środa, 31 grudnia 2014

Sylwester i podsumowanie roku 2014 !

A było tak... z samego rana o godz. 11:46 (no dobra u nas rano jest trochę-dużo wcześniej, bo już zdążyłyśmy wrócić ze spaceru) ciocia Sylwia napisała Mamie smska (w zasadzie to wiadomość do mnie) czy będzie notka podsumowująca 2014 rok? No więc wiadomo, że będzie. A jak mówię, że będzie no to JEST.
Zacznijmy od tego, że to już mój 3 sylwester (1 w szpitalu, 2 w domu). Sylwestra spędzam z Mamusią (we 2) i zaczynamy go już o 16, bo Mama nie wie czy dotrwa do północy (a ja Mamie muszę dotrzymać towarzystwa i też muszę spać przed północą), no albo to jakoś odwrotnie miało być ;)
Bawimy się supcio! Tańczymy dużo i śpiewamy. Pijemy soczek i jemy jogurcik i ciasteczka. I jest najlepiej (bo z Mamą, wiadomo).

Jest radość! Jest impreza!

Gości przyszło sporo i to jeszcze nie wszyscy :p

Oczywiście pijemy herbatkę ;)

Nasza imprezka :)


A tak podsumowując ten 2014 rok... Dużo się działo. Naprawdę bardzo dużo. O swoich postępach pisać nie będę (bo pisałam już w notce urodzinowej, a to całkiem niedawno).
Najważniejszym wydarzeniem roku były narodziny mojego kochanego kuzynka Antosia (to w czerwcu). A poza tym...
Było dużo odwiedzin. I całe mnóstwo spacerków. Różne imprezki (np.urodzinowe). Były koncerty i festyny (np.ten u nas w Ośrodku). Poznałam sporo nowych ludzików. Były wczasy w Brennej (moje pierwsze wakacje). I 1 pobyt w szpitalu (na Wielkanoc) + 2 choroby w domu. Było dużo ćwiczeń i terapii. Dużo wizyt u doktorów (różnych specjalistów). Nowe prywatne zajęcia (terapia logopedyczna i zajęcia na basenie). Było pierwsze nurkowanie. I artykuł o Dzieciaczkach z zD (m.in. wzmianka o mnie ;p). Były moje 2 urodzinki i moja imprezka. A najważniejsze.. było całe mnóstwo buziaczków i uścisków. To był naprawdę wyjątkowy rok.


2014r.!


A na ten zbliżający się 2015 rok, życzę Wam (razem z Mamą), żeby był jeszcze wspanialszy. I jeszcze więcej buziaczków i uścisków :**

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

czwartek, 25 grudnia 2014

O przygotowaniach do Świąt, imprezce urodzinowej i o Bożym Narodzeniu.

Boże Narodzenie. Spokojnych i radosnych Świąt życzę Ja (i Mamusia też). To tak na początku. A teraz taki szybki skrót tego co się działo.

Przed świętami:
W niedzielę odbyła się moja impreza urodzinowa :) Bardzo Wszystkim dziękuję :*

Z moim kochanym kuzynkiem Antosiem :*

"Ulepimy dziś bałwana..." 

Rybka MiniMini <3

Mamusia pomaga dmuchać, bo się jeszcze nie nauczyłam.

Komuś soku z pomarańczy? ;p

Ciasteczko...

Cała Ja :)


Pisałam też już wcześniej o pierniczkach (o pieczeniu i ozdabianiu), ale to nie wszystko...
Ubieraliśmy też choinkę. Jest bardzo duża i piękna i cudnie pachnie.


Ile tu kolorowych wspaniałości...

Mamo całkiem ładnie nam to wyszło ;)

I naprawdę w Wigilię znajdziemy tu prezenty? 

Efekt końcowy ;)


W Wigilię rano pomagałam też w robieniu makówek. Dokładniej to sypałam kokos na prawie gotowe makówki. Niestety nie mogę ich jeszcze skosztować, bo jestem troszkę za mała. Ale Mama mówi, że są pyyyycha ;)


Makówki prawie gotowe, trzeba tylko posypać kokosem ;) 


Cały ten dzień był jakiś inny. To już moja 3 Wigilia (1 w szpitalu, 2 w domu), ale pierwszy raz coś z tego rozumiem. Od rana widziałam, że coś się dzieje i że to będzie wyjątkowy dzień. I tak było. Kolacja wigilijna, potem prezenty (dostałam tyle prezentów, że nie wiedziałam od czego mam zacząć) i śpiewanie kolęd (bo my obowiązkowo śpiewamy kolędy).
A po całym tym dniu byłam naprawdę padnięta i szybko zasnęłam.


Który prezent dla mnie?

To wszystko moje ;p

Teraz Ty! Napijesz się ze mną herbatki ;)


A dziś rano poszłam do kościółka i znowu śpiewaliśmy kolędy, a po Mszy Św.  Mama pokazała mi szopkę i piękne choinki.
Po południu wszyscy spotkaliśmy się (jak co roku) u mojej prababci Cilki i pradziadka Bronka. Było nas bardzo dużo (jest nas przecież coraz więcej ;)). I jak zawsze było miło.

P.S. Zapomniałam Wam powiedzieć, że już jestem zdrowa :)

Dobrej nocki :*

piątek, 19 grudnia 2014

Mam 2 latka! :)

"(...) Następnego dnia 19 grudnia, po alarmie Mamusi pan dr skierował ją na kroplówkę OCT. Leżała Mama na porodówce, kroplówka kap kap wpływała do krwi Mamusi i coś jakby zaczęło się dziać w moim brzusiowym domku. Po 2 godzinach ok 9:50 nie miałam już w czym pływać i jakby coś mnie przesówało w dół i w dół. Po chwili przyjechała Babcia (mama mojej Mamy). Mamusia coraz bardziej cierpiała, słyszał ją chyba cały szpital. Ja nie umiałam pomóc Mamusi i opuścić mojego brzusiowego mieszkanka. Pan Doktor kazał Babci wyjść, a sam wziął wielkie, przerażające kleszcze. Taaaakie wielkie... i chwycił mnie. Mamusia cierpiała już bardzo mocno, mnie też się nie podobało jak mnie te wielkie kleszcze ciągną i ciągną, aż na chwilkę przestałam oddychać. I w końcu o 14:35 udało się !!!! Światło... lekarze, położne... wszyscy skaczą wokół mnie i Mamusi. Zabrali mnie. Tyle czasu z moją Mamusią i taka rozłąka. Jak się potem okazało to nie wszystko co "zmalowałam". Byłam bardzo słaba, leżałam w plastikowym pudle (inkubatorze). Było cieplutko, ale nie czułam serduszka Mamusi. Eeeee to nie to samo. Po dwóch dniach znowu zmieniłam miejsce zamieszkania.. Przyjechał po mnie Pan Dr (taki znany na śląsku genetyk) z całą ekipą i zabrali mnie. Mamusia prawie płacze, a oni mnie zabierają... tak bez pożegnania. Zabrali mnie na badania cytogenetyczne tzn, że podejrzewają Trisomię 21, czyli tak zwany Zespół  Downa. (...)"
Tak było 2 lata temu. Dokładnie 2 lata temu o godzinie 14:35 przyszłam na świat. Pomimo, że nie przyszłam na ten świat sama tylko z całym Zespołem, zespołem Downa, wszyscy od razu mnie pokochali (najbardziej Mamusia). Pomimo, że czasem jest trudniej niż u dzieci z 46 chromosomami (ja mam 47 chromosomów), to jestem bardzo szczęśliwa (i Mama też).
Przez te 2 latka zrobiłam niesamowicie dużo postępów. Mam 2 latka i prawie sama chodzę. Jestem bardzo energiczną dziewczynką i mam swój charakterek. Jak tylko słyszę muzykę to zaczynam tańczyć. Lubię piosenki i wierszyki z pokazywaniem (bardzo szybko łapię i wiem wcześniej co trzeba pokazywać w danym momencie). Od zawsze lubię wodę i pluskanie, a od jakiegoś czasu nawet tą głęboką wodę (nurkowanie na basenie mi nie straszne). Naśladuję wszystkich we wszystkim. Rozumiem wszystko co się do mnie mówi. Pomimo, że nie potrafię jeszcze mówić, bardzo dobrze komunikuję się z Mamą. Itd.
Aktualnie jestem Dwulatką i to bardzo (nie)typową dwulatką ;) Troszkę uparciuszka i aktoreczka (potrafię udawać jak nikt inny). Czasem próbuję coś wymusić. Robię wszystko na przekór.
Od 2 lat odkrywam świat i zamierzam to robić dalej. Czego chcieć więcej skoro każdy dzień i każde miejsce jest inne, nowe, ciekawe... a zespół Downa wcale mi w tym nie przeszkadza.

Jak tylko wstałam dostałam prezencik :)

Ciekawe co tam jest?

Ojejciu Laleczka, taka z wyglądu afrykańska (to troszkę jak ja)  :)

Księżniczka Sarusia posyła Wam buziaki? (spineczki też były prezentem)
Coś tam sobie broję ;)

Może jednak się przebiorę...

Tylko co tu wybrać...

Może chusteczka... ;)

Kolejne prezenty... A ciekawe czy w tym roku spadnie śnieg, żeby wypróbować mój nowy pojazd... ;p


P.S. Dziękuję za wszystkie życzenia :*

Buziaki-ogromniaki

czwartek, 18 grudnia 2014

Ćwiczenia w domu.

Mama już pisała na fb, ale napiszę tu też. W środę byłam u Pana Doktora i choć jest troszkę lepiej to dostałam antybiotyk (bo trwa to już za długo). Zajęcia odwołałyśmy już wszystkie do Świąt. W sobotę miałam mieć ostatnie zajęcia na basenie, na które niestety nie pójdę. Aleee Mama zapisała mnie już na kolejny cykl w nowym roku ;)
Dalej ćwiczymy tylko w domku. Takie przerwy nie są dla mnie zbyt dobre, bo dużo zapominam i potem trzeba zaczynać od nowa (choć te przerwy mają też swoje plusy).
A w domu:

Słuchaj Dzidzi... teraz uczymy się samogłoski "A"...

AAAA...

Czasem uczę się z mojego zeszyciku (tego co z nim chodzę do prywatnego logopedy) // "MA-MA"

Zeszycik c.d. // Kotek "miaaau"

Czasem mi się nudzi i np.próbuję udawać, że jestem książką (i zmieścić się do pudełka na książeczki)

Albo dopadnę coś zakazanego i wtedy jestem z siebie bardzo dumna ;)



Dobrej nocki :*

wtorek, 16 grudnia 2014

chorobowo c.d.

Zaległości tu, zaległości tam. Ta choroba już mi się nie podoba (w zasadzie to od początku mi się nie podobała). Kolejny tydzień, a my dalej odwołujemy zajęcia. Jedne... drugie... trzecie... wszystkie! Nic innego tylko Mama dzwoni (albo pisze) i odwołuje. Nie wiem czy przed przerwą świąteczną pójdę jeszcze na jakieś terapie/zajęcia. Jutro idę do kontroli do Pana Doktora. Ciekawe co powie... Do jutra też mamy odwołane wszystkie zajęcia, zobaczymy co z resztą. Już mi tęskno i nudno. No i taka długa przerwa to też nie dobrze dla mnie. Z mojego planu samodzielnego chodzenia przed 2 urodzinkami (i niespodzianki dla Mamy) raczej nic nie wyjdzie, bo zostały 3 dni, a ja dalej nie umiem się przełamać. Ale to nic. Mama mówi, że się nie śpieszy i że w swoim czasie.
Oprócz zaległości w zajęciach i na blogu, są jeszcze inne zaległości... Towarzyskie! I aż mi wstyd (Mamie też)! Serio. Takich zaległości dawno nie miałyśmy. Ostatnio zbyt wiele spotkań odwoływałyśmy, zawsze coś wypadło (a to Mama miała dużo załatwiania, a to ja nadrabiałam jakieś zaległe zajęcia, a teraz jeszcze ta choroba). Normalnie wstyd! Po świętach musimy to wszystko nadrobić. Ojj czuję, że to będzie towarzyski styczeń.
A teraz...
Przygotowania do urodzin i Świąt trwają.
Wczoraj dziadek Włodek przyniósł do domu taki duże zielone Coś. Najpierw troszkę się tego przestraszyłam, bo nie wiedziałam co to. Potem Mamusia powiedziała mi, że to choinka (tylko jeszcze związana). Piękna, zielona, pachnąca choinka. Mama powiedziała, że taki zapach to jeden z wielu zapachów świątecznych.
Kilka dni temu poznałam też inny świąteczny zapach. Zapach pierniczków. W tym roku niestety Mama piekła sama (jak ja spałam). Wczoraj pokazała mi tylko jak się pierniczki lukruje. A wiecie, że jak się wejdzie do kuchni i zapyta mnie gdzie są pierniczki, to ja ładnie potrafię pokazać, że pudełko z pierniczkami leży wysoko na szafce. I codziennie sprawdzam czy nikt pierniczków nie podjada (zwłaszcza moja Mama). 

Tego jednego nadgryzionego musiałam skosztować ;)


U nas z przygotowań do Świąt na razie tyle. Aaa jeszcze jedno! Od jakiegoś czasu przygotowujemy się z Mamą i śpiewamy świąteczne piosenki ;)

Buziaki Misiaki

piątek, 12 grudnia 2014

Chorobowo :(

Znowu mnie tu nie ma tyle czasu. Mama już co nie co pisała na moim fb. Troszkę się pochorowałam (Mama też). I tak sobie odpoczywamy w domku. Tyle zajęć mi przepadło (rehabilitacja i psycholog w Ośrodku, logopeda prywatnie i zajęcia z wczesnego wspomagania rozwoju w Szkole, no i jutro moje ulubione zajęcia na basenie) ehh :(
Najgorsze jest to, że pojechałam dziś do kontroli do Pana Doktora i jest już troszkę lepiej, ale dalej muszę brać leki i siedzieć w domku. W środę idę znowu do kontroli, czyli do środy znowu przepadnie mi rehabilitacja, grupowe zajęcia ogólnorozwojowe i pedagog. Oby nie trzeba było odwoływać więcej. I obym wyzdrowiała do następnej soboty, bo są ostatnie zajęcia na basenie (potem Mama zapisze mnie na kolejne ;)).
A tak poza tym, to w domku czasem troszkę mi się nudzi i jestem marudna (jak to przy chorobie). No bo ile można siedzieć w domu? Brakuje mi moich zajęć i spacerków.
Muszę na prawdę szybko wyzdrowieć, bo niedługo same święta i trzeba dużo szykować. My świętować zaczynamy już od piątku (podobno są czyjeś urodzinki), a potem Święta...

A w czasie choroby...

Jeden z moich supcio prezentów od Mikołaja :)

Zrobimy rybko troszkę dziurek...

A teraz odbijemy wałkiem wzorek...


Buziaki Misiaki

sobota, 6 grudnia 2014

Ho ho ho! :)

Ho ho ho! Byliście grzeczni? Ja byłam i dziś przyszedł do mnie Mikołaj (tzn. zostawił prezenty). Ale zacznijmy od wczoraj...

Piątek:
Rano pojechałam z Mamą do Ośrodka na rehabilitację. Przychodzimy do Ośrodka, a tam jakiś Pan w czerwonej czapce z białą brodą. Dzieci dostawały akurat prezenty i robiły zdjęcia z Mikołajem. Ja też mogłam mieć zdjęcie, ale jakoś tak mnie to wszystko przeraziło, że ze zdjęcia nie bardzo coś wyszło (więc nie będziemy wklejać), oczywiście do zdjęcia poszłam z Mamą. A na rehabilitacji ładnie ćwiczyłam (jak zawsze) ;)
Wieczorem wywiesiłam z Mamą skarpetę, podobno w nocy przyjdzie Mikołaj i zostawi jakiś prezent. Wieczorem nie chciałam zasnąć (chyba myślałam o tym Mikołaju).

Sobota:
Rano musiałam wstać wcześnie, bo sobota czyli basen. Nawet nie zdążyłam zobaczyć czy ten Mikołaj coś mi zostawił.
Na basenie niespodzianka. Podobno też był Mikołaj i zostawił nam mały upominek - dostaliśmy piernikowego ludka (mój troszkę się połamał w drodze powrotnej).
A na basenie jakoś dziś byłam "na nie". Nie bardzo chciałam współpracować. Kilka ostatnich razy przecież pięknie pływałam, a dziś nie. Dziś był mały bunt. Nie nurkowałam jak inne dzieci, bo coś mi się nie podobało. A było nas dziś tylko 4 (tzn. czwórka dzieciaczków). Na koniec (jak już trzeba było wychodzić) było troszkę lepiej. Poszłam też z Mamą na chwilkę do bąbelków.

Duże kółeczko

Polewamy się wiadereczkami

Szukamy kolorowych piłeczek (żółtej, czerwonej i niebieskiej) i wrzucamy do odpowiedniego kółeczka
Piernikowy Ludek - prezencik basenowy


A w domu... w domu moja skarpeta była pusta... ale obok skarpety wisiał duży worek z prezentami. Tyle tego było, że nie zmieściło się do skarpety. Wszystkie prezenty bardzo mi się podobały. I bardzo dziękuję Mikołajowi (a raczej kilku "Mikołajom").

Mamooo zobacz jaki duży worek :)

Co to? Ile prezentów... :) Dziękuję Mikołaju!

Mała Mikołajka


Po obiadku pojechałam na Tyski Rynek na X Targi Twórczości Osób Niepełnosprawnych "W dobrym TTON-ie być Aniołem". Troszkę posłuchaliśmy jak śpiewają dzieci, troszkę pooglądałyśmy jakie piękne ręcznie robione rzeczy sprzedają w każdej budce. Na dłużej zatrzymaliśmy się oczywiście przy budce z naszego Ośrodka. Tam też zrobiłyśmy małe zakupy, a obok Mama kupiliśmy pyszną gorącą (bo zimno) herbatkę (tzn. ja jej nie piłam). Oczywiście ta herbatka też u "naszych" ;)
Potem wróciliśmy pod scenę i czekaliśmy na Mikołaja, ale troszkę (bardzo) się spóźniał, więc Mama stwierdziła, że wracamy do domu (bo zimno, a byliśmy tam już 1,5h). Mikołaja niestety nie widziałam. Może za rok się uda :p

Same wspaniałości

;)

Będą śpiewać.


A teraz uciekam już spać, bo dzień był pełen wrażeń i jestem troszkę zmęczona.

Buziaki-ogromniaki

czwartek, 4 grudnia 2014

Wszędzie "A"

Dziś już czwartek i znowu nadrabiamy. Ostatnio jakoś mamy dużo na głowie (a właściwie to Mama ma), jakieś załatwianie, stresowanie i takie tam inne.

Poniedziałek:
Miały być zajęcia w Szkole z Wczesnego Wspomagania Rozwoju z p.Agnieszką, ale mi je przełożono i miałyśmy z Mamą niespodziewane wolne.

Wtorek:
Rehabilitacja w Ośrodku z p.ciocią Asią. Jak zawsze supcio! Idzie mi bardzo dobrze, ale chyba z moim planem nie zdążę do 2 urodzinek. Mama mówi, że wszystko w swoim czasie i że poczeka, aż nadejdzie ten czas, że sama zacznę chodzić. W sumie ja już to chyba potrafię tylko troszkę się boję i teraz muszę się tylko przełamać (czyli że to siedzi w mojej główce ;p).
No zobaczymy jak to będzie.
Po południu miały być zajęcia grupowe ogólnorozwojowe, ale niestety też je przełożyli.
Taki to już mamy czas przedświąteczny, że dużo trzeba załatwiać i czasem zajęcia są przekładane :)

Środa:
Niby wolne, ale Mama załatwiała sprawy telefonicznie. Jak pozałatwiała, to miałyśmy dzień dla siebie.
A wiedzieliście, że 3 grudnia to Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych?

Czwartek:
Rano pojechałyśmy z Mamą na spotkanie, bo coś tam załatwiamy (napiszę o tym za jakiś czas). Będą małe zmiany.
Po obiadku wzięłam mój piękny zeszyt i pojechałam z Mamą na zajęcia do logopedy p.cioci Ani (to te prywatne zajęcia z 1%). Dziś pierwszy raz poszłam na zajęcia sama tzn. bez Mamy (Mama musi polubić siedzenie na korytarzu). Dziś oprócz opowiadania zdjęć, samogłoski "A" (która jest wszędzie), były np. wyrażenia dźwiękonaśladowcze (np. muu, ko ko itd.). Były też masażyki i dmuchanie baniek mydlanych. A wracając do tej samogłoski to dziś pięknie powiedziałam "A" (tylko raz i Mama nie słyszała, ale było to wyraźne "A"). Pod koniec zajęć zawołałyśmy Mamę, żeby wiedziała co robiłyśmy i co mamy na zadanie domowe i umówiła kolejne zajęcia. Na zadanie mamy robić dalej masażyki, uczyć się dmuchać (i inne co już wcześniej miałyśmy ćwiczyć). Dodatkowo musimy zrobić resztę samogłosek i powklejać do zeszytu obrazki + wyrazy dźwiękonaśladowcze (jest pies - hał hał, kot - miał, kura - ko ko, kurczaczek - pi pi).
Aaa i zapomniałam opowiedzieć o piciu z kubeczka. Nie wiem czy już pisałam, że mleka z kubeczka pić nie chcę. Mama próbowała i zawsze kończyło się tak, że wypiłam 1/3 (albo mniej) i więcej nie chciałam, tylko krzyczałam gdzie ta butla. Zawsze wygrywałam, bo Mama przelewała resztę i butelkę dostałam. Mama powiedziała to dziś p.cioci Ani i narazie zmiana taktyki. Czyli butlę dostaję normalnie, a w ciągu dnia wszystko inne mam pić z tego kubeczka. Pokazałyśmy też na zajęciach jak ja z tego kubka piję i p.ciocia Ania bardzo mnie pochwaliła (że ładnie piję). Dostałam też pochwałę, za to jak ładnie piję przez słomkę (a piję tak już od wakacji). Na koniec dostałam naklejkę słoneczko (taką samą jak tydzień temu). Mama dostała fakturę za ten miesiąc. Teraz tylko musimy opisać dokładnie w jakim celu itd. i możemy wysłać do fundacji (żeby dostać zwrot pieniążków, które Mama wykładała z własnego portfela).

A tak poza tym to dziś Barbórka. Wszystkim Górnikom i Górnikom Emerytom wszystkiego najlepszego :) Tak swoją drogą to my też świętujemy (tak jak wiele rodzin na Śląsku ;p).

Jutro rehabilitacja z p.ciocią Asią.
A w sobotę... basen (jupi). I podobno w sobotę przychodzi do grzecznych dzieci jakiś Gość z brodą w czerwonej czapce. Ja byłam grzeczna (tak mówi Mama ;)).
A po obiadku idziemy z Mamą na X Targi Twórczości Osób Niepełnosprawnych "W dobrym TTON-ie być Aniołem".

Buziaki-ogromniaki

sobota, 29 listopada 2014

Mama znowu taka dumna.

Plusk plusk... ;) Dziś znowu zajęcia maluszków na basenie. Było nas 5 (4 dziewczynki i 1 chłopczyk). Jak zawsze było supcio! Nie będę się za bardzo rozpisywać co tam dokładnie robiliśmy. Były dwie nowości. Po pierwsze: dziś pierwszy raz utrzymywaliśmy się na wodzie samemu (w pływaczkach, Mama nie trzymała). A po drugie: jedna ważna rzecz... najważniejsza... uwaga... Dziś pierwszy raz NURKOWAŁAM! Aż 4 razy! Haaa! I nic, a nic nie płakałam. Na początku byłam w małym szoku, bo nie wiedziałam co się dzieje, ale całkiem mi się to podobało. Nurkowałam jak zawodowy nurek :D A no i zapomniałam dodać, że Mama jest ze mnie mega dumna (jak zawsze), tak bardzo bardzo. Kiedy następna sobota? ;p

Raaaz, Dwaaa, Trzyyy... Plusk :)


Po południu miałam w domku małą "imprezkę" (w końcu to andrzejki). Najpierw troszkę potańczyłam z Mamą i babcią Jolą, a potem były wróżby.

Lejemy wosk

Moja wróżba :)

Hmm co to jest? ;p


Niby w grudniu miało być tego wszystkiego mniej, a jakoś dalej tydzień zapełniony.
Plan na przyszły tydzień:
- poniedziałek - integracja sensoryczna (wczesne wspomaganie rozwoju)
- wtorek - rehabilitacja + zajęcia grupowe ogólnorozwojowe
- środa - brak planów (czyli wolne, nie ruszamy się z domu)
- czwartek - logopeda (prywatnie)
- piątek - rehabilitacja
- sobota - zajęcia maluszków na basenie + X Targi Twórczości Osób Niepełnosprawnych "W    
dobrym TTON-ie Być Aniołem"

Przez te wszystkie zajęcia (i odrabianie zajęć) jakoś ostatnio mało spotkań towarzyskich. Trzeba nad tym popracować :)

Buziaki-ogromniaki