Następnego dnia przenieśli mnie (i Mamusie) na Oddział Niemowlaków. Miałyśmy tam pojedyńczy pokój (prawie jak vipy). Dostałam antybiotyk i inhalacje i kropelki itd. bo okazało się, że to początek zapalenia płuc. Wcześniej nie miałam żadnych objawów, więc skąd się to paskudztwo wzięło?
W szpitalu byłam raczej grzeczna (za wyjątkiem zmiany welflonu, bo to bardzo bolało). Dużo spałam, dzięki temu Mama też odpoczęła, bo oprócz mojej pielęgnacji i tulenia mnie, nic nie musiała robić. Takie szpitalne "wakacje" jej zafundowałam (a raczej sama sobie fundnęła). Powiem Wam, że Mamusia też była dzielna! Prawie tak jak ja.
A wracając do tego welflonu.. to znowu wbijali mi w główkę. Mama się zastanawia kiedy mi te włosy odrosną. A przecież mam takiego modnego irokeza.
Przez ten szpital przepadła mi długo oczekiwana wizyta u endokrynologa :( I wizyta u alergologa (chociaż wysypka mi już dawno zniknęła, więc nie ma tak źle).
Po kilku dniach złapałam jakiegoś wirusa i znowu kupkałam bez przerwy. Kupkałam i kupkałam i zaraziłam Mamusię. Potem Mama została przyjęta na oddział 2 piętra wyżej (zaocznie, bo dalej leżała ze mną). Przychodził do Mamy Pan Doktor ten dla dorosłych. Mama też dostała kroplówkę (tak jak ja wcześniej). Z pomocą przyszła babcia Jola. 2 dni "leżała" z nami w szpitalu i się mną zajmowała (Mamą też :D). Mama zaczęła zdrowieć i okazało się, że to "coś" dopadło babcię (i dziadka w domu). Babcia Jola wróciła do domku, a my dalej leżałyśmy. Mama wyzdrowiała, a ja dalej kupkałam (i kupkam). Byłyśmy w szpitalu długo i wszyscy (doktory, pielęgniarki i salowe) mnie już tam znali i bardzo lubili.
Ta wizyta u endokrynologa nie całkiem nam przepadła. Okazało się, że pani dr W. przyjmuje również w szpitalu, czyli miałyśmy wizytę w tym samym dniu :) Będę brała codziennie tabletkę (tak jak Mama), a raczej 1/4 najmniejszej dawki. Za miesiąc mam przyjść do kontroli. Wcześniej oczywiście zdrobić badania krwi. Ojojoj ajajaj... ała..
Teraz jestem już z Mamusią w domku. I wcale, a wcale nie tęsknię za doktorami.
Widok ze szpitalnego okna. |
P.S. Zapomniałam podziękować Wszystkim, którzy o mnie pamiętali. Wysyłali esemeski, dzwonili i pytali jak się czujemy. Przesyłam Wam gorące buziaczki i Mamsia też.
Muah muah muah...
Boussa !!!
P.S. Chciałam jeszcze podziękować cioci Moni za super prezencik i odwiedziny. Ciocia Monia była w Czechach (wysłali ją tam z pracy) i kupiła mi prezencik... zgadnijcie co? (Mama zgadła). Taaaak... Krtek (pl - Krecik) ten z bajki co oglądała Mamusia jak była mała. Krecik jest super !! Ma wełnianą czapkę (bo zimno na dworze) i cały czas się do mnie uśmiecha. Dziękuję ciociu Moniu. Buziaczki :****
P.S. Dostałam jeszcze jeden prezencik! Wróciłam do domku i od babci Joli i dziadka Włodka dostałam super rajtuzki. teraz będę już taka dorosła laseczka. Dziękuję Wam. Buziiiii :*:*:*:*
Super(wo)man :) |
Śpię. |
dzielne z Was kobitki!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że tym razem już nic nie stanie nam na przeszkodzie, żeby wreszcie się poznać Sarusiu ;)
ciotka Paula.
Tak tak zapraszamy ciocię Paulę jak tylko dojdę do siebie :)
UsuńSarusia a zaglądałaś pod czapeczkę Krecika? Ma 3 oryginane włoski!!! ;)
OdpowiedzUsuń(tu ciocia Monia co jeszcze konta nie ma i występuję jako anonim ;))
Nie zaglądałam.. dobrze, że mi powiedziałaś ciociu Moniu :) zaraz zobaczę ;p
UsuńDziubek kochany.... juz niedługo się poznamy...buziaki ciocia E
OdpowiedzUsuńciociu E. nie zauważyłam że pisałaś ;p kiedy znowu do nas wpadniesz? :****
UsuńWidok prawie z mojego okna :)
OdpowiedzUsuńA
Widok byłby całkiem fajny gdyby nie fakt, że szpitalny ;)
Usuń