Wczoraj na 12:10 pojechałam z Mamą do Ośrodka na
rehabilitację. To, że przez ostatnie dni budzę się średnio 2 razy w nocy i nie
śpię np. 1,5 godziny sprawia, że w dzień jestem trochę marudna, a czasem nawet
trochę bardziej niż trochę. I tak też było na rehabilitacji. Do nikogo w
Ośrodku nie chciałam się uśmiechać (co jest dziwne), bo przecież byłam taka
niewyspana i cały czas mnie w tej buzi bolało. Do p.Asi prawie się raz
uśmiechnęłam, ale tylko troszeczkę. A na rehabilitacji uczyłam się wstawać
(czyli to czego uczę się od niedługiego czasu). Podobno idzie mi całkiem dobrze
:)
Dziś u nas piękna pogoda. Pojechałam z Mamą i babcią Jolą na
spacer do prababci Cilki i pradziadka Bronka.
A popołudniu Mama wyciągnęła białą kartkę i kredki (takie
inne niż ostatnio) i rysowałyśmy. Mama mi troszkę pomagała, bo ja sama jeszcze
nie potrafię. Kredki były brudzące, więc potem trzeba było umyć rączki. Bardzo
mi się podobało i nie chciałam skończyć. Trochę protestowałam jak Mama chowała
kredki ;p Potem chciałam skosztować czy obrazek jest smaczny, Mama na szczęście
w porę odratowała moje dzieło. Może kiedyś będzie warte miliony ;)
Rysuję :) |
Skończyłam |
Zobacz Mamo :) |
Uciekam teraz do łóżeczka, bo znowu boli mnie w buzi.
Buziaki Misiaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz