Taki ponury, śpiący, leniwy dzień... Pogoda brzydka.
Rehabilitacji, doktorów itd. dziś nie było. Spaceru też nie było. Co było? Był
dzień z Mamusią. Były ćwiczonka na macie, czytanie książeczki, masażyki buzi,
piosenki, wierszyki. Było też coś całkiem nowego. Mama wzięła duża tacę i
wysypała na nią płatki kukurydziane. Potem położyła tacę przede mną, a ja
mogłam wsadzić rączki prosto w płatki i bawić się i bawić ile mi się podoba.
Brałam płatki do rączki i zaciskałam mocno (robiłam z nich taki proszek), ale
bardziej spodobało mi się branie całej garści i wyrzucanie za siebie (jedna
garść za drugą). Mama oczywiście pilnowała, żebym przypadkiem nie skosztowała
tych płatków. Potem było duuuużo sprzątania (ale to już zostawiłam Mamie do
roboty). Supcio taka zabawa. Zabawa z nauką. Następnym razem Mama wysypie mi na
tackę coś innego. Wieczorem wpadła po pracy ciocia Sylwia :***
Jutro jedziemy do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej oddać
ostatnie już (mamy nadzieję dokumenty). Dowiemy się o terminie i będziemy
czekać na decyzję. Pojedziemy też zapisać mnie do kolejnego specjalisty (oprócz
poradni: endokrynologicznej, neurologicznej, genetycznej, kardiologicznej,
okulistycznej, audiologicznej, alergologicznej) dochodzi mi kolejna
pulmonologiczna. Sporo tego. Swoją drogą ciekawa nazwa. Dostałam skierowanie od
mojej p.dr K. ponieważ znowu tak świszczę jak kiedyś i może to coś z płucami
(?). Zobaczymy czy nas zapiszą, bo Mama nie wie czy takie maleństwa jak ja tam
przyjmują. Jak nie to będziemy musieli szukać w innej poradni pulmonologicznej
(spodobała mi się ta nazwa). A potem może pójdziemy na jakiś spacer, jeśli
będzie ładniej niż dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz