wtorek, 30 kwietnia 2013

Wolne, ale niewolne ;)

Co tam? Co tam? Jak się macie? Ja całkiem dobrze :) Nic nie piszę ostatnio, bo w sumie nic się nie dzieje. Weekend majowy się zbliża i mam wolne od rehabilitacji i lekarzy. Wcale się nie cieszę z tego, że rehabilitacji brak, bo przecież ja lubię ćwiczyć. Ale już niedługo. Ćwiczę za to w domu z Mamusią. Oprócz tego spaceruję codzinnie po 2 razy (jeśli mogę).


 "Mamooo daj mi ten aparat, teraz ja chcę nakręcić filmik"


"Hmm co to jest? Mały pajączek?" / w Parku Niedźwiadków.


A wiecie jakie robię postępy..? Dzisiaj leżę sobie na pleckach i Mama macha mi grzechotką i pięknie mnie prosi, żebym podniosła lewą rączkę i chwyciła zabawkę. No i oczywiście chciałam Mamie zrobić przyjemność i chwyciłam pięknie tą grzechotkę. Mamusia jak zawsze się bardzo ucieszyła.


Ja i niebieski jeżyk


Mama: "No pokaż jak się obracasz na brzuszek"
Ja: "Nieeeee"
Mama: "No pokaż wiem, że umiesz"
Ja: "Nieee chce mi się"
Mama: "Pokaż Sarusiu"
Ja: "No dobra patrz" ;)
Mama: "Brawoooo"





Zapomniałam Wam też napisać, że wczoraj było święto. Święto mojej prababci Cilki - jej kolejne urodziny. Sto lat sto lat prababciu Cilko !!!!! <3 W niedzielę byliśmy z tej okazji na urodzinowej kawusi. Było dużo gości:
- babcia Jola i dziadek Włodek,
- ciocia Sylwia,
- ciocia Dosia, wujek Marcin i mała Kruszynka (w brzusiu cioci Dosi),
- ciocia Monia,
- wujek Dominik,
- ciocia Marylka i wujek Jurek,
- ciocia Tereska i wujek Artur,
- i ciocio-babcia Hela (siostra mojej prababci Cilki),
Było jak zawsze miło i smacznie.

Do napisania :*:*:*:*:*:*

czwartek, 25 kwietnia 2013

pomóżmy dzieciaczkom !!!!

Miałam już spać, ale mam jeszcze jedną ważną sprawę.. Wierzę, że pomożecie :) Może nie dotyczy to osobiście mnie, ale wielu Małych Przyjaciół z północy Polski ;p Przesyłam Wam linka, do bloga Staszka-Fistaszka, tam znajdziecie szczegóły.
http://staszek-fistaszek.pl/2013/04/nie-pozwolmy-na-zlikwidowanie-zespolu-terapeutycznego-w-skarszewach/


Ja już wysłałam maila, a Wy?

Wiosnaaaa ;)

Ach... Pani Wiosenka na dobre zawitała. Jest pięknie. Codziennie spaceruję razem z Mamusią. Dzisiaj rano byłyśmy z Mamą w Paprocanach. A tam... Albo wędkarze, albo emeryci, albo wagarowicze, albo mamy z małymi dziećmi. Była też jedna zakochana para i pan fotograf, robili sobie zdjęcia na kocyku na plaży. Ach... miłość kwitnie. W końcu jest wiosna.
Posiedziałyśmy z Mamą na ławeczce (ja w mojej zielonej bryce). Troszkę potem zaczęło wiać, więc się pozbierałyśmy i pojechałyśmy do domu babci Joli i dziadka Włodka. Niestety nikogo nie było i nie miał kto nam pomóc wnieść wózek na 3 piętro, więc czekałyśmy z Mamusią na ławce przed klatką, aż wróci dziadek Włodek. W domku masażyk buzi (zewnętrzny i wewnętrzny), troszkę też poćwiczyłyśmy. Potem dziadek Włodek zawiózł mnie i Mamę do urzędu i odebraliśmy moją legitymację dla niepełnosprawnych. Teraz możemy z Mamą korzystać z różnych ulg np. darmowa jazda autobusami miejskimi.
Po południu poszłyśmy z Mamą na drugi spacerek. Tym razem odebrać babcię Jolę z przystanku koło studni (niektórzy pewnie wiedzą gdzie to), bo babcia Jola kończyła dziś pracę późno. Po drodze poszłuśmy do Kauflandu na małe zakupy.
A Wy jak spędzacie takie ciepłe wiosenne dni? ;)

P.S. My z Mamą szukamy jeszcze towarzystwa na spacerki...
Gorące buziaki

Cieniowo-słoneczkowo ;p

wtorek, 23 kwietnia 2013

wtorek: rehabilitacja + urząd + spacerki


Dzisiejszy dzień zaczał się wcześnie. O godz 5:30 dostałam Euthyrox (Mama też). Potem 30min czekania i w końcu mleczko. Wstałyśmy z Mamą tak wcześnie, bo o 8:15 już zaczynałam ćwiczyć w OWI z p.Joasią - moją super rehabilitantką. Pani Joasia najpierw zobaczyła jak sobie radzę, czy robię jakieś postępy. Pochwaliła mnie znowu, że główka już mi na boki nie ucieka tylko trzymam ją prościutko (leżąc na plecach) i na dodatek mogę to robić długo. Potem powiedziała, że zaczynamy dziś porządną rehabilitacje, że już nie będzie tak lajtowo. Troszkę mnie tym przestraszyła. Usiadła ze mną na żółtej macie, położyła na kolanach i pokazywała Mamie jak ma ze mną ćwiczyć. Potem wyciągnęła wielką czerwoną piłkę. Taką dużo dużo większą niż ja. I prawie całe dzisiejsze ćwiczonka spędziłam na tej wielkiej czerwonej piłce. Pani Joasia położyła mnie na tej piłce na brzuszku (moim brzuszku, nie piłki) i trzymała żebym nie spadła. Potem turlała mnie na jedną stronę, na drugą i znowu na tą pierwszą itd. Potem trzymała moją jedną rączkę i jedną nóżkę, a ja musiałam trzymać główkę iiii... oczywiście mi to wychodziło. Itd.
Byłam dziś bardzo grzeczna. Pani Joasia mnie pochwaliła, powiedziała, że prawie wszystkie dzieci płaczą jak im takie ćwiczenia robi, a ja była grzeczna i nie płakałam.
Lubię chodzić na rehabilitacje do p.Joasi :)

Po rehabilitacji poszłyśmy z Mamą do urzędu popytać co nie co. Okazało się, że musimy donieść jakieś papiery i wrócić. Najpierw poszłyśmy jednak do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Tam Mama dała mi mleczko. Potem poszłyśmy spacerkiem do pracy cioci Sylwii po te dokumenty co miałyśmy donieść. Ciocia dała mi słodkiego buziaka i pojechałyśmy znowu do urzędu. Biurokracja taka, że szkoda gadać.

Wróciłyśmy do domku i... pora na obiadek. Dziś drugie podejście do zupki jarzynowej (wczoraj nią plułam). Ale dzisiaj... dzisiaj zjadłam 1/3 słoiczka. Mama mnie pochwaliła i wycałowała.
Po obiadku poszłyśmy z Mamą na spacerek. Dotarłyśmy znowu na plac Baczyńskiego. Mama chyba polubiła mrożoną kawę, którą tam sprzedają :D A wiecie co tam jeszcze było? Taki tyski wodospad ;p tzn. taka duża fontanna... i woda z niej leciała.


Plac Baczyńskiego.

Potem poszłyśmy do Parku Niedźwiadków. Tam też troszkę posiedziałyśmy i wróciłyśmy do domku.



W Parku Niedźwiadków.

Samolot ;)

Pooglądajcie sobie i posłuchajcie co słyszycie w jednym, a co w drugim filmiku...







poniedziałek, 22 kwietnia 2013

nowa internetowa ja :)


Wow wow wow !!!! :) Jak Wam się podoba grafika na moim blogu? Zajefajna !!! A wszystko zawdzięczam cioci Pauli. Dziękuję bardzoooo i zapraszamy na ciacho :* Ani ja, ani Mama się na tych blogach nie znamy, więc nam ciocia Paula pomogła. I normalnie zrobiła to lepiej niż najlepiej :) Teraz mogę szpanować :D Uuuu mam najsłodszą stronkę pod słońcem :)) 
DZIĘKUJĘ !!!!!!!! <3
Buziaki :***


sobota, 20 kwietnia 2013

uwaga! uwaga! uwaga !!! Jestem duża więc...

Uwaga! Uwaga! Uwaga !!! Wczoraj pisałam jaka jestem już duża i dziś mam na to dowód...
Czy wy wiecie co się dzisiaj stało? Jestem duża więc... Mama dała mi dziś na obiadek skosztować inne jedzonko niż tylko mleczko. Dostałam dziś MARCHEWKĘ ze słoiczka. Mama przełożyła troszkę do mojej super różowej miseczki i dała mi skosztować. Najpierw się troszkę dziwiłam co to, nie wiedziałam, że dzieci jedzą inne jedzonko niż mleczko, ale jak się okazuje - jedzą. Zjadłam aż 3 łyżeczki marchewki i powiem, że była całkiem smaczna. Ciekawe czy dostanę jeszcze coś innego do skosztowania.. ;)

Marchewka.... 

mniam.. mniam.. mniam..

Pojadłam
A tu macie jeszcze filmik mojej rozmowy, a raczej monologu:



piątek, 19 kwietnia 2013

taka jestem duża !!!!!!

Taaaaak mam już 4 miesiące !!!!! Jestem już taka duża. Mama mówi: "kiedy to minęło?".
Cały czas robię postępy. Ostatnio sporo tego wypisałam, więc nie będę się powtarzać ;)
Dzisiejszy dzień minął całkiem zwyczajnie (masaże, zabawy itd.). Mama mi ciągle powtarzała jaka ja już jestem duża i jaka kochana. Oprócz tego byłam dziś bardzo rozmowna. Jestem taka duża, więc mam dużo do powiedzenia.
A tu macie zdjęcie żebyście też mogli zobaczyć jaka już jestem duża.


Taka jestem fajna jak śpię :)

Mam już 4 miesiące !!!!! Sto lat dla mnie ;p
Buziaki-ogromniaki

czwartek, 18 kwietnia 2013

Wtorek: okulista + Środa: alergolog + Czwartek: spacerowo

Znowu opisuję kilka dni w jednym poście. Przyszła wiosna i ciągle brakuje mi czasu, albo jestem tak zmęczona, że śpię zamiast pisać.

Wtorek:
Mama obudziła mnie o 5:00 i dała mleczko. O 4:30 tabletka. A o 6:00 już byliśmy w samochodzie. A czemu tak wcześnie? Razem z Mamą, babcią Jolą i dziadkiem Włodkiem zrobiliśmy sobie przymusową wycieczkę do Katowic, a dokładniej do Kliniki takiej od oczków. Byliśmy tam przed 7:00. I wierzcie mi lub nie, ale tam były setki ludzi i dwie kolejki. Jedna dla Małych Pacjentów, a druga dla tych Dużych (takich jak moja Mama i Tata). Długooo staliśmy w kolejce, Mama mnie zarejestrowała i poszliśmy na 1 piętro. A tam.... całe przedszkole. Od takich maluszków mniejszych ode mnie, przez takie brzdące jak ja, przedszkolaki, starszaki, aż do całkiem dużej młodzieży. Całe szczęście, że nie jestem aż tak duża, bo dzieci do pierwszego roku wchodzą bez kolejki. Tylko, że tam ta kolejka bez kolejki też jest całkiem spora ;) Dosyć szybko zawołała nas p. doktor F., zakropiła mi oczka i wysłała nas do innego pokoju na USG. Tam bardzo długo czekaliśmy na inną Panią Doktor. Oprócz mnie czekały też 3 inne dzieci bez kolejki. Ja byłam druga. Potem z powrotem do pierwszego pokoju. Na korytarzu było ze 100 osób. Zakropić oczy. Czekamy 10 min. Znowu zakropić oczy. Czekamy 10min. Do gabinetu. Tam 3 doktorów i chyba z 5 małych pacjentów. Pani doktor F. kropi mi oczka (znieczula), zakłada jakieś druty, które rozszerzają mi powieki i potem bada mi oczka. Nic to nie boli, a Mama patrzy na mnie przerażona (podobno strasznie to wygląda). Potem wyniki: USG oczków wyszło bardzo dobrze, badanie dna oka też, inne badania też. Ogólnie wszystko jest dobrze, oczka mam zdrowe. Mam się zgłosić znowu w grudniu do kontroli. Wszystko bardzo długo trwało, a ja była bardzo grzeczna. Głodna, ale nic nie płakałam. Potem szybko do auta, a tam zmiana pampersa i mleczko. W takich polowych warunkach jeszcze nie jadłam.

W aucie...

....mleczko bardzo smakuje ;)

Środa:
W środę o 14:40 miałam wizytę u alergologa. Tak marudziłam, tak marudziłam, że wymusiłam kolejkę :D Wszystko ze mną dobrze. Już tak nie świszczę jak wcześniej. Osłuchowo też bardzo dobrze. Mama dalej ma mi robić wziew, ale tylko raz dziennie i  po 1,5 miesiąca przestać. Do kontroli za 3 miesiące. Jak wyszłam z gabinetu dalej płakałam i to nie dlatego, że coś złego mi tam zrobili. Po prostu byłam głodna. Szybko do auta i znowu w polowych warunkach Mama mnie nakarmiła.
Po południu spacerek na Paprocany. Tym razem tylko ja i moja Mamusia.


Znowu zdjęcie? ;p
Czwartek:
Przed 10:00 wyszłyśmy z Mamusią z domu babci Joli i dziadka Włodka (znowu tam spaliśmy) i poszliśmy na dłuuuugi spacer: najpierw do naszego domku (tam dostałam mleczko), potem dołączyła do nas ciocia Marylka i poszłyśmy na plac Baczyńskiego. Mama i ciocia Marylka wypiły mrożoną kawę, a ja dostałam wodę.


Taka jestem już wiosenna dama :)
Dalej poszłyśmy zapisać Mamę na ćwiczonka. To troszkę przeze mnie i troszkę więcej przez słodkości Mama teraz musi się męczyć. Potem odprowadziłyśmy ciocię Marylkę i poszłyśmy w stronę domu. Po drodze wstąpiłyśmy do pracy cioci Sylwii żeby dać jej buziaka :** Spotkałyśmy też babcię Jolę i razem z nią wróciłyśmy do domku. A tam.... masażyk ciałka i buzi (zewnętrzny i wewnętrzny).
A teraz idę już spać. Chyba...

Buziaki Misiaki

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Wiosna = spacery, spacery, spacery cały czas

Sobota:
Rano Euthyrox, mleczko i spacerkiem do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Potem do babci Joli i dziadka Włodka. A po południu poznałam nową ciocię. Ma na imię tak samo jak moja Mamusia - Ola. Dostałam pakę pampersów. Dziękuję bardzo za odwiedziny i prezencik :*

Niedziela:
Rano Euthyrox, mleczko i do kościółka. Potem kawka u babci Joli i dziadka Włodka. A po kawce... spacerek na Paprocany z Mamusią i babcią Jolą. Tam spotkaliśmy ciocię Monikę, wujka Dominika, ciocię Tereskę i wujka Artura. Ciocia Monia była razem ze swoim pieskiem Elmirem. Nawet mnie nie zauważył w mojej super bryce. Troszkę pospacerowaliśmy i wróciliśmy do domku babci Joli i dziadka Włodka.


Moja zielona bryka na Paprocanach.

Elmiś ;)

Ja i Mamusia na Paprocanach.


Po obiadku znowu na spacerek... znowu do prababci Cilki i pradziadka Bronka. A tam jak zwykle cała rodzinka. Ciocia Monia przyszła z Elmisiem. Jak już mnie piesio zauważył to myślał chyba, że jestem piszczącą zabawką i troszkę na mnie poszczekał i chciał mnie chwycić za stópki, ale nikt mu nie pozwolił. Może jak się przyzwyczai, to będziemy się bawić razem.



Poniedziałek:
Rano Euthyrox, mleczko i na spacerek. Znowu na Paprocany. Lubię tam jeździć i bardzo mi się tam podoba. A wiecie ile tam się dziś działo... Widziałam duuużo Panów Wędkarzy. Łowili sobie rybki z rana. Widziałam też duże auto, które wysypywało duuużo nowego piasku na plażę. Poszłyśmy dalej i co widzę... pływające kaczuszki, cztery. Usiadłyśmy na ławce (tzn. Mama usiadła) i co widzimy? Panowie budują płotek dookoła placu zabaw. Przyszła wiosna i przygotowania ruszyły.


Czytam.

Śpię na słoneczku.

Nowa wielka piaskownica.

Moja koleżanka kaczuszka.

Patrzy na mnie.

Wróćiłyśmy do domku i Mama zaczęła gotować obiadek. Dziś po tunezyjsku ;) Podobno mniam mniam.
Po południu pojechaliśmy odebrać babcię Jolę z pracy i szybciutko do sklepu, ale musieliśmy wrócić, bo Mama źle się czuła. Biedna Mama.
A po obiadku... Znowu na spacerek z Mamą i babcią Jolą. Mama i babcia Jola lubią ze mną spacerować. Pojechałyśmy na ławkę na nowe osiedle. I tam na placu koło fontanny widziałam gołąbki. Dzieci ganiały za nimi, ja też będę jak już troszkę podrosnę.
Kończę już, bo Mama musi mi zrobić masażyk.
Buziaki

P.S. Jutro jedziemy do Katowic do okulisty.


sobota, 13 kwietnia 2013

Piątkowo-spacerowo ;)

Piątek piątek... wszyscy się pewnie cieszą bo weekend się zaczyna... dla mnie i dla Mamusi to dzień jak codzień ;)

"Mamoooo aguguguguguuu.."

"Cześć Lala. Kim Ty w ogóle jesteś? Motylkiem?"

Ale wczoraj dość dużo się działo. Nie nie.. nie było rehabilitacji ani doktorów. Rano Mama zastanawiała się czy brać mnie na spacerek bo niebo było ciemne i Mama bała się deszczu. Nie wiem czemu, przecież mam folię przeciwdeszczową na wózek ;p Przełamała się jednak i poszłyśmy na spacer do pracy cioci Sylwii. Posiedziałyśmy troszkę i wracałyśmy do domku. Jak tylko wyszłyśmy zaczęło padać i starsznie wiać, więc Mama szybciutko zawiozła mnie do domku (nawet nie wiedziałam, że moja zielona bryka osiąga taką prędkość :D) Po południu zjadłyśmy obiad u babci Joli i dziadka Włodka. A potem... potem pogoda się troszkę poprawiła (nawet na chwilę wyszło słonko) i Mama zabrała mnie na drugi spacer. A wiecie gdzie? Pierwszy raz Mama zabrała mnie na Paprocany. Widziałam śliczne jezioro i... kaczuszki ;)


Widziałam prawdziwe jezioro. Jest pięknie!!!

Paprocany - Tychy

Paprocany - Tychy

Paprocany - Tychy




Pod wieczór zostałam z babcią Jolą i dziadkiem Włodkiem, bo Mama od niepamiętnych czasów pojechała z ciocią Sylwią się odstresować na zakupy do Katowic.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Wtorek: audiolog + spotkanie z małym Maksiem. Środa: genetyk + niespodziewane odwiedziny.

Wtorek:
Na 11:30 wizyta u audiologa. Pojechałam z Mamą odebrać wyniki. Jak zawsze zawoził nas dziadek Włodek. W przychodni spotkaliśmy się z ciocią Marylką (bo ciocia Marylka tam pracuje). Najważniejsze badanie ABR wyszło dobrze. DPOAE troszkę gorzej, ale nie ma źle. Słyszę wszystko jak trzeba. Oczywiście smacznie spałam jak weszliśmy do gabinetu. Szybko się jednak rozbudziłam jak Pan Doktor przybijał pieczątki wszystko słyszałam. Pan Doktor to zauważył i specjalnie trzasnął drzwiczkami od biurka (to już kolejny raz - ostatnio było to samo) aż Mama mi podskoczyła na krześle i ja też. No i po spaniu. Za 3 miesiące do kontroli.
Ok 14:00 mieliśmy gości. Przyszła do nas ciocia Marta z małym Maksiem. Maksio skończył już rok i wszędzie go pełno :)) Ładnie już drepta i cały czas się uśmiecha. Dostałam też super prezencik za który bardzo dziękuję :*** Dziękuję też bardzo za spotkanko. Odwiedzajcie nas częściej.

Środa:
Wczoraj długo oczekiwana wizyta w poradni genetycznej w Klinice w Ligocie. Znowu dziadek Włodek miał "dyżur" i nas zawiózł. Dziękujemy Dziadku :***
Najpierw Mama długo stała w kolejce do rejestracji. Potem poszliśmy na 1 piętro i tam czekaliśmy na p. Doktora P. (to nie ten sam p. Doktor P. co odbierał mnie ze szpitala w Tychach, to inny p. Doktor P., ale też całkiem fajny). Dwie osoby przed nami, ale czekaliśmy bardzo długo. Taka wizyta to troszkę trwa. Jak już przyszła nasza kolej, weszłyśmy z Mamą do gabinetu. Najpierw wywiad z Mamusią. Pan Doktor pytał o całą naszą rodzinę: o Mamę, o Tatę, o moje Babcie i Dziadków i o moje ciocie i wujków (rodzeństwo Mamy i Taty) i o ich dzieci (czyli moje kuzynki, bo kuzynów to nie mam). Wszystko sobie Pan Doktor rozrysował. Zapytał o wiek wszystkich. Zapytał o wady takie jak ja mam i o inne genetyczne. Zapytał o to czy jakieś maleństwa urodziły się lub nie zdążyły i poszły do Nieba. Potem mnie p. Doktor P. zbadał i powiedział, że jestem silna super dziewczynka. Potem obejżał mój wynik badania cytogenetycznego (i inne). I powiedział Mamie, że jestem jedną wielką przypadkową niespodzianką. Czyli, że to nie wina ani Mamy, ani Taty, ani nikogo innego. Po prostu jestem wyjątkowa. Mama zapytała też o to co wiedziała od początku, ale chciała się upewnić. Czyli: czy przez to, że Mama i Tata urodzili się na innych kontynentach (jak to egzotycznie brzmi :D) to jakoś bardziej wpłyneło na prawdopodobieństwo, że urodziłam się z zespołem? I odpowiedź p. Doktora P.: "Nie. To nawet lepiej. Jest mniejsze prawdopodobieństwo (czyli większa niespodzianka) urodzenia dziecka z jakąkolwiek wadą." A to dlatego, że pokrewieństwo jest jeszcze dalsze niż np. Polaka z Polką. Czyli świadczy to o tym, że jestem jeszcze większą super niespodzianką.
Pod koniec wizyty czułam już wielki głód i zaczęłam marudzić. Pan Doktor powiedział, że mamy się zgłosić znowu za rok. Wyszłyśmy z gabinetu i Mama szybko zrobiła mi mleczko. Wypiłam szybciutko i wróciliśmy do naszego miasta ;) Wizyta + dojazd trwała długo bo aż 4,5h.

Po południu pojechałam z Mamą, babcią Jolą i dziadkiem Włodkiem do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Okazało się, że Prababcia i Pradziadek mają niespodziewanych gości. Przyjechał Brat pradziadka Bronka z Kuzynem mojej babci Joli. Co za niespodzianka. Mieszkają oni w Wielkopolsce, więc na Śląsk troszkę kawałek mają. Posiedzieliśmy z nimi dość długo. Pogadaliśmy (ja troszkę też) i zjedliśmy kolację. Potem wróciliśmy spać (znowu z ciocią Sylwią). Przespałam super całą nockę.
Ciekawe co czeka nas dzisiaj?
Uciekam coś poćwiczyć.
Do napisania. :****

P.S. Dawno Mama nie robiła zdjęć, więc nic dziś znowu nie dodam :(

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

rehabilitacja, rehabilitacja, rehabilitacja ;)

Aslema! Lebess? :D Moje arabskie 50% daje o sobie znać :D
A tak teraz poważnie to wróćmy do tego co się działo ostatnio. A działo się jak zawsze "coś".

Wracając do orzeczenia o niepełnosprawności.. to wiecie już, że dostałam na 4 lata. Dla wszystkich którzy nie wiedzą są tam różne wskazania (jest 10 punktów i im więcej spełniam tym lepiej, bo na więcej się załapiemy).
I tak:
- 4 pierwsze punkty: "nie dotyczy",
- 4 kolejne punkty: "wymaga" (dzięki temu załapiemy się na jakieś przywileje - więcej o tym na co się załapiemy powie Mama na priv, jeśli zapytacie ;p),
- punkt nr 9: "nie spełnia" (czyli nie dostaniemy karty parkingowej dla niepełnosprawnych - bo przecież jestem bobas i Mama może mnie nosić),
- punkt nr 10: "nie wymaga",
W sumie nie ma najgorzej. Na te najważniejsze rzeczy się załapałam. Szkoda trochę, że tej karty parkingowej nie będzie, bo też by się pewnie czasem przydała...
Teraz czekamy dwa tygodnie aż się uprawomocni i potem można załatwiać: legitymacje, fundacje itd.

W sobotę Mama wypróbowała w końcu inhalator, który dostałam od Zajączka u cioci Sylwii i wujka Mateusza. Działa!!! :** Dziękuję.

Wdech.. wydech..

Co to za para leci. mlam mlam mlam.. języczkiem skosztujemy...


Wczoraj rano wstała Mama wcześnie, tabletka (dla mnie i dla Mamy), mleczko, itd. i poleciałyśmy (spacerkiem, ja w wózku) do babci Joli i dziadka Włodka (ciocia Sylwia była na uczelni, podobno miała wykład o mleczku modyfikowanym i Mama chce się dowiedzieć co tam mówili. Ciociu musisz z Mamą pogadać dzisiaj ;p). Potem po obiadku poszliśmy spacerkiem do prababci Cilki i pradziadka Bronka (czyli niedziela jak każda - oczywiście było miło).

Mniam mniam mniam


Dzisiaj - poniedziałek. Mama wstała bardzo wcześnie, jeszcze wcześniej niż wczoraj. Bo dzisiaj... dzisiaj byłyśmy na rehabilitacji w OWI. Bardzo stęskniłam się za p. Joasią, która jak zawsze przywitała nas uśmiechem. P.Joasia powiedziała, że robię duże postępy i zapisała sobie wszystko w swoim zeszyciku. Niestety nie trzymam jeszcze główki, ale p.Joasia powiedziała, że jeszcze czas i wszystko powoli. Chwiliła za to moje nóżki i rączki. Pokazała mi grzechotkę, którą sobie ładnie trzymałam i chciałam zjeść (bo ja wszystko chcę jeść.. i zabawki i grzechotki i paluszki - moje i mamy, i nawet mój kocyk). Jak już zobaczyła co potrafię to pokazała Mamie jak jeszcze może się ze mną bawić. Troszkę ze mną potem poćwiczyła i troszkę mi podeszło mleczko do gardła. Jak wcześniej cały czas byłam uśmiechnięta (bo lubię p.Joasię) to potem, to mleczko które się ulało troszkę mnie zdenerwowało i trzeba było skończyć ćwiczenia (takbardzo płakałam). Jeszcze szybciutko Mama pozapisywała terminy kolejnych rehabilitacji i wizytę u logopedy. Teraz będę już częściej ćwiczyć w Ośrodku.

23.04 - rehabilitacja
06.05 - logopeda
09.05 - rehabilitacja
15.05 - rehabilitacja
23.05 - rehabilitacja
29.05 - rehabilitacja

Na 14:20 idziemy z Mamą do przychodni, bo potrzebna nam recepta na żelazo dla mnie, bo się skończyło, a to ważne. Potem jedziemy do babci Joli, dziadka Włodka i cioci Sylwii.

Boussa!!!! <3

piątek, 5 kwietnia 2013

Orzeczenie o niepełnosprawności

Dzisiaj kiedy Mama zmieniała mi pampersa, ktoś zapukał do drzwi. Był to Pan Listonosz, który przyniósł Mamie list z urzędu. List na który długo czekaliśmy. Orzeczenie o niepełnosprawności. Do 31.03.2017 roku zdarzy się cud i wyzdrowieje, albo wymyślą już do tego czasu lekarstwo na Downa. Zaliczono mnie do osób niepełnosprawnych i właśnie dostałam orzeczenie na 4 lata. Troszkę więcej o tym napiszę za jakiś czas, bo właśnie uciekam spać.
Dobrej nocki :***

czwartek, 4 kwietnia 2013

Po świętach wolny tydzień ;)

Zapomniałam Wam powiedzieć, że już dawno przekroczyliście 5000 odwiedzających :p Już prawie 5200 ;) Bardzo się z tego cieszę i znowu Wam dziękuję ;**
Miałam się poprawić z pisaniem i jakoś mi to nie wychodzi. Wiem wiem, że czekacie. Nie martwcie się u mnie wszystko ok. Tak jakoś się porobiło, że w tym tygodniu inne rzeczy na głowie (niektórzy wiedzą o co chodzi).
Tak ogólnie mówiąc to nie było teraz ani wizyt lekarskich, ani rehabilitacji, ani nic takiego, ale Mama i Tata mieli dużo do pozałatwiania. Od przyszłego tyg zaczynam "zajęty tydzień".

Zapomniałam Wam też powiedzieć jak tam po świętach. U prababci Cilki i pradziadka Bronka jak zawsze dużo ludzi. Oprócz pradziadków byli:
- babcia Jola i dziadek Włodek,
- ciocia Sylwia i wujek Mateusz,
- ciocia Dosia i wujek Marcin i Dzidziuś (w brzusiu cioci Dosi),
- ciocia Monia,
- wujek Dominik,
- ciocia Marylka i wujek Jurek,
- ciocia Tereska i wujek Artur,
- ciocia Kasia, wujek Michał, ciocia Janka i wujek Grzesiu (których w końcu poznałam; dziękuję za prezencik i zapraszam kiedyś na kawkę/herbatkę ;))
- Mama i Tata
- no i oczywiście JA - Sara i mój zespół Downa
Wszystkim dziękuję za spotkanko :***
A wiecie, że Zajączek chyba coś sobie pomylił, bo oprócz tego, że w domu zostawił prezent to okazało się, że u babci Joli i dziadka Włodka, u cioci Sylwii i wujka Mateusza, u cioci Moni też zostawił prezenty. Ten Zajączek to nieźle zakręcony jest. I wiecie co dostałam: super edukacyjną kostkę, inhalator i żółtą kaczuszkę do kąpieli. Wow, wow, wow... Jaki ten Zajączek bogaty!!!!! Dziękuję Zajączku/i :****

Ostatnio oprócz załatwiania spraw udało nam się nawet odnaleźć słoneczko (jeden dzień) i wyjść na spacerek. Mama pływała w butach, bo jak jest słoneczko i robi się cieplej to śnieg topnieje i robi się z niego woda. Dobrze, że ja jechałam moją zieloną bryką i miałam suche stópki. Tata nie pływał w butach, bo ma lepsze buty niż Mama :D.


Spacerowo ;)

Niedaleko stawków koło "Kruczka" (tam Mama i ciocia Madzia biegały na wf'ie w liceum - sto lat temu to było)

W domku Mama mnie masuje i masuje, ja często protestuje, chociaż Mama czasem ma na mnie sposób, tak mi fajnie opowiada i nawet nie zauważam, że jestem masowana.
W tym tygodniu oprócz spacerku i załatwiania spraw byliśmy też raz u prababci Cilki i pradziadka Bronka. Jak zawsze miło spędziliśmy czas.

W poniedziałek kolejna rehabilitacja z p.Joasią. Już się nie mogę doczekać, bo widziałyśmy się ostatnio miesiąc temu.
P.S. Nadal czekamy na odpowiedź co do orzeczenia o niepełnosprawności.

Buziaki słodziaki