Piątek piątek... wszyscy się pewnie cieszą bo weekend się zaczyna... dla mnie i dla Mamusi to dzień jak codzień ;)
|
"Mamoooo aguguguguguuu.." |
|
"Cześć Lala. Kim Ty w ogóle jesteś? Motylkiem?" |
Ale wczoraj dość dużo się działo. Nie nie.. nie było rehabilitacji ani doktorów. Rano Mama zastanawiała się czy brać mnie na spacerek bo niebo było ciemne i Mama bała się deszczu. Nie wiem czemu, przecież mam folię przeciwdeszczową na wózek ;p Przełamała się jednak i poszłyśmy na spacer do pracy cioci Sylwii. Posiedziałyśmy troszkę i wracałyśmy do domku. Jak tylko wyszłyśmy zaczęło padać i starsznie wiać, więc Mama szybciutko zawiozła mnie do domku (nawet nie wiedziałam, że moja zielona bryka osiąga taką prędkość :D) Po południu zjadłyśmy obiad u babci Joli i dziadka Włodka. A potem... potem pogoda się troszkę poprawiła (nawet na chwilę wyszło słonko) i Mama zabrała mnie na drugi spacer. A wiecie gdzie? Pierwszy raz Mama zabrała mnie na Paprocany. Widziałam śliczne jezioro i... kaczuszki ;)
|
Widziałam prawdziwe jezioro. Jest pięknie!!! |
|
Paprocany - Tychy |
|
Paprocany - Tychy |
|
Paprocany - Tychy |
Pod wieczór zostałam z babcią Jolą i dziadkiem Włodkiem, bo Mama od niepamiętnych czasów pojechała z ciocią Sylwią się odstresować na zakupy do Katowic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz