Niby jest wolne (nie ma rehabilitacji, logopedy i doktorów)
niby jest więcej czasu... ale jakoś mniej na pisanie.. Dlatego właśnie znowu
piszę o kilku dniach w jednej notce.
Poniedziałek, wtorek:
Upały wielkie albo jeszcze większe niż wielkie. Afrykańskie
słoneczko odwiedziło nas. Nie wychodzimy na długie spacerki. Siedzimy w domku i
odpoczywamy. I wiecie co jeszcze robimy? Mama założyła strój kąpielowy, nalała
nam wody do wanny (więcej niż zawsze) i pływała razem ze mną. Prawie jak na
basenie (choć do końca nie wiem jak jest na basenie, bo jeszcze nie miałam
okazji tam być).
Środa:
Troszkę chłodniej. Rano poszłam z Mamą odwiedzić prababcię
Cilkę i pradziadka Bronka. A po południu razem z ciocią Marylką poszłyśmy na
spacer i do kawiarni.
Odpoczywanie. A Owca Helena mnie podpiera ;) |
Czwartek i piątek:
Znowu robiło się coraz cieplej. Z samiutkiego rana, po
Euthyrox'ie i po mleczku poszłam z Mamusią na spacer do Parku Niedźwiadków. Ok
10:00 poszłyśmy znowu odwiedzić prababcię Cilkę i pradziadka Bronka. Zaraz po
nas przyszło dużo ludzi... Najpierw ciocia Dosia i wujek Marcin z malutką
Natalką. Potem wujek Dominik i wujek Artur, a na koniec dziadek Włodek. Czyli
wszyscy, którzy się aktualnie obijają i mają wolne tak jak ja i Mama.
Natalka moja kochana rośnie jak na drożdżach. Jest
szczuplutka i wysoka (długa). Już prawie tak długa jak ja ;)
A wieczorem po pracy przyjechała po nas ciocia Sylwusia i
zabrała nas do siebie. Czyli jednonockowa wycieczka. Prawie jak wczasy. A
wiecie dlaczego "jak wczasy"? Bo był ukos na suficie :D (jak nie
rozumiecie o co chodzi to Mama Wam wytłumaczy) ;)
Wieczorem wcale nie chciałam spać. Broiłam broiłam razem z
ciocią Sylwią i Mamą (taki babski wieczór, bo nam panowie musieli wyjechać) ;)
"Po długim długim czasie w końcu mi się usnęło" |
Rano wstałam jako pierwsza o 6:00, Euthyrox, mleczko,
jajecznica dla cioci Sylwii i Mamy i o 9:00 już siedziałyśmy w autku. Ciocia
Sylwia odwiozła nas do domku, a sama pojechała do pracy.
Potem krótki spacer do Parku Niedźwiadków, do domku na
obiad, do Rossmann'a po obiadki, deserki, kaszkę i takie pamperso-majtki do
wody (bo się wybieramy z Mamą na basen.. jupiiiii) i odebrać prezent. A potem
do babci Joli i dziadka Włodka. A wiecie co ja dziś dostałam. Drugi już
basenik. Ten pierwszy jest dość duży i się nie mieści na balkonie (tylko na
działce), a teraz dostałam taki mniejszy grzybek. Mówię Wam jest naprawdę
supcio. Najpierw próba "na sucho" bez wody (na ręczniku), a potem
zamiast wieczornej kąpieli w wannie, wieczorne "pluskanie" w
baseniku.
"Pływam na sucho" |
"I pływam na mokro" ;) |
Buziaki gorące :**
Ale z Ciebie super pływaczka Sarusiu! ;* za niedługo zabieram Was na prawdziwy duuuży basen! ;) buziaki!
OdpowiedzUsuńJupi jupi jupi !!!! Bardzo polubiłam mały basenik, a duży to dopiero będzie frajda ;) buziaki ciociu Sylwusiu :***
Usuń