Wczoraj, czyli w środę, rano poszłam z Mamą do Pani Doktor
na kontrolę. Niestety jeszcze całkiem zdrowa nie jestem. Dalej to świństwo we
mnie siedzi. Już w sumie mam tylko katar, ale dość spory. Dalej syropek i dalej
inhalacje. Na spacerki mogę chodzić jak jest ładna pogoda. Na rehabilitacje
jeszcze nie. We wtorek mam się pojawić do kontroli (znowu).
Wieczór Mama miała mieć wolny (od dawien dawna). Miał to być
taki babski wieczór z ciocią Sylwią. Ja miałam zostać z babcią Jolą i dziadkiem
Włodkiem. Mama i ciocia Sylwia wybrały się do kina. Przed kinem poszły do
"kawiarni". Mama jak to Mama martwiła się troszkę i zadzwoniła do
babci Joli. A tam słyszy w słuchawce nie tylko babcię Jolę, ale i
wielki płacz (mój oczywiście). Bardzo bolał mnie brzuszek (2 dni nie zrobiłam
kupki), dlatego tak płakałam i nie umiałam zasnąć. Mama martwiła się już bardzo
bardzo i nie wiedziała czy wracać do domku. Babcia Jola powiedziała, że ma Mama
iść do tego kina i że "jak coś" to zadzwoni. Na szczęście zasnęłam
szybko. Nie zmienia to jednak faktu, że Mama martwiła się przez cały film i nie
umiała się tam skupić. Jak wróciła ja spałam w "dorosłym" łóżku (a
miałam spać w łózeczku). Rano spałam aż do 8! Nie obudziłam się nawet na
"późnowieczornonocne" mleko (jak to zawsze robię). Wstałam z dobrym
humorem. A po porannym mleczku zrobiłam troszkę kupki (Mama czeka na więcej ;))
P.S. Rano dzwoniła p.Joasia i powiedziała, że zrobiło się
miejsce na 31.10 na rehabilitację. Mama się ucieszyła i powiedziała, że
przyjdziemy. Ja też się cieszę!
Czytam Mamie o Delfinku. |
Buziaki-ogromniaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz