie rozpraszało (tyle ciekawych rzeczy tam było).
A na zajęciach dalej wałkuję samogłoskę "A". Do tego dziś doszło "U". I te 2 samogłoski będę tak wałkować dopóki się nie nauczę, a potem dojdą kolejne 2 samogłoski itd. Wszędzie tylko "A" i "U". Było też opowiadanie o przygodach Języczka-Podróżniczka, o bocianie co robił kle-kle i o żabkach co robią kum-kum. Na koniec jak zawsze masażyki. Kolejne zajęcia w czwartek.
Jutro wolne, bo niedziela. Pojutrze też wolne (bo to jest jeszcze długi weekend) Mama mówi, że może warto kogoś na kawkę zaprosić, skoro mamy takie zaległości towarzyskie. Po pojutrze jest święto czyli znowu wolne. A od środy już zaczynamy całkowicie nasze zajęcia. A jest tego sporo jak na początek:
- środa - rehabilitacja
- czwartek - logopeda (prywatnie)
- piątek - psycholog
- sobota - chyba basen - nowy cykl (ale musimy się dowiedzieć)
- niedziela - wolne
- poniedziałek - rehabilitacja
- wtorek - ja mam wolne (Mama ważne sprawy)
- środa - pedagog + logopeda (w Ośrodku)
- czwartek - rehabilitacja + chyba logopeda (prywatnie)
- piątek - wolne
- sobota - chyba basen ;)
- niedziela - wolne
Do tego musimy zapisać się jeszcze do Przychodni na bilans dwulatka. I czekamy na telefon z Przedszkola Integracyjnego, bo od nowego roku tam będę chodzić (zamiast do Szkoły) na Wczesne Wspomaganie Rozwoju. Taka mała zmiana ;)

Przez to całe zamieszanie świątego-noworoczne zapomniałam się czymś pochwalić. A było tak... W Święta Mama rozmawiała z ciocią Dosią o samodzielnym jedzeniu. Ja do tej pory jadłam sama tylko coś co się dało nabić na widelczyk (Mama nabijała mi na widelczyk dawała do ręki i wkładałam do buźki sama). A po rozmowie z Ciocią, Mama stwierdziła, że chyba pora na większą samodzielność. I uwaga (chwalę się) dostałam jogurcik, dostałam łyżeczkę iiii jadłam sama. I nawet sama sobie potrafiłam nałożyć na łyżeczkę (pod koniec tylko, jak już trzeba było wydrapywać to Mama mi pomogła). Jadłam lewą ręką (bo ja jak narazie wszystko robię i prawą i lewą ręką tak samo). Ale jest to kolejny krok i chyba musimy próbować więcej i częściej i inne rzeczy też, bo przecież muszę się usamodzielniać.

Kto tak pięknie wcina SAM? :)

Mmm pycha...


Uciekam spać :)
Buziaki-ogromniaki