sobota, 31 sierpnia 2013

mam zespół Downa i...


To, że mam zespół Downa nie oznacza, że nie mam prawa do radości, do zabawy, do pięknego czasu z bliskimi.
To, że mam zespół Downa nie oznacza, że moja Mama ma chodzić ze mną tylko i wyłącznie do doktorów i na rehabilitację.
To, że mam zespół Downa nie oznacza, że nie mogę ładnie wyglądać, być ubierana w ładne ubranka.
To, że mam zespół Downa nie oznacza, że mam zostawać w domu i być chowana przed światem.
Mam zespół Downa i jestem najradośniejszą osóbką na świecie, lubię się bawić i spędzać czas z bliskimi.
Mam zespół Downa i moja Mama oprócz chodzenia ze mną na wizyty u doktorów i na rehabilitację, lubi chodzić ze mną na spacery, na basen, jeździć na wycieczki itd.
Mam zespół Downa i Mama ubiera mi śliczne sukienki, bluzeczki i spodenki (zawsze chce, żebym wyglądała ślicznie).
Mam zespół Downa i nie chcę i nie będę chowana przed światem. Świat o mnie usłyszy! Mam zespół Downa i jestem szczęśliwa! Mam zespół Downa i daję radość bliskim! Mam zespół Downa i jestem kochana! Mam zespół Downa i kocham mocniej i bardziej! ... :)


:)

Czwartkowe odwiedziny


Całkiem supcio czwartek, całkiem supcio odwiedziny.. i to nie jedne!
Do południa przyszła do nas ciocia Gosia z małą Alusią. Dawno się nie widziałyśmy, bo Alusia była na turnusie rehabilitacyjnym.

Alusia, ja i nasze zespoły

;)

Po odwiedzinach mojej koleżanki, poszłam z Mamą do prababci Cilki i pradziadka Bronka (bo dawno nas nie było). Zjadłyśmy tam obiadek.
A po południu odwiedziła nas ciocia Marylka.
Lubię takie odwiedzinowe dni.

Mama dzwoniła też do Ośrodka i mamy już plan na wrzesień:
- 02.09 - wizyta u doktor specj. rehabilitacji;
                 rehabilitacja,
- 05.09 - rehabilitacja,
- 09.09 - rehabilitacja,
- 11.09 - rehabilitacja,
- 17.09 - logopeda;
                 rehabilitacja,
- 19.09 - rehabilitacja,
- 23.09 - rehabilitacja,
- 25.09 - rehabilitacja,
- 30.09 - szczepienie,


Buziaki Misiaki

wtorek, 27 sierpnia 2013

endokrynolog i rehabilitacja i inne


Sobota:
Razem z ciocią Sylwią pojechałyśmy na działkę do babci Joli i dziadka Włodka. Basenik był jeszcze rozłożony, ale tym razem się nie kąpałam (było zimno). Tym razem basenik posłużył jako....


łóżeczko :)
Moja przerobiona zielona bryka, ja i mój zespół ;)

Niedziela:
Rano do kościółka. Potem wspólny obiad u babci Joli i dziadka Włodka. Przyjechali też ciocia Sylwia i wujek Mateusz. Po obiedzie wszyscy pojechaliśmy do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Była też moja kuzyneczka Natalka. Buziaczki dla Ciebie Malutka :*

Poniedziałek:
Kolejna wizyta u endokrynologa. Kolejka była ogromna. Tyle dzieci.. większych i mniejszych. Z zespołem i bez. Tym razem poznałam inną starszą koleżankę z zD. Ania ma 8 lat i chyba mnie polubiła. Pokazywała mi różne zagadki i próbowała nauczyć zabawy w "a ku ku", ale ja chyba tego za bardzo nie rozumiem.
P.dr W. zbadała mnie, zmierzyła ciśnienie, zmierzyła wzrost i zważyła (67,5cm i 7,550kg - u pediatry miałam wtedy 7,600kg, ale ważyli mnie tam z pampersem i po jedzeniu). Waga do wzrostu jest super, ale waga do wieku jest troszkę niska. Jednym słowem jestem malutka jak na swój wiek. Wyniki badań krwi mam ok, tzn lepsze niż ostatnio, więc zostajemy przy dawce 3/4 tabletki. Byłam bardzo dzielna i dostałam znowu 2 naklejki "dzielny pacjent" :)

Wtorek:
Dzisiaj rano na 9:30 miałam rehabilitację w Ośrodku. Zamiast p.Joasi była p.Kasia. Ćwiczyłam na piłce, małym szarym wałku, na kolankach i na dużej huśtawce.
Trochę nie byłam dziś w humorze i sobie popłakałam i pokrzyczałam.
Na korytarzu spotkałyśmy ciocię Gosię (mamę Alusi i Jasia). Zapisałyśmy się też do p.doktor specjalisty rehabilitacji.
Potem poszłam z Mamą do urzędu odebrać dokumenty. A ok godz.14 poszłyśmy odebrać z przystanku ciocię Ewelinę i ciocię Karolinę (to siostry wujka Mateusza). Nie mieszkają w Tychach, a musiały załatwić tu jedną sprawę, więc troszkę pomogłyśmy. Wpadły też do nas na kawkę/herbatkę. Supcio! :*:*

Jakie plany do końca tygodnia to w sumie nie wiadomo. Mamy z Mamą kilka spraw do załatwienia, kilka spotkań do umówienia i jakoś sobie to musimy poukładać.

Buziaki-ogromniaki


piątek, 23 sierpnia 2013

krówka robi muuuu, a konik klo-klo


Ostatnie 3 dni były bardzo zajęte, dlatego piszę dopiero teraz.

Środa:
Taki babski dzień. Razem z Mamą, ciocią Sylwią i babcią Jolą pojechałam do przepięknych ogrodów w Goczałkowicach. Ogrody są przepiękne. Jest ogród japoński, angielski, ogród ciszy i zimowy, zaczarowany ogród, wiejski ogród i wiele wiele innych. Wow! 

Zaczarowany ogród

Romantyczny odród.
Kolorowy wiatrak

Jest pięknie!

Jeszcze tam wrócimy, bo nie zdążyłyśmy obejrzeć wszystkiego, bo... miałyśmy zaplanowane wyjście na basen. Taki prawdziwy duży basen. Pierwszy raz. Supcio! Najpierw troszkę się dziwiłam skąd tyle wody, ale potem czułam się jak mała rybka. Kocham pływać! Musimy to kiedyś powtórzyć.

Kocham pływać!

Rybka

Z ciocią Sylwią i Mamą

Czwartek:
Wstałam bardzo wcześnie, bo z samego rana musiałam jechać na pobieranie krwi. Niedługo będę mieć wizytę u endokrynologa, więc wcześniej trzeba zrobić badania.
Po drugim śniadaniu pojechaliśmy do Bielska-Białej. Razem z nami jechała też babcia Jola, ciocia Sylwia i wujek Mateusz. W Bielsku troszkę pospacerowaliśmy, poszliśmy do kawiarni, a potem oglądać samoloty na takie małe (choć dla mnie bardzo duże) lotnisko. Widziałam jak jeden samolot podpięty do drugiego unosi się wysoko wysko, a potem sam szybuje po niebie. Wycieczka była supcio!


Mama i ja

Obiadek

Samolot :D

Piątek:
Na 10:30 pojechałam (w mojej zielonej bryce) z Mamą do Ośrodka na rehabilitację z p.Joasią. Znowu ćwiczyłam na tym wielkim wałku i na niebieskiej piłce. Wymyśliłam też sobie nowe ćwiczenie (a raczej urozmaiciłam stare): siedziałam na tym dużym wałku (p.Joasia mnie trzymała), w ręce miałam grzechotkę (takie kółeczko) i zakładałam je sobie na nogi. Ta mi się to spodobało, że każde ćwiczenie chciałam sobie tak urozmaicać. P.Joasia pokazała też Mamie jakie nowe ćwiczenia może ze mną robić w domku.
Po rehabilitacji miałam zajęcia z logopedą. Dziś zastępstwo, zamiast p.Justyny była p.Gosia. Zajęcia miałam w innej sali, większej i fajniejszej (było więcej rzeczy, którymi się mogłam zainteresować). P.Gosia pokazywała mi różne zwierzątka, naśladowała ich odgłosy (konik robi klo-klo, krówka robi muuuu, a kotek robi miaaał), pokazywała gdzie mają oko, a gdzie nos. I tak się ze mną bawiła. Potem wzięła mnie na piłkę (czerwoną i jeszcze większą niż ta duża niebieska, która jest na rehabilitacji) i kulałam się na piłce przed lustrem. Raz widziałam się w lustrze, raz nie "jest Sara i nie ma Sary". Stukałam rączkami po piłce, a piłka robi pam-pam. Ogólnie bardzo fajne zajęcia.
Czekając na rehabilitację (bo byłyśmy 10min wcześniej) zobaczyłam wieeeelką Żyrafę, aż do samego sufitu (jest nawet wyższa). Mama mówi, że Żyrafa stoi tam cały czas, a przecież ja jej nigdy nie zauważyłam.

P.S.
Kilka dni temu wymyśliłam nową zabawę podczas jedzenia obiadku, albo deserku... Mama podaje mi na łyżce np.jabłuszko, ja robię dziubek i pluję jabłkiem na wszystkie strony. I tak z każdą podaną łyżeczką. Mamie się to chyba nie podoba i sama nie wiem dlaczego ;)

Buziaki Misiaki

wtorek, 20 sierpnia 2013

wielki wałek i niebieska piłka


Już po pierwszej (od jakiegoś czasu) rehabilitacji. P.Joasia jak zawsze przywitała mnie uśmiechem. Troszkę się już za nią stęskniłam. Najpierw Mama powiedziała co tam u mnie nowego. Potem p.Joasia sprawdziła co potrafię.
Rehabilitację zaczęłyśmy dziś na wieeeelkim wałku. Nie takim małym szarym wałku jak zawsze, tylko na takim sporym wałku (większym od Mamy). Ćwiczyłam ładnie, "na siedząco", wszystkie ćwiczenia nowe !!!! P.Joasia bardzo mnie chwaliła. Potem przesiadka z wielkiego wałka na dużą niebieską piłkę, którą już znam. Trochę ćwiczeń i TO, którego bardzo nie lubię. Zaczęłam protestować, nic to nie dało. Zaczęłam głośniej i bardziej. Już nie chciało mi się ćwiczyć, bo bardzo dużo jak na pierwszą rehabilitację po przerwie. W końcu udało mi się i skończyłyśmy. Mama przytuliła mnie mocno. I nawet wymsknął mi się mały uśmiech.
Po rehabilitacji przyszła do nas babcia Jola. A potem poszłyśmy do urzędu i na zakupy.

Sara to ja i mój zespół.

Ślimak odpoczywa

"Wstawaj Ślimakuuuu"

Mama wypisuje moje albumy.

Uciekam spać, bo jutro dzień pełen wrażeń ;) 

Dobranoc :***


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

szczepienie + nowy plan na ten tydzień + moja ośmiomiesięcznica

Pobudka, Euthyrox, mleczko i już siedzimy w samochodzie. Jedziemy do mojej dr K. (pediatra). Najpierw ważenie... 7,600kg. Mama myślała, że będzie więcej, a ja wcale taka duża nie jestem ;) (Mama w moim wieku ważyła chyba 11kg i była też dużoo dłuższa ;)). Potem czekamy na p.dr K. Jestem pierwsza w kolejce. Wchodzimy do gabinetu, p.dr K bada mnie. Chwali jaka już jestem duża i silna, jaka ruchliwa. Patrzy do buźki i mówi, że niedługo chyba wyjdą mi ząbki. Wypisuje receptę na wit.D. Wychodzimy i znowu czekamy. Tym razem na szczepienie. Na szczęście dla mnie wszystkie szczepienia mam za jednym razem. Boli bardzooo... Protestuję. Płaczem ostrzegam inne dzieciaczki. Mama mnie przytula i już jest dobrze. Zapisujemy się na kolejne szczepienie (za 6 tyg). Idziemy jeszcze do apteki i do domku.

O 10:12 zadzwonił Mamy telefon. Dzwoniła p.Joasia. Znowu zaczynam zajęcia w Ośrodku ;) Jupiiiii !!!!
Nowy plan na ten tydzień:
- wtorek - 10:30 rehabilitacja
- środa - 12:00 audiolog;
             - wycieczka (?)
- czwartek - brak planów
- piątek - 10:30 rehabilitacja
              - 11:30 logopeda
- sobota - brak planów
- niedziela - brak planów

Dobranoc :*

P.S. Dziś o 14:35 skończyłam 8 miesięcy !!!! Sto lat dla mnie ;p a buziaki dla Was !

niedziela, 18 sierpnia 2013

wakacje c.d


Wakacje wakacje... a co porabiam?

Środa:
Spacerowo cały dzień. Najpierw spacer tylko z babcią Jolą (bo Mama musiała coś załatwić), potem dołączyła Mama i poszłyśmy wszystkie trzy na Paprocany. Tam spotkałyśmy mojego kolegę Maksa (z jego Babcią i Prababcią). Maks już duży chłopak. Jesteśmy z tego samego rocznika, ale jest prawie rok ode mnie starszy (to dlatego, że ja jestem grudniowa, a Maks z początku roku).

Czwartek:
Święto, więc wszyscy mieli wolne. Rano do kościółka, a po południu do cioci Sylwii i wujka Mateusza. Ciocia tyle naszykowała pyszności. Szkoda, że nie mogłam tego skosztować. Oprócz Nas byli też: babcia Jola i dziadek Włodek, rodzice wujka Mateusza i jego siostra - ciocia Ewelina.
Było supcio! :)
Rano pokazałam Mamie jak pięknie potrafię pełzać do tyłu (trzeba mnie teraz bardziej pilnować). Ale to nie wszystko... Pokazałam też jak pięknie przewracam się z brzuszka na plecki (i to nie jeden raz). Wow.. Mama była przeszczęśliwa. ;)

Piątek:
Rano przyjechała ciocia Sylwia, zgarnęła mnie, Mamę, babcię Jolę i ciocię Marylkę i pojechaliśmy na działkę. Był tam już dziadek Włodek. Pierwszy raz nadmuchali mi większy basenik (ten co dostałam na Dzień Dziecka). Pluskałam się z Mamą i ciocią Sylwią. Kocham pływać :)

Obiadek

Plusk plusk z ciocią Sylwią i Mamą

Działkowy Duszek (zgadnijcie kto to?)

Pływu pływu

Sobota:
Rano u prababci Cilki i pradziadka Bronka. Po południu znowu działkowo. Tym razem był grill. Oprócz Nas, babci Joli i dziadka Włodka, była też ciocia Marylka, ciocia Tereska, wujek Artur i wujek Dominik.
Znowu pluskałam się w basenie. Posiedzieliśmy dość długo, i potem wracałam spacerkiem do domu.

Niedziela:
Rano do kościółka. Potem z Mamą i babcią Jolą na spacer na Paprocany. A tam tyleeee ludzi. Mama i babcia Jola kupiły sobie kawkę, a ja jadłam moje drugie śniadanko.

Kaczuszka

Paprocany

Drugie śniadanko.




Po południu do prababci i pradziadka (jak co tydzień).
Dzisiaj po południu przesiadłam się do bardziej dorosłego wózka. Mama stwierdziła, że jestem z dnia na dzień coraz większa i muszę już jeździć w sportowym wózku (chociaż jeszcze nie siedzę).


Plany na przyszły tydzień:
- poniedziałek - pediatra + szczepienie
   + pobieranie krwi (kiedyś)

Buziaki-ogromniaki

wtorek, 13 sierpnia 2013

Towarzyski początek tygodnia ;)


Ostatnie dni minęły nam bardzo towarzysko...

Poniedziałek:
W końcu odwiedziła nas ciocia Edyta :) Juuupi !!! Niestety przyjechała bez Hale.
Pogadała z Mamą, troszkę mnie potuliła i pojechała. Niestety ma tu w pl sprawy do załatwiania, a jadąc do nas stała w wielgaśnym korku (takim z aut :p) i przez to przyjechała późno. Myślała, że ja tak szybko chodzę spać i powiedziała, że odwiedzi nas znowu jak przyjedzie następnym razem. Dziękujemy Ciociu za odwiedziny (i prezencik) :***** kiss kiss

z ciocią Edytą :)

Wtorek:
Do południa wpadła ciocia Sylwia, ciocia Monia, ciocia Dosia z Natalką i wujek Dominik. Tyle gości. Ale spokojnie spokojnie, jakoś się pomieściliśmy. Może nas być nawet więcej i też się jakoś pomieścimy. Dostałam wiatraczek. (dziękuję :**) Taki prawdziwy. Jak się dmuchnie to się kręci kolorowo. Wow wow wow.. ;) Dziękujemy za odwiedziny :****

"Natalka, co robimy?"

"No naprawdę.. taaaką wielką kupkę zrobiłam, że aż się Mama zdziwiła.."

Kocham Cię 

Potem ciocia Sylwia zawiozła nas do babci Joli i dziadka Włodka i...
...po południu poszłam z Mamą na spacer, spotkać się z ciocią Madzią. Jej też dawno nie widziałyśmy. Ciocia jest bardzo zapracowana, ale znalazła dla nas troszkę czasu ;p (ciocia Madzia to Ta, która chodziła z Mamą do 3 szkół). Potem ciocia Madzia wpadła jeszcze na kawkę. Mam nadzięję, że wujek Przemek Cię Ciociu nie szukał ;) (wujka jeszcze nie poznałam). Dziękujemy za spacerek :***, chcemy więcej!

Takie właśnie towarzyskie dwa dni.. i takie rozpoczęcie tygodnia to ja lubię. Chociaż gdyby to był środek tygodnia, albo koniec to też by było fajnie ;)

Buziaki Misiaki

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

ciao !!! :*


Ciao !!!
Zacznę od dnia dzisiejszego, w sumie od końca.. Po południu, zaraz po odwiedzinach u prababci Cilki i pradziadka Bronka poszliśmy na Plac Baczyńskiego. Ludzi było sporo, a na scenie Nicola Palladini.

ti amo

Włoska muzyka i odrazu "przenosimy" się w inne miejsce. Mama powiedziała, że kiedyś naprawdę wybierzemy się do Włoch. Supcio!
Wracając wstąpiliśmy jeszcze do Parku Niedźwiadków (bo mamy po drodze).


Niedźwiadki ;)

Teraz troszkę o tym co było wcześniej (w skrócie) ...

Sobota:
Odwiedziła nas ciocia Natalia. Dziękuję za miłe popołudnie i za Jeżyka Stefana ;)
Jadłam też nową zupkę.
Mama zapowiedziała, że chyba będzie robić mi więcej masaży buzi (zewnętrznych i wewnętrznych), bo coś ostatnio pokazuję języczek.

Piątek:
Rano z Mamusią do doktora - endoktynologa. Musiałam Mamie dotrzymać towarzystwa, żeby się nie bała.
Po południu u babci Joli i dziadka Włodka była też ciocia Sylwia i wujek Mateusz. Supcio!
Popołudnie najlepsze!

A jakie plany na przyszły tydzień?
Jak narazie to same odwiedziny:
Raz wpanie ciocia Edyta, innym razem ciocia Sylwia, ciocia Monia i ciocia Dosia z Natalką, a jeszcze w inny dzień odwiedzimy ciocię Sylwię i wujka Mateusza.

muuuaahh

czwartek, 8 sierpnia 2013

Gorącooo !


Gorąco gorąco gorąco... w taki upał na zewnątrz czy w bloku wszędzie ciężko jest wytrzymać. Na początku jakoś znosiłam te upały, ale ostatnio zaczęłam troszkę protestować. Bez codziennego marudzenia chyba się nie obejdzie. Nie mogę wychodzić na spacerki, bo za gorąco. Dzień za dniem mija nam podobnie. Czasem tylko jest troszkę bardziej fajniutko.. tak jak wczoraj, bo wczoraj...

Środa:
Z samego rana już ok 7:30 spacerowałam z Mamusią. Zrobiłyśmy też małe zakupy. Potem wpadła przed pracą ciocia Sylwusia dać nam buziaka ;) A po godz.9 już mieliśmy gości. Wpadła do nas ciocia Natala z małym Oliwierkiem. Oliwier już od jakiegoś czasu siedzi i czworakuje i nawet wspina się i staje na swoich własnych, osobistych stópkach. Supcio! A muszę dodać, że jest 2 tygodnie młodszy ode mnie. Ja dalej nie siedzę, nie czworakuję i nie stoję. Tylko, że ja mam ze sobą cały zespół i zanim się zgramy to "idzie" to troszkę wolniej ;)
Ciocia i Mama rozmawiały. A ja i Oliwier broiliśmy. Jak jedno spało, to drugie go budziło i tak na zmianę. To był supcio spędzony dzień ;) Pod wieczór przyszła też do nas babcia Jola.

Mój kolega Oliwier i ja ;)


A dziś...

Czwartek:
Dziś to w sumie nic nowego. Dzień jak każdy inny. Dalej jest gorąco. Zbyt gorąco.
Zobaczymy co będzie jutro ;)

Buziaki-Misiaki

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Są plany czy planów nie ma?

Wcześniej zawsze pisałam o planach na cały tydzień, ale od jakiegoś czasu jako takich planów nie mamy. Wszystko na bieżąco ustalamy. Jak są takie upały to nawet spotkania towarzyskie mamy ograniczone, bo w taki upał to ciężko nawet do kogoś zajechać. I tak całe dnie raczej spędzamy w domu. Wychodzimy tylko jak musimy, albo wieczorkiem jak jest już chłodniej.
W tym tygodniu:
- wtorek - z samego rana Mama idzie na pobieranie krwi, a ja jej będę towarzyszyć, żeby się nie bała
- środa - brak planów
- czwartek - brak planów
- piątek - endokrynolog (tym razem idzie moja Mamusia, a nie ja);
             - spotkanie u cioci Gosi, Alusi (zD) i Jasia - prawdopodobnie
- sobota - brak planów
- niedziela - brak planów

P.S. Niedługo też ciocia Edytka i Hale przyjeżdżają do Polski i nas odwiedzą :) Jupiii! Już się nie mogę doczekać! I Mama też! Bo my bardzo bardzo tęsknimy! :*

P.S. Może kiedyś odwiedzi nas też ciocia Dosia i mała Natalka (ale to też pewnie zależy od pogody).

P.S. Jak ciocia Sylwia będzie miała urlop to może w końcu pójdziemy na ten duży basen. Ja już jestem przygotowana (mam już pamperso-majtki do wody) więc mogę iść pływać. Ahaa... I codziennie trenuję w moim małym baseniku-grzybku na balkonie ;)

A Wy jakie macie plany?

niedziela, 4 sierpnia 2013

O mojej zielonej bryce


Opowiem Wam teraz troszkę o mojej zielonej bryce.
Wszystkie dzieci małe/duże jak ja (a nawet i młodsze) już jakiś czas temu wymieniły swoje gondole na wózki spacerowe, a ja się jeszcze nie przesiadłam. A to dlatego, że:
- jeszcze nie siedzę (a sadzanie i podpieranie dziecka na siłę jeśli jeszcze samo nie siedzi,   wcale nie jest dobre), usiądę w swoim czasie,
- niby wózek spacerowy można rozłożyć do pozycji leżącej, ale musiałabym być zapięta pasami, a w takie upały to wcale nie jest przyjemne (w gondoli leżę swobodnie)
- mieszczę się jeszcze w gondoli (wcale nie jestem taka duża jak się wydaje),
- wózek spacerowy jest tak samo ciężki jak gondola, albo cięższy (więc nie ma co się śpieszyć do przesiadki),
Mama przesadzi mnie do drugiego wózka jak już się zacznę dźwigać, albo jeszcze urosnę, albo jak skończą się te upały. Wszystko możliwe już za miesiąc ;)




 :****



sobota, 3 sierpnia 2013

Plusku plusku.. ja pływam!

Wczorajszy prezencik jest naprawdę supcio! Wiecie jak spędzam dzisiejszy upalny dzień? W baseniku... My nie mamy w domu balkonu, ale babcia Jola i dziadek Włodek mają i właśnie tam rozłożyli mi mój basenik. Dziadek nalał wody i teraz mogę pływać. Lubię pływać... uwielbiam pływać! Woda jest supcio! Plusk plusk pluuuusk... Czujecie to? Jest radoooość! Główke mam mokrą, oczka mam mokre, ale to mi nic a nic nie przeszkadza. Chciałam skosztować troszkę wody, ale Mama mi nie pozwoliła. Chociaż kiedy nie widziała udało mi się zamoczyć języczek. Chciałam też, żeby Mama popływała ze mną, ale chyba boi się wody, bo nie weszła do mojego baseniku.
Jutro też będę pływać i po jutrze też :p I może jak ładnie poproszę to mi Mama rozłoży basenik na moje 1 urodzinki w grudniu ;)

"Patrzcie, podziwiajcie i zazdrośćcie" ;)

"Oooo... Prawie cię mam Niebieski Motylku"

"Ciekawe czy jesteś dobry?"

"Polowanie zakończone sukcesem.. złowiłam 3 motylki"

Idę się teraz troszkę zdrzemnąć. Do napisania. Buziaki :*

piątek, 2 sierpnia 2013

upały i "nicnierobienie" + odwiedziny i prawie wczasy + mój nowy prezencik

Niby jest wolne (nie ma rehabilitacji, logopedy i doktorów) niby jest więcej czasu... ale jakoś mniej na       pisanie.. Dlatego właśnie znowu piszę o kilku dniach w jednej notce. 


Poniedziałek, wtorek:
Upały wielkie albo jeszcze większe niż wielkie. Afrykańskie słoneczko odwiedziło nas. Nie wychodzimy na długie spacerki. Siedzimy w domku i odpoczywamy. I wiecie co jeszcze robimy? Mama założyła strój kąpielowy, nalała nam wody do wanny (więcej niż zawsze) i pływała razem ze mną. Prawie jak na basenie (choć do końca nie wiem jak jest na basenie, bo jeszcze nie miałam okazji tam być).

Środa:
Troszkę chłodniej. Rano poszłam z Mamą odwiedzić prababcię Cilkę i pradziadka Bronka. A po południu razem z ciocią Marylką poszłyśmy na spacer i do kawiarni.

Odpoczywanie. A Owca Helena mnie podpiera ;)
  
Czwartek i piątek:
Znowu robiło się coraz cieplej. Z samiutkiego rana, po Euthyrox'ie i po mleczku poszłam z Mamusią na spacer do Parku Niedźwiadków. Ok 10:00 poszłyśmy znowu odwiedzić prababcię Cilkę i pradziadka Bronka. Zaraz po nas przyszło dużo ludzi... Najpierw ciocia Dosia i wujek Marcin z malutką Natalką. Potem wujek Dominik i wujek Artur, a na koniec dziadek Włodek. Czyli wszyscy, którzy się aktualnie obijają i mają wolne tak jak ja i Mama.
Natalka moja kochana rośnie jak na drożdżach. Jest szczuplutka i wysoka (długa). Już prawie tak długa jak ja ;)
A wieczorem po pracy przyjechała po nas ciocia Sylwusia i zabrała nas do siebie. Czyli jednonockowa wycieczka. Prawie jak wczasy. A wiecie dlaczego "jak wczasy"? Bo był ukos na suficie :D (jak nie rozumiecie o co chodzi to Mama Wam wytłumaczy) ;)
Wieczorem wcale nie chciałam spać. Broiłam broiłam razem z ciocią Sylwią i Mamą (taki babski wieczór, bo nam panowie musieli wyjechać) ;)

"Po długim długim czasie w końcu mi się usnęło"

Rano wstałam jako pierwsza o 6:00, Euthyrox, mleczko, jajecznica dla cioci Sylwii i Mamy i o 9:00 już siedziałyśmy w autku. Ciocia Sylwia odwiozła nas do domku, a sama pojechała do pracy.
Potem krótki spacer do Parku Niedźwiadków, do domku na obiad, do Rossmann'a po obiadki, deserki, kaszkę i takie pamperso-majtki do wody (bo się wybieramy z Mamą na basen.. jupiiiii) i odebrać prezent. A potem do babci Joli i dziadka Włodka. A wiecie co ja dziś dostałam. Drugi już basenik. Ten pierwszy jest dość duży i się nie mieści na balkonie (tylko na działce), a teraz dostałam taki mniejszy grzybek. Mówię Wam jest naprawdę supcio. Najpierw próba "na sucho" bez wody (na ręczniku), a potem zamiast wieczornej kąpieli w wannie, wieczorne "pluskanie" w baseniku.


"Pływam na sucho"
"I pływam na mokro" ;)

Buziaki gorące :**