środa, 5 marca 2014

Zabawa i ćwiczenia w domu


Po chorobie czas na nadrabianie zaległości. Jak byłam chora Mama troszkę mi odpuściła, ale już wracamy do tego co być powinno. Dziś wolne od doktorów i rehabilitacji, za to ćwiczymy i bawimy się w domu.
Rano coś przyjemnego, Mamie się przypomniało o... bańkach mydlanych. Wcześniej jej się na jakiś czas o tym zapomniało i teraz znalazły się w szufladzie. Tzn. nie bańki, a płyn i "to takie coś" czym się te bańki robi ;) Mama położyła mi w łazience (żeby nie moczyć podłogi w pokoju) kocyk, posadziła mnie na nim, usiadła na przeciw mnie iiii mogłam podziwiać piękne bańki mydlane. Duże i małe, a wszystkie takie delikatne, że od razu pękały, kiedy próbowałam je złapać. Ja niestety sama jeszcze takich baniek robić nie umiem, ale kiedyś na pewno się nauczę i wtedy Mama będzie podziwiać.

A co to?

.....

Zobacz Mamo... bańki!

Złapię jakąś

Po bańkach pora na trochę nauki z mojej książeczki "Oczami maluszka" (swoją drogą to była moja pierwsza książeczka a ja dalej się z niej uczę). Skupiłyśmy się z Mamą szczególnie na dwóch obrazkach. Dalej uczę się: "To jest krowa. Krowa robi muuu. To jest świnia. Świnia robi chrum chrum. Gdzie jest krowa? (i wtedy ja muszę pokazać) Tak, to jest krowa. Krowa robi muuu."

Krowa robi muuu, świnia robi chrum chrum...

Po nauce z książeczki pora na wierszyki z pokazywaniem (przed lustrem). Mój ulubiony to:
"Rączki robią klap klap klap,
Nóżki robią tup tup tup.
Tutaj swoją główkę mam,
A na brzuszku sobie gram.
Buźka robi am am am,
Oczka patrzą tu i tam.
Tutaj swoje uszka mam,
A na nosku sobie gram."
Potem zabawa przed lustrem. Uczymy się części ciała. Na razie potrafię tylko pokazać czyjeś (np.Mamy, albo misia) oko i nos i czasem usta. A u siebie brzuszek. Robimy też z Mamą różne miny. Ostatnio uczymy się buziaków. Do tej pory potrafiłam tylko "poślij buzi" (wtedy całowałam swoją rączkę i wysyłałam buziaka). Teraz uczymy się normalnych buziaków. I tak sobie z Mamą cmokamy do lustra.
Po południu Mama przyniosła mi "do zabawy" ciecierzycę (te takie małe kuleczki podobne do grochu), masowałam sobie nimi rączki, mieszałam, mieszałam i rozrzucałam na matę.

Kuleczki

Masujemy rączki

Hmmm...

Potem Mama rozłożyła mi tunel. Teraz już nie sprawia mi to żadnego problemu. Przechodzę cały, tam i z powrotem.

Chodź piłeczko

Idę :)

A kuku...

Żółta piłęczka
Zabawa żółtą piłką.

A na koniec wrzucałam klocki to mojego garnuszka-klocuszka. Z tym jest trochę gorzej, bo na razie nie umiem dopasowywać kształtów i wrzucam klocki górą do garnuszka. 

Bum...

Jutro rano rehabilitacja. Jupi! Już nie mogę się doczekać :)

P.S. Mama mówi, że ostatnio bardzo kapryszę przy jedzeniu obiadków...

Nie będę jadła tej zupki

Nie ma mnie, nie widać mnie, to nie będę jadła ;p
Dobranoc :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz