czwartek, 31 października 2013

pozytywnie jest

Pozytywnie, pozytywnie, pozytywnie... tak minął dzisiejszy dzień... a dokładniej rehabilitacja w Ośrodku.
Po dłuuuugim czasie, po chorobie, po odwoływanych zajęciach, w końcu byłam tam znowu.
Bardzo się stęskniłam. P.Joasia powiedziała, że bardzo urosłam. Oczywiście już na samym początku (kiedy Mama i p.Joasia ustalały terminy na listopad) musiałam pokazać co potrafię. Jeszcze się Wam nie chwaliłam, ale od jakiś kilku dni robię ogromne postępy. P.Joasia nie chciała wierzyć i bardzo się ucieszyła, kiedy... (uwaga uwaga!) prawie sama usiadłam bokiem. Prawie, bo jeszcze mi troszkę brakowało, ale będziemy to ćwiczyć.
Ćwiczyłyśmy dziś dużo na macie przed lustrem. Mama powiedziała p.Joasi co wyprawiam w domu kiedy ze mną ćwiczy. Od paru dni kiedy Mama ćwiczy ze mną czworaki, ja prostuję nogi, podpieram się na rękach i na głowie i staję jak niedźwiedź. Za nic nie chcę zgiąć nóg w kolanach.


Takiego właśnie niedźwiedzia robię, kiedy nie chcę ćwiczyć.

Mama wczoraj tak się śmiała, że długo nie umiała się uspokoić. I właśnie dziś na rehabilitacji robiłam to samo.
Robiłam też kilka starych ćwiczeń. Ćwiczyłyśmy też siad boczny. Całkiem nieźle mi to wychodzi. I troszkę też broiłam. Oczywiście pokazałam p.Joasi jaki mam mocny uścisk i troszkę zepsułam jej fryzurę. Ups :) Mama przeprosiła :)
Na koniec poćwiczyłam troszkę na dużej (mniejszej) piłce. Tym razem czerwonej.
Ogólnie było naprawdę supcio! I nic, a nic nie marudziłam ;)

A tu przedstawiam mój plan na listopad:
- 04.11 - rehabilitacja
- 07.11 - rehabilitacja
- 12.11 - rehabilitacja
- 15.11 - rehabilitacja
- 18.11 - logopeda
- 20.11 - rehabilitacja
- 22.11 - rehabilitacja
- 25.11 - dr spec. rehabilitacji
- 27.11 - rehabilitacja
- 29.11 - rehabilitacja

Narazie wygląda to tak. Uciekam już spać.

Buziaki-ogromniaki

poniedziałek, 28 października 2013

O wizycie u neurologa, o wiadomości dnia i o spotkaniu z małą Natalką :)

Poniedziałek... Nowy dzień... Nowy tydzień... Nowe perspektywy... ;)
Coś się w końcu zaczyna dziać. Zacznę od najważniejszej wiadomości dnia. Dziś rano Mama włącza komputer, odpala internet, otwiera stronkę fundacji (już tak od jakiegoś czasu zerka czy coś się tam zmieniło), w "wyszukiwaniu zaawansowanym" wpisuje "Sara", wyświetla się dużo dziewczynek o tym imieniu... a gdzieś na początku (bo to alfabetycznie jest... czyli A, B, C ... itd) widzi Mnie tzn. moje imię i nazwisko, otwiera i wyświetla się numer i itd. Dokumenty jeszcze do nas nie dotarły, ale my już wiemy, że jestem podopieczną fundacji (jakiej to Wam napiszę jak Mama oficjalnie dostanie dokumenty, chociaż już pewnie niektórzy i tak wiedzą). Supcio! Bardzo się cieszymy, bo czekaliśmy na to bardzo długo :)
To na tyle o wiadomości dnia.

Na 9:30 byłam u p.dr S-K. (neurolog). Pani Doktor pooglądała mnie, zobaczyła, co nowego potrafię. Porozmawiała z Mamą. I oczywiście bardzo mnie chwaliła.
Rączki i nóżki coraz dłuższe. Budowa ciała proporcjonalna. Kontakt bardzo dobry. Dobrze przekładam przedmioty z ręki do ręki, potrafię sobie zabrać to co chce (a chce wszystko, szczególnie zjeść). Wysoki podpór na rękach. Raczkowanie (pełzanie) do tyłu. Obracam się w każdą stronę, kręcę na około, wokół własnej osi. Rozwój odpowiedni dla wieku i budowy. Co do raczkowania to rączki mam silne i teraz muszę ćwiczyć nóżki, żeby podnieść pupę i "klęknąć" (sama). To taki nasz kolejny cel. Oprócz tego kolejnym celem jest siad boczny. Podobno już próbuję, choć Mama jakoś tego nie zauważyła.
Jeśli chodzi o to moje "walenie" głową w podłogę podczas podporu (na brzuchu), to raczej nic strasznego. To dlatego, że każdy jak jest chory jest osłabiony, a jak ktoś do tego ma obniżone napięcie mięśniowe to przecież tym bardziej jest słaby. Mama już ma się nie martwić, bo robiłam to tylko podczas choroby i już w sumie zdarza się to sporadycznie (tylko jak jestem zmęczona).
Kolejne szczepienie dopiero luty/marzec. A wcześniej na kolejną wizytę do neurologa (styczeń/luty).
Zapomniałam dodać, że w poczekalni jak zawsze czarowałam wszystkich swoim uśmiechem, zaczepiałam i biłam brawo (żeby tylko zwrócili na mnie uwagę). Oczywiście się udało ;)

Po wizycie u neurologa Mama i ja umówiłyśmy się z ciocią Dosią i Natalką na spacerek. Byłyśmy może 10 min. i nasze Mamy stwierdziły, że trochę wieje i chyba pójdziemy do domku, tzn. ciocia Dosia i Natalka przyszły do nas na "kawkę" (Mamy piły kawkę). Dziękujemy za spotkanko :***
Ajjj lubię spotykać się z Natalką i innymi maluchami, i tymi większymi maluchami też, no i z dorosłymi też lubię ;p

Ja i Natalka 

Tyle miałam Wam dziś do opowiedzenia i nie wiem czy wszystko napisałam. Jak coś mi się przypomni to na pewno napiszę.

Buziaki-ogromniaki


P.S. No i widzcie... i zapomniałam Wam napisać, że załatwiłyśmy też zaświadczenie lekarskie i teraz Mama musi to tylko donieść do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej i będziemy czekać na odpowiedź ;)

niedziela, 27 października 2013

Zdrowiejemy :)


Pomału zdrowieję.. tzn. tak się wydaje Mamie, no i mi też, a co powie Pani Doktor to zobaczymy we wtorek.
Kolejny tydzień jeszcze nie taki zajęty. Narazie mamy tylko trochę planów:
- poniedziałek - brak planów,
- wtorek - pediatra (kontrola),
- środa - brak planów,
- czwartek - rehabilitacja,
- piątek - Wszystkich Świętych - do kościółka, na cmentarz, "kawka" z rodzinką,
- sobota - brak planów,
- niedziela - brak planów,
Czekamy jeszcze na ustalenie terminu wizyty u neurologa (odwoływałyśmy dawno temu na początku mojej choroby).
Przez tą całą chorobę dawno się nie spotykałam z ludziskami. Chociaż ostatnio byłyśmy na krótkim spacerku z ciocią Dosią i Natalką (tylko raz). Musimy nadrobić, oczywiście narazie czekamy do wtorku ;)
W sumie nic nowego się u mnie nie dzieje i jakoś tak mało piszę.
Wczorajsza zmiana godziny (nie zapomnieliście przestawić zegarków?) jakoś mnie zmęczyła i dziś chyba szybko zasnę (jeszcze się nie przestawiłam).

Jeżyk, Niebieski Jeżyk

Jest choroba, jest brak humorku

Bańki tym razem nie pomagają 

Buziaki Misiaki 


czwartek, 24 października 2013

O kontroli u doktora i płaczliwym alarmie


Wczoraj, czyli w środę, rano poszłam z Mamą do Pani Doktor na kontrolę. Niestety jeszcze całkiem zdrowa nie jestem. Dalej to świństwo we mnie siedzi. Już w sumie mam tylko katar, ale dość spory. Dalej syropek i dalej inhalacje. Na spacerki mogę chodzić jak jest ładna pogoda. Na rehabilitacje jeszcze nie. We wtorek mam się pojawić do kontroli (znowu).

Wieczór Mama miała mieć wolny (od dawien dawna). Miał to być taki babski wieczór z ciocią Sylwią. Ja miałam zostać z babcią Jolą i dziadkiem Włodkiem. Mama i ciocia Sylwia wybrały się do kina. Przed kinem poszły do "kawiarni". Mama jak to Mama martwiła się troszkę i zadzwoniła do babci Joli. A tam słyszy w słuchawce nie tylko babcię Jolę, ale i wielki płacz (mój oczywiście). Bardzo bolał mnie brzuszek (2 dni nie zrobiłam kupki), dlatego tak płakałam i nie umiałam zasnąć. Mama martwiła się już bardzo bardzo i nie wiedziała czy wracać do domku. Babcia Jola powiedziała, że ma Mama iść do tego kina i że "jak coś" to zadzwoni. Na szczęście zasnęłam szybko. Nie zmienia to jednak faktu, że Mama martwiła się przez cały film i nie umiała się tam skupić. Jak wróciła ja spałam w "dorosłym" łóżku (a miałam spać w łózeczku). Rano spałam aż do 8! Nie obudziłam się nawet na "późnowieczornonocne" mleko (jak to zawsze robię). Wstałam z dobrym humorem. A po porannym mleczku zrobiłam troszkę kupki (Mama czeka na więcej ;))

P.S. Rano dzwoniła p.Joasia i powiedziała, że zrobiło się miejsce na 31.10 na rehabilitację. Mama się ucieszyła i powiedziała, że przyjdziemy. Ja też się cieszę!


Czytam Mamie o Delfinku.

Buziaki-ogromniaki

poniedziałek, 21 października 2013

choroba c.d.


Chorowanie chorowaniem, ale zaległości się troszkę narobiły.
Taki szybki skrót ważniejszych rzeczy:

Oprócz tego, że całymi dniami przesiaduję z Mamusią w domku, w piątek byłam u mojej p.dr K na kontroli. Powiedziała, że nie jestem jeszcze zdrowa. Zwiększyła mi lekarstwo do inhalacji. Troszkę innych leków odjęła i mamy się pokazać znowu w środę. Oczywiście dalej musimy siedzieć w domku i się nie przemęczać... czyli Mama znowu odwołała kolejny tydzień rehabilitacji. :(

Dziś Mama dzwoniła do Ośrodka i się okazało, że w następnym tygodniu nie ma gdzie mnie zapisać i pierwszą rehabilitację mam dopiero 04.11. To strasznie długoooo. Chyba, że ktoś coś odwoła i będą do nas dzwonić.
Jak już troszkę wydobrzeję to Mama będzie ze mną więcej ćwiczyć w domku. Przez te ostatnie dni nic, a nic nie ćwiczyłyśmy.

Dwa dni temu miałam swoje święto. Skończyłam już 10 miesięcy. To dużo. Sto lat dla mnie!

Kolejna ważna sprawa: Wczoraj Mama zauważyła, że przebił się mój pierwszy ząbek! Jupi! Lewa, dolna jedynka. Teraz mogę gryźć i jestem postrachem wszystkich. Mamę już dziś ugryzłam.. w policzek.

Dziś byłam też z Mamą u p.dr W. (endokrynolog). Pani doktor zbadała mnie, zmierzyła ciśnienie, zważyła i zmierzyła. 8,100kg i 71cm. Waga odpowiednia do wzrostu. Urosłam 3cm od ostatniej wizyty, to dużo (i to dobrze). P. dr W. bardzo podobały się też moje wyniki. Mam brać dalej 3/4 tabletki, ale na kolejną wizytę mam przyjść dopiero za 3 miesiące. Na koniec dostałam też 2 naklejki "dzielny pacjent".

Z fundacji jeszcze nam nie odpisali. Mama się martwi, że może znowu jakieś dokumenty nie doszły.


Takie ważne rzeczy ;)


Buziaki Misiaki

wtorek, 15 października 2013

piknik w połowie października


Mamy połowę października. Byliście kiedyś na pikniku w połowie października? Ja byłam. Dziś razem z Mamą zrobiłyśmy sobie piknik na zielonej "trawce". Był koszyk piknikowy, ręczniczek piknikowy, było jedzonko (banankowo-brzoskwinkowo-marchewkowe z kaszką) i były piosenki (oczywiście Mamusia mi śpiewała). Oprócz mnie i Mamy był też Pluto i był Krabik. Nawet jak się choruje to nie trzeba się nudzić ;)
Było naprawdę supcio! Mama powiedziała, że jak będzie ciepło (w następną wiosnę lub lato) to zabierze mnie na prawdziwy piknik, taki z prawdziwą trawką, "na powietrzu". Wow!


Będzie piknik na zielonej "trawce"...

...supcio...

Ja Ci pomogę Mamo...

Co my mamy w tym koszyku?

Pora coś zjeść Mamo ;)


Piknikowe pozdrowienia :***


poniedziałek, 14 października 2013

chorobowo i niespodziankowo


Halo halo... jest tu kto?

Zacznę może od początku, czyli od wczoraj... Słyszałam, że spotkanie zespołowych Przyjaciół się udało. Nas nie było i bardzo smutamy z tego powodu. Postaramy się następnym razem. Takie większe spotkanie już podobno jest w planach. Było by supio! ;)

Teraz to co dzisiaj... zanim zacznę pisać o wizycie u doktora, powiem Wam o tym, że znowu dostałam prezenciki (nieee.. to jeszcze nie święta). Dzisiaj dostałam spineczki od cioci Sylwii i wujka Mateusza (oni mnie chyba za bardzo rozpieszczają). Mama może mnie dalej stroić.
Dostałam też drugi prezencik (bardzo niespodziankowy).. dostałam aniołka (to chyba mój anioł stróż, bo podpisany jest moim imieniem) od rodzinki wujka Mateusza. Dziękuję bardzo bardzo :*** (i za aniołka i za spineczki).

A wracając do tego co dzisiaj... byłam z Mamą u doktora. Niestety nie było mojej dr K., w zastępstwie był dr S.
Pan doktor przepisał mi antybiotyk i inne lekarstwa. Mamy też robić inhalacje. Mam dużo pić i Mama ma często wietrzyć pokój. A to wszystko dlatego, że to paskudztwo już zeszło na oskrzela. I dobrze, że dziś poszłyśmy do doktora.
W piątek mamy przyjść do kontroli. Do tego czasu siedzimy w domu.
Mama musiała odwołać moją dzisiejszą wizytę u neurologa i endokrynologa oraz rehabilitacje do końca tego tygodnia (i oby nie trzeba było więcej odwoływać).

Po wizycie u doktora wpadła do nas ciocia Sylwia i to chyba najfajniejsza sprawa w dniu dzisiejszym ;)


Chorobowa drzemka

ZzzzzzZzz...

Buziaków Wam dziś nie poślę, bo się boję, że pozarażam :p
Dobrej nocki (p.s. może dam dziś Mamie pospać)

piątek, 11 października 2013

bańki mydlane

7:00 Euthyrox
7:30 mleczko
8:10 Mama zadzwoniła do Ośrodka i odwołała moją dzisiejszą rehabilitację z p.Joasią i    
        spotkanie z logopedą - p.Justyną. Szkoda. Ale widząc co się w nocy działo, Mama
        wolała to odwołać.
8:40 siedziałam z Mamą i dziadkiem Włodkiem w przychodni i czekałam na swoją kolej
8:53 weszłam z Mamą do gabinetu i moja p.dr K. zrobiła mi USG jamy brzusznej, nerka dalej 
       w innym miejscu, ale pracuje dobrze, spełnia swoją funkcję i rośnie jak należy. Trzeba
       tylko kontrolować. Co do mojego kataru (nocka była bardzo ciężka) dostałam kropelki i 
       mamy robić inhalacje z soli fizjologicznej. Jeśli nie przejdzie to pokazać się znowu.

Potem pojechaliśmy do sklepu, a wieczorkiem odwiedziła nas ciocia Sylwia i wujek Mateusz. Supcio!

bo jak się jest chorym to się dużo śpi

A tak w ogóle, w ogóle to się muszę pochwalić moim prezentem. Dostałam od cioci Sylwii i wujka Mateusza płyn do baniek mydlanych + ten taki specjalny przyrząd do tego (ale takie full wypas, a nie takie zwykłe) :D. Mama pokazała mi jakie te bańki są piękne. Takie delikatne, leciutkie i błyszczące. I pękają jak spadną na ziemię. Supcio! Najpierw mnie to troszkę zdziwiło (siedziałam z otwartą buzią i patrzyłam co to), ale potem bardzo mi się podobało. Dziś razem z Mamą (a raczej Mama to zrobiła, bo ja nie umiem pisać) skreśliłyśmy "bańki" z mojego listu mikołajowo-dzieciątkowo-urodzinowego.

Jak spędzacie weekend? Ja chyba kuruję się w domku.

Buziaki Misiaki

książki, książeczki


Lubicie książki?
Mama zauważyła ostatnio, że ja bardzo lubię "czytać". Moją najlepszą zabawką jest gumowa książeczka, którą zabieram wszędzie ze sobą. Mam też książeczkę z materiału.
A ostatnio lubię też "czytać" książki kartonowe (mam aż dwie). Dość długo (jak na mnie) potrafię się nimi bawić. Książek nie mam zbyt dużo, bo tylko 4. Mama musi poszukać czy ma jakieś swoje stare książeczki, które nadawałyby się dla takiego niemowlaka. Powinny być na nich duże, wyraźne, obrazki.
Czytajcie czasami coś więcej niż mojego bloga ;p Książki są supcio!

Moja pierwsza książeczka "Oczami maluszka"

Buziaczki

czwartek, 10 października 2013

o spotkaniach i spacerkach i o chorobie


Ostatnie dni mijają bardzo towarzysko. Przemiło i pięknie. Czyli supcio!
Z Mamą, ciocią Dosią i małą Natalką byłyśmy już kilka razy (w tym tygodniu) na spacerku na Paprocanach.

biszkopcik

spacerowo 

pierwsza jesień poza brzuchem Mamy

Paprocany - Tychy


Wczoraj natomiast spotkałyśmy się z ciocią Natalą i małym Oliwierkiem. P.S. Czekamy na zdjęcia ;)
Wszystkie te spotkania naprawdę bardzo lubię (Mama też).

Wczoraj byłam też na pobieraniu krwi, bo w poniedziałek idziemy do endokrynologa. Prawie nic nie płakałam!

Jutrzejsze spotkanie zespołowych Przyjaciół przełożone na niedzielę. Niestety nie wiem czy na nie dotrzemy, bo... coś mnie rozkłada... :( Jestem marudna i mam duuuuży katar. Oczka mi się szklą, ale gorączki nie mam. Mama się zastanawia czy nie odwołać jutrzejszej rehabilitacji i logopedy. Na USG jamy brzusznej pójdziemy napewno, bo (chyba) będzie je robić moja p.dr K., więc odrazu powiedziałaby co mi jest.
Mama się martwi, że po odstawieniu wziewów ZNOWU "coś mnie bierze" (a może to tylko zbieg okoliczności).

Papiery do fundacji wysłane. Nareszcie. Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie ok.

Buziaki-ogromniaki :**

poniedziałek, 7 października 2013

spacerki + imprezka = całkiem miły weekend


Sobota:
Rano poszłam z Mamusią i ciocią Madzią na spacerek na Paprocany. Dawno się z Ciocią nie widziałyśmy, bo ciocia Madzia pracuje długo i jak wraca z pracy to ja przeważnie szykuje się już do spania (kąpiel, mleczko i łóżeczko). Było supcio. Pogoda piękna. Mama i Ciocia sobie pogadały, a ja posłuchałam.

Jaaaa

Jest pięknie!

Z Mamusią :*

Po południu imprezka urodzinowa babci Joli. Jak zawsze było głośno, smacznie i bardzo supcio :p

"Chodź Natalko.. przytulę Cię.."

Mama, ja, Natalka i ciocia Dosia

Niedziela:
W sobotę broiłam do późna i w niedzielę nie chciało nam się wstawać (Mamie się nie chciało). Poszłyśmy do kościółka na 12:00.
Po południu do prababci Cilki i pradziadka Bronka.

Poniedziałek:
Ok. 13:30 poszłam z Mamą na Paprocany i tam spotkałyśmy się z ciocią Dosią i małą Natalką. Pod koniec spacerku nie chciałam się rozstać z Natalką i zaczęłam troszkę marudzić.

Ja i Natalka na Paprocanach :p

Dzisiaj pierwszy raz Mama dała mi biszkopcika. Zjadłam (zmamlałam) prawie pół. Pychaaa :)
Po południu zostałam sama z babcią Jolą, bo Mama pojechała do dentysty. Potem przyszła też na chwilkę ciocia Sylwia.

P.S.
Ten tydzień zapowiada się następująco:
- wtorek - brak planów
- środa - spotkanie z ciocią Natalą i małym Oliwierkiem
- czwartek - brak planów
- piątek - USG + rehabilitacja + logopeda + spotkanie zespołowych Przyjaciół
- sobota - brak planów
- niedziela - brak planów

Dobrej nocki :***

piątek, 4 października 2013

O urodzinach babci Joli, o pochwałach na rehabilitacji i o liście do Mikołaja


Oh nie nie nie... Wczoraj miałam napisać notkę o tym ważnym dniu. Niestety dzień był troszkę zajęty. A co się działo wczoraj? Urodzinki babci Joli !!!!!! Sto lat Babciu :**** Kocham Cię bardzo bardzo! 
Imprezka będzie dopiero w sobotę.
Wczoraj na 12:00 byłam w Ośrodku na rehabilitacji. Znowu troszkę humor nie do końca dopisał. Nie ćwiczyłam tego trudnego ćwiczenia na piłce, a i tak troszkę pomarudziłam. Pochwaliłam się też moim filmikiem (który już widzieliście). P.Joasi bardzo się spodbało. Bardzo też mnie chwaliła, że ładnie wczoraj ćwiczyłam. Ładnie pracował mój brzuszek i znowu mnie chwalono, że buzia cały czas zamknięta. Supcio!
Po południu do babci Joli przyszli: ciocia Teresa, ciocia Mariola, ciocia Maryla i wujek Mariusz. Była też ciocia Sylwusia no i my ;) Ja dość szybciutko zasnęłam, ale wcześniej było bardzo miło. 

Dzisiaj Mamy z Mamą wolne!!! Tak tak już weekend. Nie ma doktorów, nie ma rehabilitacji. Jest Mama, są ćwiczenia i zabawy w domu.

P.S. Chcę Wam jeszcze powiedzieć, że piszę z Mamą "list" do Mikołaja, do Dzieciątka i taki urodzinowy (bo wszystko to jest w grudniu). Podobno potem np.Mikołaj nie wie co by się mi przydało najbardziej. A Wy już piszecie list do Mikołaja? :p

Buziaki-ogromniaki

środa, 2 października 2013

szczepienie, rehabilitacja, alergolog + kolejna niespodzianka-kolejny postęp


Tydzień całkiem zajęty... Codziennie coś..

Poniedziałek:
Rano Euthyrox, mleczko i ubieranie i pojechaliśmy do mojej p.dr K. na szczepienie.
Najpierw Pani Pielęgniarka zważyła mnie. Ważę już 8,100kg. Potem p.dr K. zbadała mnie, powiedziała, że jestem zdrowa i że mogę być zaszczepiona. Oooł...
Dostałam też skierowanie na USG jamy brzusznej, żeby skontrolować tą moją nerkę.
Przeszłyśmy z Mamą z gabinetu Pani Doktor do zabiegowego i tam Pani Pielęgniarka wbiła mi strzykawkę w prawą nóżkę. Bolało bardzo, ale płakałam tylko troszkę, bo się przestraszyłam. Narazie przerwa i kolejne szczepienie dopiero w nowym roku. Jupi!!!!

Wtorek:
Rano Euthyrox, mleczko i ubieranie. Na 9:55 miałam rehabilitację w Ośrodku. Znowu źle mi się ćwiczyło. Musiałam troszkę pomarudzić i popłakać. Mama i p.Joasia próbowały mnie rozbawić, ale to jakoś nic nie pomagało. Taki dzień. 
Potem pojechałam z Mamą do Przychodni zapisać mnie na to USG. Termin mamy na 11 października.
Mama napisała też sms'a do p.dr S. (neurolog) i zapisała mnie na kolejną wizytę - 14 października). Mój październikowy plan zajęć i wizyt się znowu powiększa.
Wczoraj stało się coś co sprawiło, wielką radość w całym domu. Od jakiegoś czasu ciocia Sylwia i Mama uczyły mnie posyłać buziaki ("poślij buzi") i w końcu pokazałam, że potrafię. I to nie raz. Mama nagrała na filmiku i można to zobaczyć tu: https://www.facebook.com/Sarusia.21
Na blogu (jak już pisałam wcześniej) coś się zepsuło i nie da się dodawać filmików.

Środa:
Rano Euthyrox, mleczko i możemy jeszcze troszkę dospać. Bo dopiero na 14:50 pojechałam z Mamą do alergologa. Kolejki nawet nie było, więc załatwiłyśmy szybciutko. Pani Doktor zbadała mnie. Powiedziała, że jest wszystko super, że mamy odstawić (jak narazie) wziewy i pokazać się w nowym roku (jeśli nic wcześniej nie będzie się działo). Supcio! 

Jutro ważny dzień, ale o tym to już się jutro dowiecie ;)

Buziaki Misiaki