wtorek, 24 marca 2015

Moj pierwszy turnus rehabilitacyjny - turnus w "Michałkowie"

Chyba już wiecie (bo Mama pisała), wczoraj wróciłam z turnusu rehabilitacyjnego w Bystrej. Wróciłam nie dlatego, że turnus się skończył. Wróciłam, bo jakieś paskudne chorubsko mnie dopadło (jak zawsze wtedy kiedy nie powinno). Wczoraj była u mnie Pani Doktor i niestety schodzi już na oskrzela, więc trzeba było pakować walizkę :( Szkoda. Wielka szkoda, bo straciłam prawie połowę turnusu. Ale może teraz o tym jak było, co było i dlaczego tak fajnie ;)
Było supcio. Było ciężko czasami. I było supcio supcio!
Po pierwsze wspaniali ludzie. Terapeuci, Dzieci i Rodzice. Wszyscy wspaniali.
Tak szybciutko:
Jeśli chodzi o Terapeutów, to trafiłam naprawdę supcio. Podejście do dzieci + oddanie + profesjonalizm (takie trudne słowo) + pasja.
Z Dzieciaczków byłam chyba najmłodsza i jedyna z zD. A Wszyscy byli mega dzielni i przekochani.
No i Rodzice. Rodzice, którzy przede wszystkim rozumieją i są w podobnych sytuacjach jak Mamusia. Rodzice, których Mama znała hmm tydzień, a mogła porozmawiać o takich sprawach o których nie wiedzą np.znajomi.
Po drugie supcio terapie. Mama wybrała dla mnie pakiet 1,5h rehabilitacji ruchowej + 3h dodatkowych terapii (dziennie). Czyli dość intensywnie jak dla 2latki (ale przecież po to jedzie się na taki turnus).
Rehabilitację ruchową z p.ciocią Emilią miałam codzinnie rano. Wymęczyła mnie zawsze, ale pozytywnie, choć zdarzało się, że był krzyk i płacz. Dostałam też dużo pochwał, że jak na dziecko z zD rozwijam się supcio. I że do wakacji to już chyba będę biegać.

Coraz częściej chodzę na 2 nóżkach.


Terapia ręki i dogoterapia z p.ciocią Gosią. Z terapii ręki wracałam zawsze brudna, ale brudne dzieci to szczęśliwe dzieci. A to malowałam farbkami, a to bawiłam się kisielem, albo ryżem lub rysowałam kredą. Innym razem mazałam pianką do golenia.
Na dogoterapii była psinka Queeni. Najpierw troszkę się bałam kiedy Ona się przemieszczała. Potem było lepiej i lepiej. Mogłam ją karmić, albo rzucać jej kółeczka, albo trzymać kółko przez które skakała. Najbardziej jednak lubiłam ją karmić. Mogłam wrzucać do miski albo dawać jedzonko z rączki i wtedy Queeni zlizywała je szybciutko, a ręka była mokra. Dogoterapię miałam pierwszy raz i Mama jest ze mnie bardzo dumna.

Po terapii z p.ciocią Gosią :)

Kolorowe buziaczki

Gdzie ciasteczko dla pieska?

Queeni czeka na jedzonko.

A teraz rzucimy kółeczko.

Jeszcze jedzonko?


Integrację Sensoryczną miałam z p.ciocią Marysią. Wiecie, że sama weszłam na trampolinę i utrzymałam równowagę stojąc na niej sama. Nawet próbowałam się troszkę pobujać bo skakać jeszcze nie potrafię. Słuchałam piosenek, bawiłam się różnymi fakturami, huśtałam i bawiłam piłeczkami itd. Na jednych zajęciach nawet sama pierwszy raz dmuchnęłam w trąbkę tru tu tu. A potem pokazałam to samo przy Mamie. Mama się prawie popłakała, taka była szczęśliwa, bo wcześniej ćwiczyła ze mną dmuchanie i jakoś nam to nie wychodziło.
Terapię neurologopedyczną miałam z p.ciocią Anią, a logopedyczną z p.wujkiem Piotrem. I też mnie chwalili, pomimo, że nie chciałam za bardzo mówić tzn. wydawać z siebie dźwięków. Ale pięknie pracowałam, rozumiałam co trzeba i dobrze wykonywałam ćwiczenia.
Terapia pedagogiczna była z p.ciocią Dorotą. Tam często miałam wybór czym chcę się bawić lub jakie ćwiczenia wykonywać.
Codziennie próbowałyśmy też znaleźć troszkę czasu choćby na krótki spacer.

Tak tu pięknie!
Padnięta po zajęciach.


Po każdym dniu zajęć byłam bardzo zmęczona i szybciutko zasypiałam, a Mama razem ze mną, żeby mieć siły na kolejny dzień.

Chyba leciała jakaś fajna reklama :)

Gdzie jest Sara?

Zabawa z cieniem.

Czas na zabawę w pokoju.


Mama mówi, że nawet taki skrócony turnus wiele mi dał. I może dla niektórych są to drobne rzeczy, ale dla nas wielkie. Wszystkim bardzo bardzo dziękujemy :** 
Mama już planuje kiedy pojedziemy na kolejny turnus, oczywiście do "Michałkowa" ;)
Może ktoś ma ochotę zapisać się z nami?
A jeśli chcecie wiedzieć coś więcej, albo o czymś zapomniałam napisać to pytajcie Mamy, ona chętnie Wam opowie.
Uciekam spać, bo ten wielki katar i kaszel mnie bardzo męczy.

P.S. Zdjęć mamy bardzo mało. Prawie w ogóle. Bo na początku Mama nie chciała mnie rozpraszać na terapiach i nie robiła zdjęć, a potem... no wiadomo trzeba było wracać do domu. 

P.S.2. Aaaa i mam do Was prośbę. Pamiętajcie o mnie w rozliczeniu podatku. Dla mnie to bardzo dużo. I bardzo bardzo chciałabym znowu móc pojechać na taki turnus.

P.S.3 EDYTOWANE:
Dodaję jeszcze kilka zdjęć, które dziś dostałam. Nie wspominałam o tym, ale w weekend na turnusie miałam gości i pojechaliśmy do Szczyrku.

Z Mamusią (jeszcze Bystra)

Jedziemy na wycieczkę do Szczyrku

Tak świętujemy Światowy Dzień Zespołu Downa. 

Szczyrk.

Zdjęcie w windzie :D Wracamy do pokoju. 


Buziaki Misiaki

2 komentarze:

  1. Widzę, że Pani jeździ na turnusy ;) Jeżeli mogłabym jakiś polecić Pani i Pani córce to turnusy logopedyczne P. Grażyny Korasiak. Jestem wolontariuszką na turnusach P. Korasiak i razem z innymi wolontariuszami wykonujemy dokumentację fotograficzną z turnusu a później rodzice dostają filmik z całego przebiegu. Turnusy są w Lubachowie, świetna, piękna okolica. wg mnie najlepsze są zajęcia z onoterapii kiedy każde dziecko może nakarmić osiołka, przejechac się na nim czy chociażby się do niego przytulić :) Fajna sprawa, zawsze dzieciaczki mają radosne buźki. Jeżeli
    byłaby Pani zainteresowana to cała treść oferty jest pod tym linkiem: https://www.facebook.com/events/1571705076451991/
    Zawsze można również wyszukać Panią Grazyne Korasiak w internecie ;) Gorąco Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Z pewnością poczytam i dowiem się czegoś więcej i być może kiedyś skorzystamy z takiego turnusu :) Pozdrawiam

      Usuń