piątek, 1 lutego 2013

O takim bardzo męczącym dniu ...

Wczorajszy dzień był pełen wrażeń...Wszystko zaczęło się bardzo przyjemnie.. Przyjechała ciocia Dosia (z Kruszynką w brzusiu - niedługo będę miała z kim psocić) i poszłyśmy wszystkie z mamusią (oczywiście) na krótki spacerek i do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Potem odprowadziłyśmy ciocię Dosie i Kruszynkę na parking ;) A z mamusią jeszcze troszkę pospacerowałyśmy.



Znowu śpię u prababci Cilki i pradziadka Bronka :) Buziaki dla nich.



O 16:00 przyszła moja ulubiona Pani Położna Gabriela. Porozmawiała z mamusią i ze mną, zważyła mnie (ważę już 4,200kg - mama mówi, że taki klocuś jestem). Potem pożegnała się i poszła. Już do nas nie przyjdzie. Powiedziała tylko mamusi, że zadzwoni jakby miała jakieś informacje odnośnie rehabilitacji, lekarzy lub czegokolwiek co może pomóc mamusi.

Ale to nie koniec... O 17:00 przyjechała babcia Jola, o 18:00 ciocia Sylwia, a o 19:00 ciocia Kaja i Pani Dorota. Pani Dorota jest rehabilitantką i odrazu mi się spodobała. Potem baaaaardzo mnie wymęczyła. Wszystkie mięśnie poczułam, mam je na pewno!!! Pokazała mamie jak ćwiczyć ze mną, jak mnie masować (całe moje ciałko i buźkę). Mamusia wszystko notowała w zeszyciku. I podobno ma mnie tak męczyć 2 razy dziennie. Oooo jacieee!!!
Pani Dorota jeszcze do nas wpadnie, żeby pokazać mamusi inne ćwiczenia. To wszystko dla mojego dobra, żeby potem było łatwiej.

Zobaczymy co przyniesie nowy dzień... A tymczasem uciekam na drugie śniadanie.. Mleczko mamusi ;))
Buziaczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz