Chyba już wiecie (bo Mama pisała), wczoraj wróciłam z
turnusu rehabilitacyjnego w Bystrej. Wróciłam nie dlatego, że turnus się
skończył. Wróciłam, bo jakieś paskudne chorubsko mnie dopadło (jak zawsze wtedy
kiedy nie powinno). Wczoraj była u mnie Pani Doktor i niestety schodzi już na
oskrzela, więc trzeba było pakować walizkę :( Szkoda. Wielka szkoda, bo
straciłam prawie połowę turnusu. Ale może teraz o tym jak było, co było i
dlaczego tak fajnie ;)
Było supcio. Było ciężko czasami. I było supcio supcio!
Po pierwsze wspaniali ludzie. Terapeuci, Dzieci i Rodzice.
Wszyscy wspaniali.
Tak szybciutko:
Jeśli chodzi o Terapeutów, to trafiłam naprawdę supcio.
Podejście do dzieci + oddanie + profesjonalizm (takie trudne słowo) + pasja.
Z Dzieciaczków byłam chyba najmłodsza i jedyna z zD. A
Wszyscy byli mega dzielni i przekochani.
No i Rodzice. Rodzice, którzy przede wszystkim rozumieją i
są w podobnych sytuacjach jak Mamusia. Rodzice, których Mama znała hmm tydzień,
a mogła porozmawiać o takich sprawach o których nie wiedzą np.znajomi.
Po drugie supcio terapie. Mama wybrała dla mnie pakiet 1,5h
rehabilitacji ruchowej + 3h dodatkowych terapii (dziennie). Czyli dość
intensywnie jak dla 2latki (ale przecież po to jedzie się na taki turnus).
Rehabilitację ruchową z p.ciocią Emilią miałam codzinnie
rano. Wymęczyła mnie zawsze, ale pozytywnie, choć zdarzało się, że był krzyk i
płacz. Dostałam też dużo pochwał, że jak na dziecko z zD rozwijam się supcio. I
że do wakacji to już chyba będę biegać.
|
Coraz częściej chodzę na 2 nóżkach. |