Wtorek:
Na 12:00 pojechałam z Mamą do Ośrodka. Dziś spotkałam się
tam z p.Justyną - logopedą. Był masażyk stópek i kolejna degustacja. Tym razem
jadłam mój deserek - sałatka z owoców lata. Musimy wymienić łyżeczkę, bo się
okazało, że ta którą mamy jest też za miękka (a to już była przecież
sztywniejsza niż wcześniej). Przejdziemy na łyżeczki normalne (czyt.metalowe),
a nie plastiki (te takie dla dzieci), bo nie umiemy znaleźć wystarczająco
sztywnej. Jem ładnie (tak tak przy p.Justynie otwierałam pięknie buźkę, nie to
co w domu). Zaczynamy już próby samodzielnego jedzienia. Mama ma ugotować
marchewkę (mięciutką), albo makaronik (też mięciutki) wziąć dwie miski
(najlepiej takie same), jedną dla mnie, a jedną dla Mamy i położyć po jednym
(!) kawałku np. marchewki. I... najpierw je Mama (pokazuje), a potem ja mam to
powtórzyć. Oczywiście jemy rękami. I to samo robimy z makaronikiem (lub czymś
innym). Jak już się tego nauczę to zaczniemy samodzielną naukę łyżeczką (ale to
jeszcze mamy sporo czasu).
Kolejna sprawa to picie. P.Justyna sprawdziła co zrobię z
kubeczkiem. Dostałam pusty kubek do ręki i co zrobiłam? To co się robi z
kubeczkiem, przyłożyłam do buzi jakbym chciała się napić (ale tam nic nie
było). Oczywiście było wielkie brawo! Potem Mama nalała kapkę (malutką
kapeczkę) wody do kubka i p.Justyna pokazała Mamie jak mi podawać tą wodę. I
znowu było brawo i p.Justyna powiedziała, że raczej szybciutko nauczę się pić z
kubeczka. Oczywiście cały czas mówimy o dorosłym kubeczku, a nie o jakiś tam
niekapkach czy innych, które nic a nic nie pomagają w piciu.
Jedziemy dalej... Co do masażyków, to Mama dostała karteczkę
z rysunkiem co i jak po kolei robić (żeby zapamiętała). Więc codziennie (1 raz)
ma mi Mama robić masaż stópek i dłoni. A wiedzieliście, że masaż stópek działa
na mowę? Ma mi to pomóc w mowie, dokładnie nie wiemy jak to działa, ale działa.
Ma mnie to też rozluźnić, bo mam bardzo spięte stopki. I jest to też
przygotowanie do chodzenia. Wow! Taki zwykły 5minutowy masaż stópek ma takie
działanie. Będziemy masować! Nie wiem czy o wszystkim powiedziałam, bo sporo
tego.
Po wizycie u p.Justyny. Pojechaliśmy do Poradni
Psychologiczno-Pedagogicznej, ale niestety nie było jeszcze naszych dokumentów
do odebrania (musimy przyjechać w przyszłym tygodniu). Potem załatwiałam z Mamą
kolejną sprawę. A jeszcze później Mama poszła zapytać czy jest jakiś
wcześniejszy termin do endokrynologa. Miła Pani w rejestracji, pomogła Mamusi i
dzięki temu zamiast w marcu, kolejną wizytę mam 30.12. Bardzo się z tego
cieszymy, bo przecież marzec jest strasznie późno, a ja muszę przecież dostawać
Euthyrox codziennie (a do marca by nam brakło).
A jeszcze nie wiem czy Wam już pisałam, ale udało się
zapisać mnie do kardiologa (tam gdzie się nie dało dodzwonić) na kwiecień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz