Zdziwicie się jeśli Wam powiem, że nie lubię chorować? Chyba
nie, bo nikt nie lubi. A ja bardzo, bardzo nie lubię chorować. Dzieci z
zespołem Downa mają obniżoną odporność i często chorują. Ja może aż tak często
nie choruję, ale jak już zacznę to nie ma końca. Pamiętacie np. w
październiku... byłam chora 2 tygodnie, potem tydzień zdrowa i potem znowu coś
chwyciłam. Nie jest to fajne.
Tym razem siedzę już w domu 2 tygodnie. Przez ten czas byłam
3 razy u Pana Doktora. Biorę antybiotyk i mnóstwo inhalacji i wziewów. Chorób
mamy chyba za mało, więc do tego wszystkiego ostatnio wyszły mi w buzi
pleśniawki. Pan Doktor mówi, że to pewnie po antybiotyku i po wziewach (bo to
przecież sterydy). Dostałam specjalne lekarstwo żeby się tych pleśniawek z buzi
pozbyć. Chyba mi przechodzi. Jutro idę znowu do kontroli. Mam nadzieję, że już
mi lepiej. Nie chciałabym odwoływać kolejnej rehabilitacji. Przez 2 tygodnie
odwołałam: 4 rehabilitacje, 2 spotkania z logopedą (w PWI i PPP), 1 grupowe
spotkanie ogólnorozwojowe i 1 wizytę u audiologa. To wszystko przepadło, a
przecież jest to dla mnie takie ważne. W domu Mama też mi odpuściła. W zasadzie
nic nie robię (nie ma ćwiczeń, nie ma masaży). Musiałam też opiekować się
Mamusią, która miała zapalenie tchawicy i wysoką gorączkę (dlatego nic tu Wam
nie pisałam). Mama czuje się teraz troszkę lepiej, choć dalej kaszle. Ja też
czuję się troszkę lepiej, ale jeszcze słychać, że mi to wszystko tam siedzi.
Przez chorobę przepadło mi też całe mnóstwo spacerów, a tam
taka piękna pogoda. Oby się nie pogorszyła jak już wyzdrowieję. No i spotkań
towarzyskich też nie było. A ja już tak za Wszystkimi tęsknię.
Szukam jakiś plusów tej choroby, żeby nie było, że tylko
narzekam. To pochwalę się, że coraz lepiej mi idzie "wstawanie".
Jeszcze sama nie wstałam, ale już chyba całkiem niedługo!
P.S. Zdjęć żadnych nie ma, bo Mama nie miała siły nic robić.
Trzymcie się zdrowo!
Buziaki Misiaki