sobota, 30 listopada 2013

wielkie spotkanie zespołowych Przyjaciół :)


Jak Wam minął dzień? A może jeszcze imprezujecie andrzejkowo? My już w domku. W sumie to już po 19 dotarłyśmy do domku. Ale zacznijmy od początku...
O 15:00 przyjechała po nas (mnie i Mamę) ciocia Gosia, Jaś i Alusia. Zapakowaliśmy się do auta i pojechaliśmy. Dotarliśmy na miejsce, weszliśmy do dużej sali. A tam wielkie przygotowania: dmuchanie balonów, rozkładanie jedzenia na stołach itd. Mama i ciocia Gosia trochę pomogły. Było duuuuuużo dzieci (z zD i ich rodzeństwo) i dużo dorosłych (podobno łącznie ok 42osoby + nasze zespoły). Wow! Nigdy nie byłam na takiej dużej imprezce. Było supcio! Były też dwa klauny i dziewczyna, która malowała buzie dzieciom. Mi też namalowała czerwonego kwiatuszka na policzku (Mama niestety nie zrobiła zdjęcia). Dzieci miały zorganizowane zabawy. Jak będę starsza też będę się z nimi bawić. Było bardzo głośno. Było supcio, choć jak dla mnie chyba troszkę za długo, bo po 2,5h już byłam troszkę zmęczona i marudna. Byłam najmłodsza i oprócz mnie taki malutki był tylko Franio (troszkę starszy ode mnie). W aucie szybciutko zasnęłam. Oby więcej takich spotkań, bo było naprawdę cudownie. Wszystkim bardzo dziękuję za wspaniały czas :** P.S. Mamie też się podobało. 

U cioci Gosi na kolankach

Tak się bawiły starsze dzieci 
A widzicie tam z tyłu (z lewej) mnie u Mamy na kolankach?

Sztuczki

Prace starszych dzieci

Zabawy ciąg dalszy


Buziaki Misiaki

piątek, 29 listopada 2013

rehabilitacje + spotkania + gazeta grudniowa


Już piątek, a ja nic nie pisałam od środy. A więc...

Środa:
Rehabilitacja na 15:45. To całkiem późno jak na ćwiczenia. Przyjechałyśmy z Mamą do Ośrodka, a tam pusto, cicho, praktycznie nikogo nie ma. Nie to co rano. Teraz szybko robi się ciemno i wydaje się jakby było jeszcze później niż jest. Pomimo zmęczenia, dałam radę i ćwiczyłam całkiem fajnie. Pokazałam też, że potrafię robić "papa". Mama i p.Joasia zastanawiały się czy to tylko przypadek, czy naprawdę potrafię, ale jak pokazałam im kilka razy po tym jak mówiły "Sara papa" to chyba w końcu uwierzyły.

Czwartek:
Wolne od lekarzy, wolne od rehabilitacji. O 9:00 przyjechała po nas ciocia Sylwia i o 10:00 pojechałyśmy z Ciocią i Mamą do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Niedługo po nas przyjechała też ciocia Dosia z Natalką. Supcio! Takie spotkanka lubię. Oprócz zabawy pokazałam coś nowego (wszyscy tam byli świadkami)... leżałam sobie niedaleko Natalki, ale chciałam być jeszcze bliżej iiii... doczołgałam się do niej jak prawdziwy żołnierz. Mama chciała nagrać na filmiku, ale nie do końca się to udało. W każdym razie brawo dla mnie! ;)

Piątek:
Na 12:50 rehabilitacja z p.Joasią. Dziś ćwiczyłam na dużej niebieskiej piłce, na kolanach przed lustrem i na macie. Mama dostała w Ośrodku taką gazetkę "Gazeta Grudniowa" w której są wszystkie imprezy grudniowe jakie dzieją się w naszym mieście. Jest m.in. Tyski Jarmark Bożonarodzeniowy (na placu Baczyńskiego), który trwa 4 dni. Są też Targi Twórczości Osób Niepełnosprawnych "W dobrym TTON-ie być aniołem". I inne. Jest tego sporo i każdy może znaleźć coś dla siebie. My się pewnie wybierzemy (jeśli pogoda i zdrówko i nasz czas na to pozwolą). Zapraszamy Was też ;)


"Gazeta Grudniowa"

Plan 5 Jarmarku Bożonarodzeniowego

A jutro... jutro po południu wielkie spotkanie zespołowych Przyjaciół. Supcio!
To dobranoc :***

wtorek, 26 listopada 2013

masaż stópek - wizyta u logopedy


Wtorek:

Na 12:00 pojechałam z Mamą do Ośrodka. Dziś spotkałam się tam z p.Justyną - logopedą. Był masażyk stópek i kolejna degustacja. Tym razem jadłam mój deserek - sałatka z owoców lata. Musimy wymienić łyżeczkę, bo się okazało, że ta którą mamy jest też za miękka (a to już była przecież sztywniejsza niż wcześniej). Przejdziemy na łyżeczki normalne (czyt.metalowe), a nie plastiki (te takie dla dzieci), bo nie umiemy znaleźć wystarczająco sztywnej. Jem ładnie (tak tak przy p.Justynie otwierałam pięknie buźkę, nie to co w domu). Zaczynamy już próby samodzielnego jedzienia. Mama ma ugotować marchewkę (mięciutką), albo makaronik (też mięciutki) wziąć dwie miski (najlepiej takie same), jedną dla mnie, a jedną dla Mamy i położyć po jednym (!) kawałku np. marchewki. I... najpierw je Mama (pokazuje), a potem ja mam to powtórzyć. Oczywiście jemy rękami. I to samo robimy z makaronikiem (lub czymś innym). Jak już się tego nauczę to zaczniemy samodzielną naukę łyżeczką (ale to jeszcze mamy sporo czasu).
Kolejna sprawa to picie. P.Justyna sprawdziła co zrobię z kubeczkiem. Dostałam pusty kubek do ręki i co zrobiłam? To co się robi z kubeczkiem, przyłożyłam do buzi jakbym chciała się napić (ale tam nic nie było). Oczywiście było wielkie brawo! Potem Mama nalała kapkę (malutką kapeczkę) wody do kubka i p.Justyna pokazała Mamie jak mi podawać tą wodę. I znowu było brawo i p.Justyna powiedziała, że raczej szybciutko nauczę się pić z kubeczka. Oczywiście cały czas mówimy o dorosłym kubeczku, a nie o jakiś tam niekapkach czy innych, które nic a nic nie pomagają w piciu.
Jedziemy dalej... Co do masażyków, to Mama dostała karteczkę z rysunkiem co i jak po kolei robić (żeby zapamiętała). Więc codziennie (1 raz) ma mi Mama robić masaż stópek i dłoni. A wiedzieliście, że masaż stópek działa na mowę? Ma mi to pomóc w mowie, dokładnie nie wiemy jak to działa, ale działa. Ma mnie to też rozluźnić, bo mam bardzo spięte stopki. I jest to też przygotowanie do chodzenia. Wow! Taki zwykły 5minutowy masaż stópek ma takie działanie. Będziemy masować! Nie wiem czy o wszystkim powiedziałam, bo sporo tego.

Po wizycie u p.Justyny. Pojechaliśmy do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, ale niestety nie było jeszcze naszych dokumentów do odebrania (musimy przyjechać w przyszłym tygodniu). Potem załatwiałam z Mamą kolejną sprawę. A jeszcze później Mama poszła zapytać czy jest jakiś wcześniejszy termin do endokrynologa. Miła Pani w rejestracji, pomogła Mamusi i dzięki temu zamiast w marcu, kolejną wizytę mam 30.12. Bardzo się z tego cieszymy, bo przecież marzec jest strasznie późno, a ja muszę przecież dostawać Euthyrox codziennie (a do marca by nam brakło).
A jeszcze nie wiem czy Wam już pisałam, ale udało się zapisać mnie do kardiologa (tam gdzie się nie dało dodzwonić) na kwiecień.

Uciekam już spać. Dobrej nocki :***

poniedziałek, 25 listopada 2013

imprezka urodzinowa cz.II + wizyta u dr specj. rehabilitacji + plany na ten tydzień


O tym co w sobotę...
Po południu imprezka urodzinowa dziadka Włodka. Nie będę wszystkich wymieniać, bo ludzi było bardzo dużo. Było też dużo jedzenia i dużo śmiechu i trochę marudzenia też było. Jak impreza to impreza i ani ja ani Natalka nie chciałyśmy spać. Było też pełno Cioć do bawienia się z nami. Supcio!


Imprezowiczka ;)

Miejsce dla vipów

Pomimo, że to urodzinki dziadka Włodka, ja też dostałam prezent. Ciocia Monia przyniosła mi supcio pacynki (takie zwierzątka na palec). Jest tam żółw, słoń, lew, królik, żaba, myszka, miś, renifer, papuga i rekin (który mi się chyba spodobał najbardziej). Dziękuję :*

Ciocia Marylka, ja i Ciocia Monia i moje nowe pacynki

Natalka i ja (już w piżamce)

"Mam rekina! Komuś kawałek?"

A w niedzielę...
Po południu jak zwykle pojechaliśmy do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Ćwiczyłam swoje siadanie i nawet umiałam się wyprostować. Sama! Wszyscy bili mi brawo ;p

Dziś jest poniedziałek...
Rano na 10:10 pojechałam z Mamą i dziadkiem Włodkiem do Ośrodka (dziadek Włodek nas zawiózł autem, bo brzydka dziś pogoda, a my z Mamą jeszcze trochę chore, tzn. bardziej Mama niż ja). A że miałam dziś tylko wizytę u dr specj. rehabilitacji to Dziadek czekał na nas w Ośrodku, żeby nie marznąć w aucie.
Co do samej wizyty, to p.dr J. była bardzo zadowolona z moich postępów. Chwaliła mnie bardzo, bardzo. Była wręcz zszokowana, że tak dobrze sobie radzę (to chyba dobrze). A radzę sobie tak dobrze tylko dzięki rehabilitacji. To naprawdę bardzo mi pomaga.
Kiedy wyszłam z Mamą z gabinetu, spotkałyśmy jeszcze p.Justynę (logopeda). Okazało się, że ktoś zachorował i jest jutro wolne miejsce, więc od razu się zapisałyśmy.
Po południu przyjedzie do nas ciocia Sylwia i wujek Mateusz. Już się nie mogę doczekać.

Środa i piątek też zajęte - mamy rehabilitacje. W sobotę duże spotkanie zespołowych Przyjaciół. Musimy jeszcze z Mamą pozałatwiać troszkę spraw. Także tydzień zajęty. Jak się uda to w między czasie może znajdą się jakieś godzinki na spotkania towarzyskie. 

Buziaki-ogromniaki Misiaki

sobota, 23 listopada 2013

imprezka urodzinowa cz.I


Jak już pisałam wcześniej, wczoraj były urodzinki dziadka Włodka. Imprezki są dwie, bo mamy tak dużą rodzinkę, że nie byłoby jak wszystkich pomieścić. I tak właśnie wczoraj była rodzinka od strony dziadka Włodka. A dziś przychodzi rodzinka od strony babci Joli.
Oprócz dorosłych przyszła też wczoraj Agatka. Agatka to moja kuzynka (córka cioci Kasi - kuzynki od Mamusi). Wczoraj dopiero pierwszy raz się widziałyśmy. Agatka jest supcio! Bawiła się ze mną na zielonej macie, zabawiała kiedy Mama robiła mi inhalacje i pomagała Mamusi mnie wykąpać. Bardzo się cieszę, że przyszła, bo ja bardzo lubię bawić się z innymi dziećmi.
Dzisiaj z dzieci będzie moja kuzynka Natalka (córka cioci Dosi, kuzynki od Mamusi). Natalkę już znacie, bo się często widujemy. Już się nie mogę doczekać.

Ja i Agatka

Buziaki Misiaki

piątek, 22 listopada 2013

O chorobie i o tym, że "nicnierobienie" też zabiera trochę czasu


Niby chora, niby siedzę tylko w domu, a jakby nie ma kiedy tu coś naskrobać.
Czas nam jakoś mija. "Nicnierobienie" też zabiera trochę czasu. Już nawet nie pamiętam co było w jaki dzień. 
Pisałam tylko na facebookowej stronie, że jestem chora.
We wtorek byłam z Mamą u p.dr K. i okazało się, że znowu jakaś infekcja. Dopiero co miesiąc temu byłam chora i Mama musiała odwoływać wszystkie rehabilitacje. Ten tydzień znowu trzeba było odwołać :(
W domu Mama daje mi leki, robi inhalacje itd.
Trochę jestem marudna (przeważnie wieczorem), bo w dzień "tryskam dobrym nastrojem".
Wczoraj w nocy Mama nie wiedziała co mi jest, znowu tak bardzo płakałam. Rano domyśliła się dlaczego... bo... mam już drugiego zęba !!! Prawa, dolna jedynka już się przebiła. Supcio! Będę mogła gryźć wszystko (i wszystkich) jeszcze mocniej.
O ile dobrze pamiętam.. w środę wieczorem miałam bardzo dobry humor, mnóstwo energii i wcale, a wcale nie chciało mi się spać. Zasnęłam po 23, ale tylko dlatego, że widziałam jaka Mama jest już zmęczona (planowała się wcześniej położyć, a ja jej takiego psikusa zrobiłam).
Niedługo idę na wizytę kontrolną do mojej p.dr K. Czuję się już lepiej, ale zobaczymy co powie Pani Doktor.

P.S. Dziś święto! Urodzinki mojego dziadka Włodka. Sto lat dziadku :*** Kocham Cię! (po weekendzie opiszę Wam jaka była urodzinowa imprezka)

P.S. Wiem, że nie pisałam notki w tym dniu, ale 19 listopada skończyłam 11 miesięcy. Jeszcze tylko miesiąc bycia niemowlakiem, a potem to już poważny wiek jako mała dziewczynka. Sto lat dla mnie! ;)

P.S. Wczoraj odbyła się komisja w mojej sprawie (Wczesne Wspomaganie Rozwoju). W przyszłym tygodniu możemy iść odebrać dokument i dowiedzieć się co ustalono.

Buziaki-ogromniaki

niedziela, 17 listopada 2013

tak szybko o weekendzie


Sobota:
Rano pojechałam (moją zieloną bryką) do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Oprócz mnie byli też:
- Mama
- babcia Jola i dziadek Włodek
- ciocia Marylka
- ciocia Tereska i wujek Artur
- wujek Dominik
Czyli dużo ludzi, chociaż nie aż tak bardzo dużo, bo to nawet  nie połowa.
A po południu przyjechała do nas ciocia Gosia z Alusią. Mama i ciocia rozmawiały o naszym zespołowym spotkaniu. To już za 2 tygodnie. Supcio! Nie mogę się już doczekać.


Ja i Alusia i nasze zespoły

W nocy wcale nie chciało mi się spać i broiłam długooo, oczywiście nie pozwalając spać Mamie.

Niedziela:
Dziś odpustowa niedziela. Niestety znowu mam troszkę katarku i zostałam z Mamą w domku. Ale za to dostałam (od babci Joli i dziadka Włodka) supcio prezencik. Nową balonową koleżankę, która jest bardzo do mnie podobna. Mama przyczepiła mi ją do łóżeczka i teraz mogę sobie z nią "rozmawiać". Oby została jak najdłużej.


"Mamoooo ona jest taka jak ja"

Mam nową koleżankę

Nowa koleżanka ma już swoje miejsce. 

P.S. Jutro w Ośrodku spotkanie p.Justyną (logopedą). 

Buziaki Misiaki

piątek, 15 listopada 2013

czwartek i piątek.. i znowu notka bez zdjęć


Czwartek:
Kolejne 2 sprawy załatwione. Rano byłam z Mamą w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej oddać dokument, którego brakowało. Za tydzień będzie komisja i potem zobaczymy co mi przyznano (lub nie przyznano).
Byłyśmy też w Poradni Pulmonologicznej i zapisano mnie na połowę grudnia.
Potem pojechaliśmy na chwilkę do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Tam szybko dostałam drugie śniadanko. Potem do sklepu. I na spacerek na Paprocany. Znowu spotkałyśmy się z ciocią Dosią i Natalką. Natalka ma pół roczku. Sto lat Natalko :** Rośnij nam Malutka.

Piątek:
Na 12:50 pojechałam z Mamą do Ośrodka (PWI przy OREW) na rehabilitację. Dziś normalnie miałam już zajęcia z p.Joasią. Od samego wejścia do Ośrodka tak jakoś świątecznie... (nie, nie było choinki). Ledwo weszłyśmy i już słyszałyśmy jak dzieci uczą się piosenki "Jest taki dzień". Taka nauka piosenki troszkę zajmuje czasu, więc trzeba się już uczyć, żeby móc zaśpiewać w święta. A powiem Wam, że Mamie już też zdarza się mi zaśpiewać jakąś świąteczną piosenkę.
A wracając do mojej dzisiejszej rehabilitacji, to pomimo zmęczenia, nic a nic nie marudziłam. Ćwiczyłam na wałku (tym razem nie dużym i nie małym, tzn dużym, ale nie tym bardzo dużym, czyli średnim), na niebieskiej dużej piłce i na macie żółtej. Przygotowanie do siadu i do czworaków. Pokazałam też p.Joasi co nowego potrafię (moje "stanie na czworakach") - podobało się. P.Joasia zauwarzyła też, że zaczynam "pokazywać" coś jednym paluszkiem (Mama wcześniej nie zauważyła). Robiłam też dziś różne minki i rozśmieszałam p.Joasię i Mamę (w sumie to jak zawsze).
Po południu przyjechała do nas ciocia Sylwia <3

Jutro chyba wpadnie do nas ciocia Gosia z Alusią. Supcio! Dawno się nie widziałyśmy. A Mama i Ciocia muszą pogadać o dużym zespołowym spotkaniu (które ma być pod koniec listopada).

P.S. Czy ktoś wie jak się dodzwonić do szpitala w Ligocie? Bo Mama próbuje zapisać mnie do kardiologa i albo jest wiecznie zajęte, a jak już jest sygnał to nikt nie odbiera. I tak już od dłuższego czasu.

P.S. Znowu nie ma zdjęć. Ostatnio nic nie robimy, bo Mama "klipa" znowu zapomniała naładować baterię w aparacie.
Bateria już naładowana, więc się poprawimy.

Buziaki-ogromniaki


środa, 13 listopada 2013

płatki kukurydziane w innym zastosowaniu + plany na jutro


Taki ponury, śpiący, leniwy dzień... Pogoda brzydka. Rehabilitacji, doktorów itd. dziś nie było. Spaceru też nie było. Co było? Był dzień z Mamusią. Były ćwiczonka na macie, czytanie książeczki, masażyki buzi, piosenki, wierszyki. Było też coś całkiem nowego. Mama wzięła duża tacę i wysypała na nią płatki kukurydziane. Potem położyła tacę przede mną, a ja mogłam wsadzić rączki prosto w płatki i bawić się i bawić ile mi się podoba. Brałam płatki do rączki i zaciskałam mocno (robiłam z nich taki proszek), ale bardziej spodobało mi się branie całej garści i wyrzucanie za siebie (jedna garść za drugą). Mama oczywiście pilnowała, żebym przypadkiem nie skosztowała tych płatków. Potem było duuuużo sprzątania (ale to już zostawiłam Mamie do roboty). Supcio taka zabawa. Zabawa z nauką. Następnym razem Mama wysypie mi na tackę coś innego. Wieczorem wpadła po pracy ciocia Sylwia :***

Jutro jedziemy do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej oddać ostatnie już (mamy nadzieję dokumenty). Dowiemy się o terminie i będziemy czekać na decyzję. Pojedziemy też zapisać mnie do kolejnego specjalisty (oprócz poradni: endokrynologicznej, neurologicznej, genetycznej, kardiologicznej, okulistycznej, audiologicznej, alergologicznej) dochodzi mi kolejna pulmonologiczna. Sporo tego. Swoją drogą ciekawa nazwa. Dostałam skierowanie od mojej p.dr K. ponieważ znowu tak świszczę jak kiedyś i może to coś z płucami (?). Zobaczymy czy nas zapiszą, bo Mama nie wie czy takie maleństwa jak ja tam przyjmują. Jak nie to będziemy musieli szukać w innej poradni pulmonologicznej (spodobała mi się ta nazwa). A potem może pójdziemy na jakiś spacer, jeśli będzie ładniej niż dziś.

Uciekam spać. Dobrej nocki :***

wtorek, 12 listopada 2013

Postępy i takie tam inne sprawy


I po długim weekendzie. Jakoś tak nam minęło. Były i spacerki i czas z rodziną. Wczoraj przyjechali ciocia Sylwia i wujek Mateusz. Kocham Was i zawsze się cieszę kiedy przyjeżdżacie (Mama też się cieszy). :*:*:*


To ja Sara i mój zespół Downa

Smileeeee

A dziś (we wtorek) zaczęliśmy nowy tydzień. A żeby nie było, że się obijamy i tydzień mamy krótszy to powiem Wam, że zaczęłam ten tydzień już o 5:30. Dostałam Euthyrox, potem 30min czekałam, aż w końcu dostałam mlekoooo. A potem Mama mnie ubrała i spacerkiem poszłyśmy do Ośrodka. Mamy kawał drogi, więc wyszłyśmy z domu o 7:25. 
Weszłyśmy do Ośrodka 8:03 (zapisane byłyśmy na 8:15), a p.Kasia już czekała. Dziś znowu miałyśmy zastępstwo. Zaczęłyśmy o 8:06 ;)
Ćwiczyłam na zielonej macie, na dużej niebieskiej piłce, na wieeeelkim wałku i na małym też i nawet z tymi dwoma jednocześnie. Taka zdolniacha jestem. Wyspana byłam, humorek miałam, więc dobrze mi się ćwiczyło.

Aaaaa zapomniałam Wam napisać co nowego potrafię... Mama jak zobaczyła to pierwszy raz, to znowu chyba wszyscy sąsiedzi ją słyszeli (tak się zachwycała i dopingowała mnie). No więc, żeby już nie przeciągać... żebyście też mogli wiedzieć (a może kiedyś zobaczyć)... 2 dni temu pierwszy raz, sama "stanęłam na czworakach". Tak całkiem, całkiem sama. Najpierw kilka razy udało mi się jak "spotkałam" przeszkodę z tyłu i nie mogłam się przesunąć. Potem próbowałam to robić na macie (odzierałam sobie brodę, bo nie umiałam się dźwignąć na rękach). No a teraz już potrafię sama bez żadnej przeszkody. Supcio! 


Pierwsze samodzielne "stanie na czworakach"

Teraz Wam jeszcze opowiem o dalszej części dnia. Po rehabilitacji pojechałam (Mama cisnęła wózek) do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Przyjechała też ciocia Dosia i mała Natalka. Dużo "czytałyśmy" z Natalką (taka zabawa w bibliotekę). Trochę też "porozmawiałyśmy". Jak zawsze było pozytywnie. Buziaczki Natalcia :* i dla Ciebie ciociu też :*


Natalka i ja - czytamy!

Mamy z Mamą kilka spraw do ogarnięcia jutro i pojutrze. Na jakiś spacerek uda się pewnie wyjść. A w piątek kolejna rehabilitacja.

Buziaki Misiaki

P.S.
Bardzo chcę Wam podziękować za to, że jesteście i zaglądacie i że czytacie i że piszecie często miłe słowa (nie tylko tu, ale też prywatnie do Mamy). Już ponad 18tysięcy wyświetleń na blogu. To dużo jak na taką zwykłą-niezwykłą kruszynkę z zespołem jak Ja ;) Buziaki dla Was.

czwartek, 7 listopada 2013

o odwiedzinach, o rehabilitacji i o fundacji

Środa i czwartek, czwartek i środa.. znowu pozytywnie..

Środa, czyli wczoraj:
Calutki (prawie) dzień spędziliśmy w miłym towarzystwie. Odwiedziła nas ciocia Natala z Oliwierkiem. Supcio! Brzydka pogoda, więc siedzieliśmy w domku. Bawiliśmy się, jedliśmy, a Mama i Ciocia rozmawiały. Bardzo dziękujemy za wizytę :)


"Mamo patrz kto przyszedł"

"No siemka Oliwier"

"Heeeej"

Czwartek, czyli dzisiaj:
Na 12:00 pojechałam z Mamą do Ośrodka. Okazało się, że mam dziś zastępstwo i rehabilitację mam z p.Kasią. Troszkę marudziłam, chciało mi się spać, a nie ćwiczyć. A tu dzisiaj znowu tyle ćwiczeń, na piłce, na macie, na kolanach, na wałku dużym i małym.
Strasznie dziś wiało, więc szybciutko wróciłyśmy z Mamą do domu. "Zahaczyłyśmy" po drodze o pracę cioci Sylwii.
A w domu... czekała niespodzianka. Na stoliku leżał list.. do mnie. I teraz mogę Wam oficjalnie powiedzieć, że jestem podopieczną Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". Suuupcio! :))))

A jutro...
Jakoś w południe, znowu mamy gości. Tym razem sami dorośli. Przyjdzie ciocia Paula i ciocia Angela (której jeszcze nie miałam okazji poznać). :)

 Buziaki-ogromniaki



niedziela, 3 listopada 2013

o nieprzespanej nocce i o kolejnym tygodniu


Haloooo! Jak Wam się spało? Bo mi tak jakoś średnio.. coś mi się chyba śniło brzydkiego i obudziłam się w nocy z płaczem (czego nie robiłam już dłuuuugo). Mama wyciągnęła mnie z łóżeczka i przytuliła. Płakałam mniej, ale dalej marudziłam i nie umiałam zasnąć. W końcu Mama wzięła mnie do swojego łóżka (haaa znowu wygrałam!). Jeszcze przez jakiś czas nie spałam, Mama śpiewała i śpiewała 3 kołysanki na zmianę (jak zawsze), bo innych Mama nie zna, albo nie pamięta (może ktoś Mamie coś podpowie?). W każdym razie ja lubię jak mi Mamusia śpiewa (nawet jakby śpiewała jedną kołysankę cały czas).

Kolejny tydzień zapowiada się być bardzo zajęty. W poniedziałek i czwartek mamy rehabilitację. Doktorów żadnych nie mamy, za to mamy bardzo dużo innych spraw do pozałatwiania. Mama musi ustalić kiedy będziemy co załatwiać i potem może powymyślamy jakieś miłe spotkanka, bo już się stęskniłam za Wami (Mama też) :) A po drugie to takie spotkania z rówieśnikami dobrze wpływają na mój (i nie tylko) rozwój. Przecież nie samą rehabilitacją człowiek żyje (pomimo, że jest ona bardzo, bardzo ważna i bardzo to lubię i bardzo tego potrzebuję) ;p


"Mamooo w co ta Ciotka mnie ubrała?"

"Jak wyglądam?"

"Mówisz, że supcio? Faktycznie"


Uciekam się troszkę zdrzemnąć.

Buziaki Misiaki