No to się zaczęło już tak na dobre. Koniec wolnego, świąt,
wolnego, świąt itd.
Dziś, czyli w środę (choć wydaje się jakby to był poniedziałek) pojechałam z
Mamą do Ośrodka. Po takiej dłuuuuugiej przerwie (miesiąc, bo przed świętami
choroba) miałam w końcu rehabilitację z p.ciocią Asią. Mój plan nie wypalił
przez chorobę (plan był taki żeby samodzielne kroczki były przed 2 urodzinami).
Ale ćwiczę dalej. A po takiej długiej przerwie wcale mi się ćwiczyć nie
chciało. Było trochę protestu (czyli wszystko od nowa). Ale ale uwaga uwaga był
mały postęp... 2 razy (i mam na to świadków) powiedziałam MAMA! Mama niestety
nie słyszała, bo to było na rehabilitacji i raczej pochwaliłam się tylko
p.cioci Asi i raczej to było wołanie, że chcę już do domu.
Jutro rano jadę na terapię logopedyczną (tą prywatną, czyli
zajęcia z p.ciocią Anią).
Pojutrze znowu do Ośrodka na zajęcia z psychologiem
(pierwszy raz).
A w sobotę basenowoooo :) Dziś Mama dostała maila o
terminach itd. Zmieniła mi się tylko godzina, bo to przecież już mój 2 cykl
zajęć na basenie. Supcio (teraz się cieszę, ale nie wiem czy po takim długim
czasie nie będę się znowu bała).
P.S. Dziś dzwoniła Pani z Przedszkola (psycholog) i zapisała
nas na pierwsze zajęcia (te z wczesnego wspomagania rozwoju).
Buziaki Misiaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz