sobota, 30 maja 2015

Sportowa sobota.

Ojacie ojacie wiecie co się dzisiaj działo...?! Od samego rana na sportowo. Wcześniej o swoich planach nie pisałam, bo nie wiedziałam czy coś z tego będzie.. a było.
Rano jak zawsze basen. Było pływanie samemu (w pływaczkach) i nurki były i skoki, czyli wszystko po trochu i jak zawsze supcio!

Szczęśliwa :)

piątek, 29 maja 2015

Zespół Downa i co dalej? Co, gdzie, jak załatwić?

Urodziło się dzieciątko z Trisomią 21. I co dalej? Jak już minie pierwszy szok, zaczynamy myśleć co teraz powinniśmy załatwić. U mnie było tak, że zostałam z tym sama (z pomocą rodziny oczywiście), nikt nie powiedział mi co mam robić dalej. Ostatnio próbowałam przypomnieć sobie (przy okazji rozmowy z początkującą w tym temacie mamą małej Sabinki z zD) co i jak po kolei.
Napiszę jak to było w moim przypadku i jak ja to załatwiałam, mam nadzieję, że niczego nie pominę (w razie czego przypomnijcie mi/poprawcie mnie w komentarzu).

wtorek, 26 maja 2015

Dzień Mamusi

Bo dziś taki bardzo ważny dzień. Dzień Mamusi <3
I właśnie z tej okazji chcemy życzyć Wszystkim Mamusiom, tym co mamami są od miesiąca, roku, lat dziesięciu czy sześćdziesięciu i Mamom brzuchatym co dzidziusia mają pod serduszkiem, WSZYSTKIEGO NAJPIĘKNIEJSZEGO <3

U nas dziś świętowanie (o terapiach dzisiaj nie będzie pisane). Wycałowałam i mocno tuliłam moją Mamusię (w sumie to jak zawsze). Kwiatuszki też dałam Mamusi (z małą pomocą).

Z Mamusią moją <3

niedziela, 24 maja 2015

Nie jesteśmy z cukru.

Sobota:
Aleee sobota. Najpierw to co najlepsze w każdą sobotę, czyli basenowo, czyli było supcio.

Kto tak pięknie pływa SAM? Jaaaa :)

A teraz to co popołudniu. Wiecie gdzie ja byłam... 

czwartek, 21 maja 2015

Zwierzenia Mamy: Dostałam prezent idealny.

Niedługo Dzień Matki. Z tej drugiej strony obchodzić go będę już trzeci raz. Więc tak przy okazji troszkę o tym jak moja córeczka zmieniła moje życie...

Jakiś czas temu miałam zupełnie inne plany. Skończyłam studia, chciałam pracować w wymarzonym zawodzie, wyszłam za mąż, planowałam założenie rodziny.  Jednak "Ten u góry" chciał inaczej, baa chciał lepiej. Nie wiem jak zasłużyłam sobie na taki wspaniały prezent, ale z pewnością dostałam PREZENT IDEALNY. 

Miłość!

środa, 20 maja 2015

Co z bucikami?

Poniedziałek:
Początek tygodnia i zajęcia już o 8:00. Tym razem pedagog w Przedszkolu (wczesne wspomaganie rozwoju). Miałam zastępstwo z inną Panią. Nie powiem, że tak wcześnie chciało mi się współpracować. Troszkę lepiej było u logopedy p.cioci Ani, na które jechałam zaraz po zajęciach z pedagogiem. Dostałam jak zawsze dużo pochwał. P.ciocia Ania powiedziała Mamie, że mam potencjał, że jestem bardzo mądra i że widać, że pod każdym względem jestem dobrze wspomagana. Tylko na tą mowę chyba będzie trzeba troszkę poczekać, bo jak wiecie to ja mówię tylko troszkę tak po swojemu.
Mama też dostała pochwały, że widać, że dużo ze mną pracuje w domu.
Plusem takich wczesnych zajęć jest to, że potem mamy z Mamą wolne i możemy iść na spacerek (taki normalny spacerek gdzie nie trzeba się spieszyć, a nie taki spacerek gdzie jedziemy wózkiem z zajęć na zajęcia). Pogoda była ładna, więc korzystałyśmy.

Specerowo.

sobota, 16 maja 2015

2 razy !!! :)

Upsss...I znowu minął cały tydzień i znowu piszemy z opóźnieniem...

Poniedziałek:
Myślę i myślę i powiem Wam, że nie pamiętam co było w poniedziałek :D Aaaa wiem... byłam na spacerku na Paprocanach z moją kuzyneczką Natalką i ciocią Dosią, no i z Mamusią oczywiście też. Mama chyba pokazywała już Wam jedno zdjęcie na fb. Było supcio!

Ach jak pięknie :)

czwartek, 14 maja 2015

Zwierzenia Mamy: Reakcje znajomych.

Gdy rodzi się nam dziecko z zespołem Downa, po krótkim czasie zastanawiamy się jak o "tym" powiedzieć rodzinie i znajomym. Jak przedstawić swoje maleństwo? Jak mówić o wadzie genetycznej?
W pierwszych dniach, tygodniach, słowa "zespół Downa" jakoś ciężko przechodzą przez gardło. Chyba każdy ma z tym na początku problem. Problem, który z czasem mija. A w sumie jest to strach nie do końca uzasadniony... 

sobota, 9 maja 2015

Piękny Piąteczek i Supcio Sobota

Piękny Piąteczek:
Rano (no może nie tak całkiem rano) pojechałam z Mamą do Ośrodka (oczywiście pieszo, bo pogoda była piękna). Miałam rehabilitację z ciocią Asią. Jak zawsze pomachałam Mamusi i chętnie poszłam ćwiczyć. Idzie mi coraz lepiej (czyli nic nowego). Jedyne co martwi ciocię Asię i Mamę to, że nie ładnie stawiam stópki (czyli troszkę krzywo). Zobaczymy co z tymi stópkami będzie, bo może będziemy musiały kupić specjalne buciki. Chociaż my z Mamą wolimy, żeby ze stópkami nie było tak źle, żeby nie trzeba było takich bucików kupować.
Po rehabilitacji pojechałam z Mamą do domku na obiadek. Po obiadku troszkę ćwiczeń w domku.

Dalej ćwiczę to dmuchanie. Tym razem na bańkach mydlanych. 

wtorek, 5 maja 2015

Jak struś !

Obiecywałam (razem z Mamą) już chyba sto razy, albo dwieście, albo i nawet tysiąc pięćset i co...? Chodzi o te towarzyskie spotkania. Normalnie głowę to już w piasku mam (ze wstydu), prawie jak struś! Normalnie przekładamy i przekładamy i co chwilę coś i czasu nie mamy i ...
I znowu obiecujemy i mam nadzieję, że to nie obiecanki-cacanki tylko już naprawdę, że jak troszkę się nam poluzuje to zaczniemy te spotkania nadrabiać. A myślę, że to już w przyszłym tygodniu będzie tak luźniej i spokojniej.

sobota, 2 maja 2015

Zwierzenia Mamy: Zacznijmy od początku.

Czasem niektórzy pytają mnie jak to było kiedy urodziła się Sara...
Zacznijmy od początku. Ciąża. Wszystko przebiegało idealnie. Co wizyta to badanie USG. Wszystkie inne badania porobione. Badania prenatalne też zrobione. "Indywidualna wartość ryzyka trisomii 21- 1:4064". Zdrowa, młoda (24lata). 3 tygodnie przed terminem dostałam skierowanie do szpitala (małowodzie). W szpitalu niestety nie było mojej lekarki. Pierwszy podstawowy błąd! Jeśli nie ma w szpitalu twojego lekarza, będziesz zawsze "tą ostatnią". Na obchodach co dzień inny lekarz i co dzień słyszałam co innego. "Jutro cesarka" (psychicznie przygotowałam się, że następnego dnia będę miała na rękach swoją malutką córeczkę). Następnego dnia: "Po co cesarka? Czekamy". Po prawie tygodniu leżenia w szpitalu ta wiadomość dobiła mnie całkowicie. Dodam, że było to trochę przed Świętami Bożego Narodzenia. Alarm. Uruchamiamy wszystkie znajomości. Znajomości to podstawa! Następnego dnia miał być na dyżurze lekarz (ten po znajomości). Zamiast lekarza przyszła położna. "Pani się zbiera. Idziemy na porodówkę". 

Majówka

Od piątku mam wolne. Wolne od zajęć tych poza domem. A w domu coś tam zawsze ćwiczę (często przez zabawę). I tak dziś znowu domowa integracja sensoryczna. Mama przygotowała mi żółte mokre kuleczki (te takie co w kwiaciarni można kupić) i zieloną galaretkę. Mnie takie rzeczy troszkę brzydzą i dotykam je leciutko i delikatnie. Wolę dostać do zabawy np. makaron albo ciecierzycę.

Takie troszkę mokre i zimne te kuleczki