piątek, 22 listopada 2013

O chorobie i o tym, że "nicnierobienie" też zabiera trochę czasu


Niby chora, niby siedzę tylko w domu, a jakby nie ma kiedy tu coś naskrobać.
Czas nam jakoś mija. "Nicnierobienie" też zabiera trochę czasu. Już nawet nie pamiętam co było w jaki dzień. 
Pisałam tylko na facebookowej stronie, że jestem chora.
We wtorek byłam z Mamą u p.dr K. i okazało się, że znowu jakaś infekcja. Dopiero co miesiąc temu byłam chora i Mama musiała odwoływać wszystkie rehabilitacje. Ten tydzień znowu trzeba było odwołać :(
W domu Mama daje mi leki, robi inhalacje itd.
Trochę jestem marudna (przeważnie wieczorem), bo w dzień "tryskam dobrym nastrojem".
Wczoraj w nocy Mama nie wiedziała co mi jest, znowu tak bardzo płakałam. Rano domyśliła się dlaczego... bo... mam już drugiego zęba !!! Prawa, dolna jedynka już się przebiła. Supcio! Będę mogła gryźć wszystko (i wszystkich) jeszcze mocniej.
O ile dobrze pamiętam.. w środę wieczorem miałam bardzo dobry humor, mnóstwo energii i wcale, a wcale nie chciało mi się spać. Zasnęłam po 23, ale tylko dlatego, że widziałam jaka Mama jest już zmęczona (planowała się wcześniej położyć, a ja jej takiego psikusa zrobiłam).
Niedługo idę na wizytę kontrolną do mojej p.dr K. Czuję się już lepiej, ale zobaczymy co powie Pani Doktor.

P.S. Dziś święto! Urodzinki mojego dziadka Włodka. Sto lat dziadku :*** Kocham Cię! (po weekendzie opiszę Wam jaka była urodzinowa imprezka)

P.S. Wiem, że nie pisałam notki w tym dniu, ale 19 listopada skończyłam 11 miesięcy. Jeszcze tylko miesiąc bycia niemowlakiem, a potem to już poważny wiek jako mała dziewczynka. Sto lat dla mnie! ;)

P.S. Wczoraj odbyła się komisja w mojej sprawie (Wczesne Wspomaganie Rozwoju). W przyszłym tygodniu możemy iść odebrać dokument i dowiedzieć się co ustalono.

Buziaki-ogromniaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz