środa, 6 marca 2013

Poniedziałek + wtorek

Znowu przegapiłam...!!!! Licznik odwiedzin wskazuje już ponad 3000, a dokładnie 3094!!! I znowu dziękuję, że jesteście i że jest Was coraz więcej :)))) Buziaki dla Was :***

Już środa, a ostatnio pisałam o weekendzie. Nadrabiamy więc te 2 dni ;p
W poniedziałek byłam u Pani Doktor K. (pediatra). Pani Doktor powiedziała, że wszystko już ze mną ok. Dostaję tylko to żelazo, bo wyniki nie za dobre. Przepisała też maść pieluszkową, żeby po tych biegunkach moja skóra była znowu piękna ;p hihih... Dostałam też skierowanie do nefrologa, żeby zobaczył co z tą moją nerką. No i przesunęła mi datę szczepienia o tydzień, bo było źle policzone, a to musi być 6 tyg od ostaniej szczepionki (czyli idziemy 20.03).
Po południu byłam z Mamą na rehabilitacji w OWI. Spotkałam się tam z moją ulubioną Panią Joasią. Już mówiłam, że Pani Joasia jest super i bardzo mnie lubi. Bardzo mnie też chwaliła. Powiedziała też, że jestem bardzo grzeczna (chyba za wcześnie powiedziała bo zaraz po tym zaczęłam bardzo płakać - zaraz dowiecie się czemu). Pani Joasia zapisała w zeszycie jakie robię postępy oraz z czym mam trudności. Pokazałam Pani-cioci Joasi, że potrafię przełożyć główkę na lewą stronę i potem cały czas tego wyczekiwała (przecież ile razy mam pokazywać, że potrafię). Czekała i czekała, a ja nic... Potem poszła po zeszyt żeby zapisać nas na kolejny raz, a ja w tym czasie myk głowka w lewą stronę i pięknie trzymam i patrzę na Mamusię. Mama do mnie mówi, że czemu nie pokazałam tego jak była Pani-ciocia Joasia.. i w tym czasie weszła. Widziała widziała i się śmiała, że tylko Mamie pokazuję co potrafię. Zapisałyśmy się na kolejny raz i pojechałyśmy z Mamą do domu.
Pod wieczór już nie było tak fajnie. Bardzo bolał mnie brzuszek. To po tym żelazie. Normalnie mnie zamurowało i nie umiałam zrobić kupki. Jak nie jedno to drugie. Płakałam długo, bardzo długo. Mama zastanawiała się czy dzwonić na pogotowie (ale Mama ma ze mną jazdy :D). Dostałam mleczko, Mamusia potuliła, wzięła do swojego łóżka i troszkę pospałyśmy.

We wtorek rano pojechałyśmy do przychodni, zapytać co robić. Spotkałyśmy Panią Doktor K. i Mamusia zapytała. Pani Doktor kazała kupić czopki (oooo nieee) i żebym dużo piła. Pojechałyśmy też po drodze do Rossmanna. Mama zrobiła duże-małe zakupy (tzn nic prawie nie kupiła, a dużo zapłaciła). I prawie wszystko dla mnie: 3 paczki mokrych husteczek (bo były w promocji), mleko Bebilon 1 dla niemowląt z tendencją do kolek i zaparć (to mleko poleciła koleżanka babci Joli), łyżeczki kolorowe dla dzieci (nie nie.. jeszcze nimi nie jem, narazie Mama kupiła żeby podawać mi lekarstwo) i ..... kolorową, miękką, grzechoczącą piłkę (to taki dodatek bo była bardzo grzeczna). Potem pojechałyśmy odwiedzić w pracy ciocię Sylwię. Jak zawsze spotkanie z ciocią było suuuper !!!! ;) Poznałam też dwie nowe Panie-ciocie (takie co pracują z ciocią Sylwią).


Śpię w pracy u cioci Sylwii.

Po południu przyszli na chwilę babcia Jola i dziadek Włodek.
A na filmiku możecie zobaczyć jak Mamusia próbowała mnie wczoraj uśpić ;p




Już prawie śpię.

Uciekam, bo śliczna dzis pogoda i idziemy na spacerek z ciocią Natalą i małym Oliwierkiem ;)
Buziaki

2 komentarze: