niedziela, 31 marca 2013

Baranek, Zajączek i Kurczaczek

Chrystus zmartwychwstał ALLELUJA !!!!
To moje pierwsze Święta Wielkanocne (no może drugie jeśli licząc te w brzusiu Mamy). Mama wstała wcześnie rano. Najpierw jak zawsze dała mi tabletkę (sama też wzieła). Ja spałam dalej, a Mama się szykowała. Po 30min dała mi mleczko. Po mleczku nie chciałam już spać, więc mnie Mama włożyła do bujaka i zabrała ze sobą do kuchni. Tam szykowała, szykowała i wyszykowała super wielkanocne śniadanko. Obudziła Tatę i razem zjedliśmy (Mama i Tata zjedli).
A wiecie co wiecie co wiecie co...? Przyszedł do mnie Zajączek. Tzn ja go nie widziałam, ale zostawił prezent dla mnie i Mama mówi, że widziała jak ucieka (pewnie dlatego, żeby czasem ktoś z niego pasztetu nie zrobił). A wiecie co dostałam? Moją pierwszą w życiu super książeczkę ("Oczami maluszka" 0-6m), taką z czarnym ślimakiem na okładce, a w środku czarno-białe obrazki (bo takie są najwyraźniejsze dla maluszków). Bardzo się cieszę i już zdążyłam ją całą poczytać razem z Mamusią. Po śniadanku byłam z Mamą odwiedzić Pana Jezusa w kościółku, bo to przecież dziś najważniejsze (tak mówi Mama). Tam też impreza była. Normalnie Ten Tam u Góry zawsze robi super imprezy, bo tyle ludzi przychodzi do kościółka.
Potem idziemy z Mamą i Tatę do babci Joli i dziadka Włodka na obiad. Ciocia Sylwia i wujek Mateusz też będą. A potem wszyscy razem jedziemy do prababci Cilki i pradziadka Bronka. A tam to wogóle będzie dużo ludzi. Jeśli Mama dobrze policzyła to powinno być 22 ludziki (w tym ja i Dzidzia w brzuszku cioci Dosi). Jak ja lubię takie rodzinne spotkania.

Patrzcie jaki mam prezent ;)
 Dzień wczorajszy:
Tak trochę od końca piszę, więc teraz się troszkę cofniemy.
Wczoraj - Wielka Sobota. Mama naszykowała koszyczek i poszłyśmy razem poświęcić. Razem z nami poszła też babcia Jola i ciocia Marylka. Potem wszystkie razem trafiłyśmy do prababci Cilki i pradziadka Bronka.
A pod wieczór... przyszła do mnie, do Mamy i do Taty.. ciocia Sylwia i wujek Mateusz. Mama wcześniej upiekła babeczki, a Tata zrobił makaron z krewetkami. Oczywiście wyściskali mnie i wycałowali :))) :***
To był miły wieczór.. Wpadajcie częściej :**

Moja pierwsza święconka.

Jedziemy poświęcić koszyczek, a raczej to co w nim jest ;)


Czwartek i Piątek:
W czwartek wrócił Tata. Mama i dziadek Włodek pojechali odebrać go z dworca, a ja zostałam z babcią Jolą i ciocią Sylwią.
Tata jak zawsze przywiózł dużo prezentów od swojej rodzinki. Dla mnie mnóstwo ubranek i grzechotkę-ciufcię. Przywiózł też różne pyszności. Moja druga babcia Rebah (której jeszcze nie miałam okazji poznać) zrobiła specjalnie dla Mamy zieloną harrisę (to taka ostra pasta). Oprócz tego Tata przywiózł 'chamia' (czyt. szamija;  to taka jakby chałwa) i 2 rodzaje 'psisa' (Mama nie wie jak to się pisze ;p) i jeszcze ciastka, takie specjalne tunezyjskie i różne przyprawy, których nie ma w Polsce ;) Ciociu Edytko zrobiłam Ci już smaka? ;p :**
Piątek w sumie taki normalny.

P.S. Ostatnio bardzo buntuję się przy masażach. Mama się troszkę smuci.
P.S. W sobotę Mama uczyła ciocię Sylwię robić masażyk buzi (wewnętrzny i zewnętrzny). Całkiem dobrze Cioci poszło :)
P.S. Radosnych Świąt Wszystkim, spędzonych w gronie rodziny. Buziaczki Wielkanocne.
P.S. Był Zajączek był Baranek (w kościółku), a ja jestem Mamy małym Kurczaczkiem ;)

środa, 27 marca 2013

Wasz 1% = 100% serduszka

Troszkę późno dodaję tą notkę, ale lepiej późno niż wcale. Jeśli jeszcze nie rozliczyliście się z podatku, to pamiętajcie, że możecie komuś podarować swój 1%.
Wasz 1% to 100% Waszego serduszka :) Dla Was to nic, a dla np. takich dzieci jak ja to bardzo dużo. W tym roku jeszcze się na to nie załapałam (w przyszłym roku napewno ;p), ale jest dużo, bardzo dużo innych potrzebujących. Możecie podarować ten 1% np. jakiemuś dzieciaczkowi z zespołem Downa. Jeśli nikogo takiego nie znacie to napiszcie do mojej Mamusi, ona Wam może podsunie jakieś namiary. Może to będzie np. ktoś z moich małych Przyjaciół (których już poznałam - osobiście lub internetowo; lub kogo jeszcze nie miałam okazji poznać - ale mam nadzieję, że to się zmieni). Możecie np. oddać Wasz 1% na małą Natalkę, małą Alusię albo Staszka-Fistaszka... i wielu wielu innych Słodziaków :)
Podarujcie Nam Wasze serduszko. Kocham Was bardzo i z góry dziękuję w imieniu moich małych Przyjaciół.

Komisja

Wczoraj na 8:30 dziadek Włodek zawiózł mnie i Mamę na komisję (orzeczenie o niepełnosprawności). Najpierw Mamusia weszła do pokoju powiedzieć, że przyszłyśmy, pokazać swój dowód osobisty i mój akt urodzenia (żeby wiedzieli, że my to my, no ale przecież wiadomo, że ja to Sara, a Mama to Mama, więc nie wiem po co to :D). Potem kazano nam czekać na korytarzu. Po chwili zawołała nas Pani Psycholog. Coś tam popytała Mamę o mnie i o mój zespół (a ja w tym czasie spałam). Potem powiedziała, że mamy poczekać na korytarzu, aż zawoła nas Pani Doktor. No i Pani Doktor woła najpierw jednego chłopaka, potem dwóch następnych, a my czekamy dalej. Po jakiś 40min woła mnie - Sarę (jak zawsze i wszędzie wołają mnie po imieniu... chyba nie wiedzą jak wypowiedzieć moje arabskie nazwisko :D). Wchodzimy z Mamą do gabinetu, Pani Doktor mnie bada. Zapomniałam, że Mama mówiła, że mam się niczym nie chwalić a ja prawie pokazałam Pani Doktor, że potrafię przewrócić się na brzuszek. Ehhh... skleroza w tak młodym wieku. Pani Doktor coś tam jeszcze pytała Mamę, mi się zaczęło już nie podobać, że tak mnie oglądają i wypytują Mamusię i zaczęłam protesować. Po chwili Pani Doktor powiedziała, że skończyła i wyszłyśmy. Ale ja nie przestałam protestować i wykrzyczałam im wszystkim na korytarzu co o tym myślę. Mamie też to wszystko się nie bardzo podoba, a wiecie dlaczego? Bo takie orzeczenie jest np na 3 lata. A potem jak myślicie.. Down sam mi przejdzie czy do tego czasu wymyślą jakieś lekarstwo? Wrrrr... Szkoda czasu na złości mi potrzeba dużo miłości :D Więc nie martwimy się głupotami i czekamy na decyzję.
Po komisji dziadek Włodek zawiózł nas do domku. Potem przyszła też babcia Jola i ciocia Sylwia. Mama i Babcia sprzątały przedświątecznie nasze mieszkanko, a ciocia Sylwia się ze mną bawiła.
Nockę spędziłysmy znowu u babci Joli, dziadka Włodka i cioci Sylwii (ale bez cioci Sylwii, bo ciocię Sylwię porwał nam wujek Mateusz) :p

Do napisania :**

poniedziałek, 25 marca 2013

Spotkania, wizyty, imprezka

Oj oj... domagacie się nowej notki, a ja się obijam... Nie, nie obijam się. Była troszkę zajęta.

W piątek rano przyszła do nas nowa Ciocia. Ciocia Paula. Pogadała z Mamusią, mi przyniosła prezencik: krówkę-grzechotkę i super koszulkę. Dziękuję Ciociu za spotkanko i prezencik :***
Po południu spędziłyśmy czas u babci Joli, dziadka Włodka i cioci Sylwii (jak od jakiegoś czasu). Zostałyśmy tam znowu na noc hihihi... ;)

Sobota:
Mama obudziła mnie wcześnie rano. Dała mleczko i robiła wszystko żebym nie zasnęła. A to dlatego, że na 9:00 jechałam na badanie słuchu. Ale nie takie zwykłe badanie. Troszkę Wam o tym opowiem. Zasnęłam zanim wyszliśmy z domu (a Pani z przychodni kazała nie spać). Jak już weszliśmy do gabinetu, Pani, która robiła badanie kazała mnie obudzić. Potarła mi czółko i za uszkami takim specjalnym żelem i przykleiła takie specjalne "naklejki". Potem zgasiła światło i powiedziała Mamusi, że będzie czekać za drzwiami i jak Mama mnie uśpi to ma ją zawołać. Mama nie wiedziała co tu zrobić żebym szybko zasnęła (przecież to się nie da tak na zawołanie). Włożyła mnie Mama do fotelika samochodowego i zaczęła śpiewać kołysanki. Tak bardzo mi się oczka kleiły, że szybciutko zasnęłam (Mama się cieszyła). Potem podobno ta miła Pani do tych specjalnych "naklejek" przypięła kabelki, włożyła mi do ucha takie "coś" na kabelku i patrzyła co się dzieje na ekranie komputera. Potem Mama zapłciła (pfff) i wyszłyśmy z gabinetu. Mama zadzwoniła do dziadka Włodka i razem z Nim pojechaliśmy do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Wypiła Mama kawusię i dziadek Włodek zawiózł nas do domku. Tam przesiadka z fotelika do wózka i pojechałyśmy z Mamą do domu Babci i Dziadka.
A po południu... imprezka cioci Sylwii (jupiii... lubimy imprezki). Przyszło dużo gości i było dużo pyszności. Troszkę byłam marudna, bo bolał mnie brzusio i też troszkę chciałam zwrócić na siebie uwagę ;) W połowie imprezki Mama przebrała mnie w wygodniejsze ubranko i położyła spać.

Buziaczki z ciocią Sylwią, babcią Jolą i Mamusią.

Buzi buzi z moimi ulubionymi: ciocią Sylwią i wujkiem Mateuszem.
Jem :)))

Kocham Cię bardzo !!!


Niedziela:
Wsatłyśmy znowu wcześnie(jak zawsze). Mama mnie nakarmiła, ubrała i włożyła do wózka. Razem z babcią Jolą pojechałyśmy do kościółka na Mszę Świętą. Byłam bardzo grzeczna i cały czas spałam.
Po południu pojechaliśmy do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Tam jak zawsze dużo ludzi. A Mama jak zawsze wyjęła oliwkę z torby i zrobiła mi masażyk buźki. Po kawce pojechaliśmy do cioci Natali, cioci Ani i wujka Romka. Wujka jeszcze nie widziałam i  wczoraj miałam okazję go poznać. Posiedzieliśmy troszkę, ja wypiłam mleczko, zrobiłam kupkę (upsss), Mama, babcia Jola i dziadek Włodek wypili herbatkę i pojechaliśmy do domku (ich domku).

A dzisiaj:
Rano na 9:00 byłam u alergologa. Pani Doktor L. powiedziała, że jest lepiej troszkę, ale dalej mam brać wziewy i pokazać się za miesiąc.
Mama robiła dziś placki ziemniaczane dla siebie i dzidka Włodka (babcia Jola siedzi dziś dłużej w pracy).
Na 18:00 miałam wizytę u Pani Doktor W. (endokrynolog). Pani Doktor zważyła mnie i zmierzya i wiecie jaka ja już jestem duża... 5,060kg i 58cm !!!!! Wow wow wow ;p Powiedziała też, że wyniki badań krwi są lepsze ;) Dalej mam zjadać 1/4 najmniejszej dawki tabletki i pokazać się za 2 miesiące. A jeśli chodzi o to moje świszczenie to powiedziała, że z wiekiem to samo powinno przejść. A w poczekalni spotkałam 2 dziewczynki też z zD :) Były starsze ode mnie i takie ładne.


Masażyk ;)

Po masażyku. Z Mamusią.


P.S. W czwartek wraca Tata :)
P.S. Gdzie jest pani WIOSNA??? :(
P.S. Chcę się Wam pochwalić moimi postępami.
1) Ładnie bawię się już swoimi rączkami (o tym już pisałam).
2) Wkładam rączki do buźki (nawet jak leżę na pleckach).
3) Coraz lepiej trzymam grzechotkę (czasem uderzam się nią w twarz - oczywiście niechcący - i wtedy jest wielki płacz)
4) Skupiam się na obrazkach, które pokazuje mi Mamusia.
5) Coraz lepiej wodzę wzrokiem za zabawkami i czasem odwracam główkę w stronę głosu.
6) Odwracam główkę w obie strony (nie cały czas w prawo jak wcześniej).
7) I najważniejsze ostatnie osiągnięcie: W piątek siedziałam z Mamą i ciocią Sylwią. One coś oglądały na komputerze, ja leżałam na pleckach i ze sobą rozmawiałam i nagle Mama się odwraca, a ja leżę na brzuszku, sama się odwróciłam (wprawdzie została mi jedna ręka pod brzuchem, ale to nie ważne). Dzisiaj żeby to udowodnić pokazałam Mamusi jak to ostatnio zrobiłam i znowu się przeturlałam na brzuszek. Robię to tylko przez prawe ramię (muszę poćwiczyć jeszcze przez lewe).


Z Mamusią <3


Buziaki-ogromniaki

czwartek, 21 marca 2013

Światowy Dzień Zespołu Downa



To już dziś to już dziś. 21.03 !!!! World Down Syndrome Day (Światowy Dzień Zespołu Downa). Data szczególna dla mnie, mojej rodzinki i innych dzieciaczków z zespołem oraz ich rodzin. Tematem dzisiejszego dnia jest "Prawo do pracy" dla wszystkich z Trisomią 21.
Dzisiaj właśnie zakładamy kolorowe, niepasujące, dodatkowe skarpetki. Ja założyłam i Mama też, i nawet ciocia Sylwia (dlatego tak ważny był ten prazent od cioci Dosi). Załóżcie też i świętujcie razem z nami ;)
Mama kupiła ciasto (nie miała kiedy upiec) i popołudniu będziemy wcinać (ja mleczko).
W Gliwicach odbędzie się Śląskie spotkanie z okazji tego dnia. My niestety nie jedziemy. Jestem jeszcze za malutka, ale myślę za rok się wybierzemy. Wszystkim życzę miłej zabawy. Dowiedziałam się niedawno, że w tyskiej bibliotece w Bramie Słońca odbywa się wystawa zdjęć z okazji dzisiejszego święta. Zamierzamy z Mamusią się tam wybrać (mamy czas do końca marca).
My świętujemy Światowy Dzień Zespołu Downa dopiero pierwszy raz, ale już nam się podoba. Ogólnie to my bardzo lubimy świętować. ;) Wszystkim małym przyjaciołom z zespołem i ich bliskim życzę wszystkiego najpiękniejszego. Kocham Was Misiaki :****


Nasze kolorowe skarpetki (ciocia Sylwia, ja i Mama)

środa, 20 marca 2013

fajniusi i niefajniusi dzień

Pisałam wczoraj, że wybieramy się z Mamą w odwiedziny. Teraz Wam troszkę o tym opowiem. O 15:30 dziadek Włodek zawiózł mnie i Mamusię. Poznałam Alusię (która jest supcio), jej starszego brata Jasia (też jest supcio) i ich mamę Gosię. Poznałam też mamę Dominisi z zD i Weroniki - Anię. Niestety dziewczynki nie mogły przyjść. Może następnym razem. Było bardzo fajnie. Moje nowe ciocie rozmawiały z Mamusią, piły kawę i wcinały ciasto (podobno pyszne). Ja drzemałam sobię troszkę. Czas szybko minął i musiałyśmy wracać do domku. Mam nadzieję, że niedługo znowu się zobaczymy :)))

Dzisiejszy dzień już nie taki fajniusi jak wczorajszy. Na 12:15 jechałam do mojej pani Doktor K. żeby mnie zbadała, a potem mnie zaszczepili. Przeczuwałam, że coś niedobrego będzie się działo i płakałam już zanim weszłyśmy z Mamą do gabinetu. Dostałam dziś dwie szczepionki w obie nóżki. Bolało bardzo i bardzo płakałam. Mamusia tuliła, ale ja i tak przerażona nie umiałam się uspokoić. Przestałam dopiero jak wsadzili mnie do fotelika samochodowego. Pojechaliśmy potem z Mamą i dziadkiem Włodkiem do sklepu. Tam Mama kupiła mi mleczko, bo znowu się skończyło (chyba ktoś oprócz mnie podjada to mleczko.. może jakieś krasnoludki).
Teraz jesteśmy u babci Joli i dziadka Włodka, ale nikogo oprócz mnie i Mamy nie ma (Babcia i Dziadek pojechali do dentysty - dobrze, że chociaż taki specjalista mi narazie odpada / a ciocia Sylwia jest w pracy).
Ciocia Sylwia chce żeby Mama pozmieniała jej troszkę w projekcie. Bo moja Mama skończyła architekturę wnętrz, ale niestety nie pracuje w zawodzie (i chyba nigdy nie będzie / ktoś przecież musi zostać ze mną w domku). A wracając do projektu dla cioci Sylwii to Mama i tak ma wyrzuty sumienia, bo obiecała, że to zrobi, a nie zdążyła (bo urodziłam się ja). Projekt został w wersji roboczej. Jakbym była troszkę większa to pewnie mogłabym pomóc ;)


Patrzcie jakie robię postępy. Bawię się swoimi rączkami. :)


"Mamoooo plisss daj to mleczko wcześniej"

"Da czy nie da? Chyba da, chyba da."

"Cwaniara taka ze mnie"
xoxo :*:*:*:*:*

wtorek, 19 marca 2013

odwiedziny cioci Dosi + w odwiedzinach u Alusi ;)

Wczorajszy dzień wolny od lekarzy, rehabilitacji itd. Nie znaczy to jednak, że wolny od pracy.. bo masujemy się, ćwiczymy itd w domku z Mamusią. Wczoraj też odwiedziła nas ciocia Dosia z małą Kruszynką w brzusiu. I wiecie co? Znowu dostałam prezent.. ale nie taki zwykły prezent.. bardzo ważny prezent!!!! Dostałam super skarpetki w paski !!!! (troszkę za duże bo rozmiar 0-12 taki troszkę dziwny :D) Ale bardzo bardzo mi się podobają.. i mają takie osiołki przyszyte. Niedługo zobaczycie zdjęcie ;) Niektórzy wiedzą czemu pasiaste skarpetki są takie ważne w najbliższym czasie, a Ci którzy nie wiedzą to się niedługo dowiedzą.. będzie o tym osobna notka. Dziękuję ciociu za ten supcio prezent i oczywiście za spotkanko bo to przecież ważniejsze :*:*:*:*:*
Nockę spędziłam znowu u babci Joli i dziadka Włodka :)

Dzisiejszy dzień równie ciekawy. Poznam nową koleżankę Alusię i może jej brata Jasia no i jej Mamę Gosię. Na 15:30 idziemy z Mamą w odwiedziny. Alusia ma niecałe 2 latka i też ma zD. Już się nie mogę doczekać tego spotkania. Potem Wam opowiem jak było. Narazie uciekam ;)

Buziaki gorące (bo na dworze śnieg) :** muuuuaaaahhhh

niedziela, 17 marca 2013

Sto lat ciociu Sylwusiu :*

Dziś wielki dzień !!!!! Urodziny mojej ulubionej Cioci.. cioci Sylwii !!! <3  Z tej okazji chcę Ci Ciociu życzyć wszystkiego co najlepsze... duuuużo miłości (chociaż to to chyba masz, bo wszyscy Cię bardzo kochamy, i wujek Mateusz i Mamusia i babcia Jola i dziedek Włodek i Wszyscy inni, no i oczywiście JA !!!), codziennie uśmiechu na buźce (bo my ten uśmiech też bardzo lubimy), żebyś mi dalej tak fajnie śpiewała (tylko może naucz się więcej piosenek oprócz "kolorowych kredek" ;p), żeby nie brakowało CI chęci do zabawy ze mną. Chcę Ci jeszcze życzyć żebyś znajdowała szczęście w rzeczach wielkich, jak i w tych malutkich (bo to też jest ważne), spełnienia wszystkich marzeń (no może nie wszystkich, bo marzyć trzeba zawsze), sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym (w pracy, na uczelni i w sporcie) i wszystkiego wszystkiego co najlepsze <3 No i żebyś dalej była taką SUPCIO CIOCIĄ jaką jesteś !!!
Kocham Cię bardzo !!!!! ;*** buziaczki dla Ciebie <3



P.S. Zapomniałam Wam jeszcze powiedzieć, że wczoraj przyszedł do nas list. Mamy się zgłosić na komisje w sprawie orzekania o niepełnosprawności. 26 marca rano idziemy z Mamusią. Ciekawe co nam powiedzą, pewnie stwierdzą to co my już dawno wiemy ;)

Buziaki-ogromniaki ;)

sobota, 16 marca 2013

Piątek tu + sobota tam

Piątkowa wizyta u Pani Doktor S.-K. (neurolog) całkiem dobrze nam minęła. Pani Doktor mnie pochwaliła, powiedziała, że robię postępy :) Jupiiii !!!! Moje nóżki są super, rączki też dobrze, chociaż jeszcze trzeba troszkę popracować nad nimi. Główka jeszcze trochę ucieka, ale nie aż tak bardzo. Ogólnie jest wszystko na plus. :) Mama też się cieszy. Kolejna wizyta w czerwcu.

Po powrocie od neurologa wróciłyśmy do domku. Mama zrobiła masażyki itd. a potem mi śpiewała i śpiewała. Wspomnę jeszcze, że siedziałyśmy na mojej nowej zielonej super macie do ćwiczeń. Potem Mamusia położyła mnie na innej macie, takiej z zabawkami (pożyczonej od małego Maksia) i troszkę się nią interesowałam (tak może z 10min) ;p Tak sobie spędziłyśmy z Mamą cały dzień razem.. a pod wieczór...
Wieczorem przyszła ciocia Sylwia i została u nas na noc :) Było super !!! Znowu spałam z Mamą i ciocią Sylwią (tylko do nocnego karmienia, bo potem Mama przełożyła mnie do łóżeczka, nawet nie wiem kiedy).

Na mojej nowej supcio macie :)


"Co tam słychać ziomki?"


Smile do Mamusi :))





W sobotę rano ciocia Sylwia wstała wcześnie (Mama też) i pojechała na uczelnię. Po kilku godzinach ja i Mamusia poszłyśmy do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Prababcia Cilka już wróciła ze szpitala i czuje się lepiej. Wszystkim którzy pamiętali o modlitwie bardzo dziękuję w imieniu Prababci, Mamy i swoim ;)
U Pradziadków była też babcia Jola, dziadek Włodek, ciocia Tereska i ciocia Marylka. Potem przyjechała też ciocia Sylwia. Razem z babcią Jolą i ciocią Sylwią i Mamą poszłyśmy (ja jechałam) spacerkiem do ich domku (po drodze wstępując do kilku sklepów).
Po południu przyszli goście. Poznałam dziś ciocię Teresę (już drugą), ciocię Mariolę, ciocię Agnieszkę, wujka Mariusza. Dostałam prezenty, za które bardzo Wam dziękuję :** A jeszcze bardziej dziękuję za miłe spotkanko.

Z pradziadkiem Bronkiem.

Z Mamusią na spacerku/w drodze do babci Joli, dziadka Włodka i cioci Sylwii.



Teraz uciekam, bo pora już spać (znowu śpimy u babci Joli, dziadka Włodka i cioci Sylwii). Buziaki Misiaki ;**

czwartek, 14 marca 2013

Grzechotka

Zapomniałam się Wam pochwalić jak super bawię się już grzechotką.
Zobaczcie sami :))



P.S. Mama-klipa dopiero pod koniec filmiku zauważyła, że nad głową mi leży piłka i ją przesunęła.

Królik nowy kumpel + pierwsza przespana cała nocka

Wczoraj u alergologa nic nowego się nie dowiedziałyśmy. Miałam się tylko zgłosić do pediatry, więc dziś w południe pojechałam z Mamą i dziadkiem Włodkiem do Pani Doktor (niestety nie mojej Pani Doktor K.). Osłuchowo jest wszystko ok. Katar mam, kaszel też, ale lekarstw nie dostałam. Zalecenia: przykręcić kaloryfery, więcej wietrzyć mieszkanie i dalej tak często czyścić nosek. I jakby się coś działo jechać na dyżur.  Ehh... zobaczymy. 20 marca idę na szczepienie, więc będziemy się widzieć z Panią Doktor K.

Wczoraj w nocy spałyśmy u babci Joli, dziadka Włodka i cioci Sylwii. Rozłożyli mi turystyczne łóżeczko, wszystko było super przygotowane, a ja nie chciałam spać. W końcu Mama wzięła mnie do łóżka i tak spałyśmy wszystkie razem (z ciocią Sylwią). Powiem Wam, że tak dobrze mi się spało (Mamie też), że nie wstałam nawet na jedzonko. Przespałam całą noc. Pierwszy raz poza domem (nie licząc nocek w szpitalach) i pierwszy raz calutką nockę. Jestem już duuuuża. Przecież niedługo skończę 3 miesiące. Jupiiii. Niedługo też urodziny cioci Sylwii. :***
Wracając do wczorajszej nocki, to zanim poszłam spać pogadałam sobie z Królikiem (Króliczek to dobry kumpel Boby i jest od niej troszkę młodszy, no i dodam, że to najlepszy misiek od cioci Sylwii). Polubiłam go bardzo ;)

Jutro rano mamy wiztę u Pani Doktor S.-K. (neurolog). Ciekawe co nam powie i co będę musiała znowu robić. Musimy rano wcześnie wstać, bo wizyta już o 8:45. Kończę narazie, bo Mamusia będzie mnie masować i ćwiczyć. Potem pokaże mi obrazki, żeby stymulować mój wzrok. A potem jak będę grzeczna to sobie poopowiadamy wierszyki i się troszkę pobawimy. Czyli zarezerwowałam czas Mamy na długo. Baaa chyba na zawsze mam przed Wami u niej pierwszeństwo :))) Supcio !!!! Buziaki


Mój nowy kumpel Króliczek.




środa, 13 marca 2013

Zostaniemy same + wizyta u alergologa

Jak się spało? Mi całkiem fajnie... Spałam bardzoooo długo.. Rano o 7 zjadłam śniadanko, a potem nie chcicałam spać i Mamusia wzięła mnie do swojego łóżeczka. Dacie wiarę, że zmieściliśmy się tam w trójkę ???!!! :D A raczej w czwórkę, bo jeszcze Boba (Mysza, która jest starsza od mojej Mamusi, to jej ulubiona zabawka z dzieciństwa, a teraz jest moja i rządzi wśród innych miśków) Całkiem pojemne to nasze łóżko ;)

Tak sobie smacznie śpię w mamusino-tatusinym łóżku ;) i Mysza Boba też :D

Dzisiaj zostaniemy z Mamą same na 2 tygodnie. Tata jedzie odwiedzić swoją rodzinkę. Też chcę ich kiedyś poznać :) Rodzice mnie zabiorą jak będę większa i jak ogarniemy się z tymi lekarzami, rehabilitacją i wszystkimi formalnościami. Żebyśmy z Mamą nie były same i nam się za bardzo nie nudziło, może ciocia Sylwia będzie czasem wpadać na nocki :) Już się nie mogę doczekać :**
A i dzisiaj jeszcze idę do doktora - alergologa. Zobaczymy co mi powie. Taki będzie zabiegany ten dzień.

Donapisania :***

niedziela, 10 marca 2013

"W każdym dziecku ukryte jest marzenie Boga"

09.03.2013, godzina 17:00, parafia pw bł.Karoliny w Tychach. W tym dniu, o tej godzinie, w tym miejscu przyjmuję Chrzest Święty. Jest to bardzo ważny dzień dla mnie i dla mojej rodzinki (szczególnie dla Mamy). Ja Sara z zD jestem katoliczką, jestem dzieckiem Boga (teraz już formalnie). "W każdym dziecku ukryte jest marzenie Boga" Mama znalazła to zdanie w internecie i aż jej łezki poleciały. Powiem Wam w tajemnicy, że moja Mamusia jest bardzo szczęśliwa. Przy okazji Mama znalazła jeszcze piękną opowieść (i znowu się popłakała), ale to jeśli Ktoś chce Mama wyśle w prywatnej wiadomości (mail lub fb).
Wracając do wczorajszego ważnego dnia. W kościele byłam bardzo grzeczna. Nic, a nic nie płakałam. Pod koniec złapałam troszkę czkawkę, ale nie było słychać (tylko Mama słyszała). Moimi chrzestnymi była ciocia Sylwia i wujek Mateusz (buziaki dla Was i DZIĘKUJĘ Wam bardzo i oczywiście kocham z całego serduszka). Mama się strasznie stresowała, ale dała radę.
Po całej ceremoni wróciliśmy do domu (tzn do babci Joli i dziadka Włodka). Tam dostałam dużo prezentów: złoty medalik; białą, drewnianą skrzynię na zabawki; matę do ćwiczeń; pieniążki i kartki. Dostałam również super kamizelkę od rodzinki wujka Mateusza. Dziękuję Wam bardzo (i Mama też) i przesyłam gorące buziaczki. Już nie mogę się doczekać kiedy ją założę ;)
Ale to nie wszystko. Był też tort, taki specjalnie dla mnie (ale ja go nie jadłam). I dużo innych pyszności. Dziękuję za to babci Joli i dziadkowi Włodkowi :**
Długo siedzieliśmy, a potem dziadek Włodek odwiózł nas do domku. To był dzień pełen wrażeń i dzień, który trzeba zapamiętać. Chcę podziękować też mojej Mamusi za to, że mnie tam zaprowadziła.
Kocham Was Wszystkich. Buziaki.



"Ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego..."

Przed wyjściem do kościoła.

Mój pyszny torcik (piekarnia Przewoźnik)

A ja rosnę i rosnę... :)

sobota, 9 marca 2013

O wiośnie, która się znowu przestraszyła

W środę na spacerku z Mamusią, ciocią Natalą i małym Oliwierkiem było super ;) Poznałam też nową ciocię Marzenę :) Słonko pięknie świeciło, ale troszkę wiało. Nie przeszkadzało to jednak żeby siedzieć 2h na ławce w Parku Niedźwiadków. Tzn Mama i Ciocie siedziały, a my w wózeczkach słodko spaliśmy (no może nie cały czas).

W Parku Niedźwiadków

Ojj słoneczko razi ;)





Czwartek znowu wiosenka się przestraszyła :( Chyba nie przez te moje okulary? ;p Znowu jest zimno i deszczowo.. buuuu... A już myślałam, że wiosna z nami zostanie.
Czwartek rano przyjechał dziadek Włodek i pojechaliśmy do urzędu złożyć wniosek o orzeczenie o niepełnosprawności (dacie wiarę, że na to się czeka 1,5 miesiąca!!!!!!)
A tak poza tym to wszystko jak zawsze: jadłam mleczko, robiłam w pampersa, spałam, ćwiczyłam, troszkę pomarudziłam, pouśmiechałam się i tak na zmianę. Pod wieczór znowu przyjechał po nas dziadek Włodek i pojechaliśmy do babci Joli. Tam Mama mnie zostawiła, a sama poszła z ciocią Sylwią i wujkiem Mateuszem na jakieś spotkanie. Po godzince wrócili, Mama szybko wypiła herbatkę, ciocia Sylwia pośpiewała mi "Kolorowe kredki" (chociaż czasem zapominała tekstu) Musisz potrenować ciociu Sylwusiu :* I dziadek Włodek odwiózł nas do domku.

Piątek podobny do czwartku. Mama sprzątała mieszkanie więc musiałam być grzeczna i nie marudzić za bardzo. Była brzydka pogoda, więc Mama tylko troszkę mnie "powerandowała".
Zauważyliście, że przez te kilka dni nie miałam ani wizyt u doktorów, ani rehabilitacji, ani nic innego... To aż dziwne. Za to przyszły tydzień znowu zawalony.

P.S. Ciociu Sylwiu czy zastanowiłaś się już ??? Bo został tydzień, a My z Mamusią dalej nie wiemy co kupić ;)) :***
P.S. Prababcia Cilka jest znowu w szpitalu, więc bardzo Was proszę o modlitwę w Jej intencji. // Prababciu wracaj do zdrówka, bo już za Tobą tęsknię <3
P.S.  Dzisiaj wielki dzień !!! Opowiem Wam potem co to się dzisiaj działo :)))


xoxo  :D


środa, 6 marca 2013

Poniedziałek + wtorek

Znowu przegapiłam...!!!! Licznik odwiedzin wskazuje już ponad 3000, a dokładnie 3094!!! I znowu dziękuję, że jesteście i że jest Was coraz więcej :)))) Buziaki dla Was :***

Już środa, a ostatnio pisałam o weekendzie. Nadrabiamy więc te 2 dni ;p
W poniedziałek byłam u Pani Doktor K. (pediatra). Pani Doktor powiedziała, że wszystko już ze mną ok. Dostaję tylko to żelazo, bo wyniki nie za dobre. Przepisała też maść pieluszkową, żeby po tych biegunkach moja skóra była znowu piękna ;p hihih... Dostałam też skierowanie do nefrologa, żeby zobaczył co z tą moją nerką. No i przesunęła mi datę szczepienia o tydzień, bo było źle policzone, a to musi być 6 tyg od ostaniej szczepionki (czyli idziemy 20.03).
Po południu byłam z Mamą na rehabilitacji w OWI. Spotkałam się tam z moją ulubioną Panią Joasią. Już mówiłam, że Pani Joasia jest super i bardzo mnie lubi. Bardzo mnie też chwaliła. Powiedziała też, że jestem bardzo grzeczna (chyba za wcześnie powiedziała bo zaraz po tym zaczęłam bardzo płakać - zaraz dowiecie się czemu). Pani Joasia zapisała w zeszycie jakie robię postępy oraz z czym mam trudności. Pokazałam Pani-cioci Joasi, że potrafię przełożyć główkę na lewą stronę i potem cały czas tego wyczekiwała (przecież ile razy mam pokazywać, że potrafię). Czekała i czekała, a ja nic... Potem poszła po zeszyt żeby zapisać nas na kolejny raz, a ja w tym czasie myk głowka w lewą stronę i pięknie trzymam i patrzę na Mamusię. Mama do mnie mówi, że czemu nie pokazałam tego jak była Pani-ciocia Joasia.. i w tym czasie weszła. Widziała widziała i się śmiała, że tylko Mamie pokazuję co potrafię. Zapisałyśmy się na kolejny raz i pojechałyśmy z Mamą do domu.
Pod wieczór już nie było tak fajnie. Bardzo bolał mnie brzuszek. To po tym żelazie. Normalnie mnie zamurowało i nie umiałam zrobić kupki. Jak nie jedno to drugie. Płakałam długo, bardzo długo. Mama zastanawiała się czy dzwonić na pogotowie (ale Mama ma ze mną jazdy :D). Dostałam mleczko, Mamusia potuliła, wzięła do swojego łóżka i troszkę pospałyśmy.

We wtorek rano pojechałyśmy do przychodni, zapytać co robić. Spotkałyśmy Panią Doktor K. i Mamusia zapytała. Pani Doktor kazała kupić czopki (oooo nieee) i żebym dużo piła. Pojechałyśmy też po drodze do Rossmanna. Mama zrobiła duże-małe zakupy (tzn nic prawie nie kupiła, a dużo zapłaciła). I prawie wszystko dla mnie: 3 paczki mokrych husteczek (bo były w promocji), mleko Bebilon 1 dla niemowląt z tendencją do kolek i zaparć (to mleko poleciła koleżanka babci Joli), łyżeczki kolorowe dla dzieci (nie nie.. jeszcze nimi nie jem, narazie Mama kupiła żeby podawać mi lekarstwo) i ..... kolorową, miękką, grzechoczącą piłkę (to taki dodatek bo była bardzo grzeczna). Potem pojechałyśmy odwiedzić w pracy ciocię Sylwię. Jak zawsze spotkanie z ciocią było suuuper !!!! ;) Poznałam też dwie nowe Panie-ciocie (takie co pracują z ciocią Sylwią).


Śpię w pracy u cioci Sylwii.

Po południu przyszli na chwilę babcia Jola i dziadek Włodek.
A na filmiku możecie zobaczyć jak Mamusia próbowała mnie wczoraj uśpić ;p




Już prawie śpię.

Uciekam, bo śliczna dzis pogoda i idziemy na spacerek z ciocią Natalą i małym Oliwierkiem ;)
Buziaki

poniedziałek, 4 marca 2013

Po weekendzie

Weekend minął szybko i miło. W sobotę rano byłam u prababci Cilki i pradziadka Bronka. Była tam też babcia Jola i dziadek Włodek i ciocia Marylka i oczywiście Mamusia (czyli stała ekipa). A patrzcie jak super wyglądałam ;p

Ze specjalną dedykacją dla cioci Sylwii i wujka Mateusza.

Po południu byłam na urodzinach wujka Dominika. Powiem Wam,że bardzo mi się podobało. Było ciasto i dużo innych pyszności, a dla mnie oczywiście mleczko. Mniam mniam.. Byłam wykończona, ale w nocy nie mogłam spać po tylu wrażeniach. Już nie mogę się doczekać następnej imprezki urodzinowej (tym razem mojej ulubionej cioteczki Sylwii).

Z Mamusią - wystrojona na urodzinach wujka Dominika.

I wiecie co Wam jeszcze muszę powiedzieć... W sobotę na urodziny i z powrotem jechałam AUTOBUSEM (pierwszy raz). 696 i 137 ;) Przyznam, że było całkiem fajnie.

Niedziela minęła równie miło. W południe przyjechała ciocia Sylwia bo sto lat jej nie widziałyśmy. Potuliła mnie (lubię to bardzo) i potem musiała jechać na uczelnię do Katowic. Na obiad pojechaliśmy do babci Joli i dziadka Włodka. Mleczko jak zawsze bardzo mi tam smakowało.

Cześć Margolka. Co nowego? // (u babci Joli i dziadka Włodka)


Potem pojechaliśmy do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Tam jak zawsze dużo ludzi. Mama nie odpuściła i oczywiście zrobiła masażyk i poćwiczyła ze mną troszkę.

Mama mi śpiewa i masuje a ja troszkę protestuję.

Masujemy dłonie.
Śpię u prababci i pradziadka.

Jak widzicie weekend minął szybko i przyjemnie. Dziś od rana pięknie słonko świeci. Mamy z Mamusią dobre humory. Mama pomimo zdartego gardła śpiewała mi i tańczyłyśmy do piosenki "Serduszko puka w rytmie czacza.." :))) Oczywiście cały czas się uśmiechałam.
Na 12:50 idziemy z Mamą do Pani Doktor K. na kontrolną wizytę poszpitalną, a na 16:35 rehabilitacja w OWI. To będzie ciężki dzień.

Donapisania
xoxo :D

sobota, 2 marca 2013

Poranna zabawa ze ślimakiem

Weekend, a my wstajemy jak zawsze... Mama wstaje pierwsza i daje mi 1/4 tabletki (na śpiąco prawie), potem muszę czekać pół godzinki zanim dostanę mleczko. Mama to samo też bierze tabletkę i też powinna czekać poł godzinki (ale Mama czeka dłużej, w sumie to jeszcze nie jadła). Ja wcinam mleczko, ale najpierw oczywiście kupa (już lepsza). A potem zaczepiam Ślimaka (tego z karuzelki). I tak go zaczepiam zaczepiam i coś tam zagaduję, a on nic... zbiera się w sobie poooowoooliiiii zanim odpowie ;p Czasem zagaduję Żółwia (też z kauzelki, w sumie to zależy jak karuzelka jest odwrócona, tzn przy którym zwierzaczku akurat Mama zrobiła stop).
Popatrzcie sami:



Uciekam narazie bo lecę z Mamusią do prababci Cilki i pradziadka Bronka. A po południu na urodzinki do wujka Dominika. Jutro zdam relację z dnia dzisiejszego.

Buziaki-ogromniaki Misiaki ;p <3

piątek, 1 marca 2013

O wiośnie, która się przestraszyła + dzisiejsze usg

Wiecie co??? Muszę się pochwalić (tak na wstępie) już tak często nie kupkam i dzisiaj zrobiłam dużo ładniejszą kupkę. Mama się cieszy.
A tak z innej beczki.. Wczoraj Mamusia wzięła mnie na krótki spacerek. Było tak pięknie na dworze, że poszłyśmy do urzędu złożyć w końcu ten wniosek o becikowe, a potem do parku na poł godzinki :))
Słonko świeciło i myślałyśmy, że to już przyszła wiosna...

Śpię na spacerku.

W parku "Pod Żyrafą"




...ale niestety wiosenka się chyba przestraszyła i dziś już nie jest tak ładnie. Wieje wiatr i siąpi deszcz.

Rano byłyśmy z Mamusią u lekarza (moja Pani Doktor K. - pediatra) na USG jamy brzusznej i kręgosłupa. Wszystko prawie było w porządku oprócz jednej nerki. Schowała się i nie chciała pokazać, w końcu Pani Doktor znalazła ją dużo niżej, gdzieś w miednicy. To kolejna rzecz, która sprawia, że jestem wyjątkowa (chociaż to chyba do dobrych rzeczy nie należy).Będziemy musiały to kontrolować.
Oprócz tego przepisano mi żelazo, bo mam nie za dobre wyniki z krwi.
Dużo tego wszystkiego. W poniedziałek znowu idziemy do Pani Doktor K. (jako wizyta poszpitalna). Mama już ma całą kartkę pytań do pani doktor. I najważniejsze, żeby wypisała nam co potrzeba we wniosku o orzeczeniu o niepełnosprawności. Teraz jak już mamy wyniki i wróciłyśmy do domu musimy się zabrać za wszystkie formalności, które trzeba załatwić. A jest tego sporo.

Jutro po południu idę na pierwsze w moim życiu urodziny. Urodziny wujka Dominika. Wujek Dominik jest już trochę stary. Kończy jutro 15 lat !!!! Sto lat dla Ciebie wujku !!!!! :*** Ciekawe jak wygląda taka impreza urodzinowa. Podobno je się ciasto i wszyscy mają dobry humor. Już mi się podoba :))
Napiszę potem jak było.

Zapomniałam Wam powiedzieć, że Mama znowu ze mną ćwiczy i masuje. Narazie raz dziennie, póki nie wydobrzeje. A w poniedziałek po południu znowu rehabilitacja w OWI.

Donapisania. Całuski :*:*:*