Po chorobie czas na nadrabianie zaległości. Jak byłam chora
Mama troszkę mi odpuściła, ale już wracamy do tego co być powinno. Dziś wolne
od doktorów i rehabilitacji, za to ćwiczymy i bawimy się w domu.
Rano coś przyjemnego, Mamie się przypomniało o... bańkach
mydlanych. Wcześniej jej się na jakiś czas o tym zapomniało i teraz znalazły
się w szufladzie. Tzn. nie bańki, a płyn i "to takie coś" czym się te
bańki robi ;) Mama położyła mi w łazience (żeby nie moczyć podłogi w pokoju)
kocyk, posadziła mnie na nim, usiadła na przeciw mnie iiii mogłam podziwiać
piękne bańki mydlane. Duże i małe, a wszystkie takie delikatne, że od razu
pękały, kiedy próbowałam je złapać. Ja niestety sama jeszcze takich baniek
robić nie umiem, ale kiedyś na pewno się nauczę i wtedy Mama będzie podziwiać.
| A co to? |
| ..... |
| Zobacz Mamo... bańki! |
| Złapię jakąś |
Po bańkach pora na trochę nauki z mojej książeczki
"Oczami maluszka" (swoją drogą to była moja pierwsza książeczka a ja
dalej się z niej uczę). Skupiłyśmy się z Mamą szczególnie na dwóch obrazkach.
Dalej uczę się: "To jest krowa. Krowa robi muuu. To jest świnia. Świnia
robi chrum chrum. Gdzie jest krowa? (i wtedy ja muszę pokazać) Tak, to jest
krowa. Krowa robi muuu."
| Krowa robi muuu, świnia robi chrum chrum... |
Po nauce z książeczki pora na wierszyki z pokazywaniem
(przed lustrem). Mój ulubiony to:
"Rączki robią klap klap klap,
Nóżki robią tup tup tup.
Tutaj swoją główkę mam,
A na brzuszku sobie gram.
Buźka robi am am
am,
Oczka patrzą tu i tam.
Tutaj swoje uszka mam,
A na nosku sobie gram."
Potem zabawa przed lustrem. Uczymy się części ciała. Na
razie potrafię tylko pokazać czyjeś (np.Mamy, albo misia) oko i nos i czasem
usta. A u siebie brzuszek. Robimy też z Mamą różne miny. Ostatnio uczymy się
buziaków. Do tej pory potrafiłam tylko "poślij buzi" (wtedy całowałam
swoją rączkę i wysyłałam buziaka). Teraz uczymy się normalnych buziaków. I tak
sobie z Mamą cmokamy do lustra.
Po południu Mama przyniosła mi "do zabawy"
ciecierzycę (te takie małe kuleczki podobne do grochu), masowałam sobie nimi
rączki, mieszałam, mieszałam i rozrzucałam na matę.
| Kuleczki |
| Masujemy rączki |
| Hmmm... |
Potem Mama rozłożyła mi tunel. Teraz już nie sprawia mi to
żadnego problemu. Przechodzę cały, tam i z powrotem.
| Chodź piłeczko |
| Idę :) |
| A kuku... |
| Żółta piłęczka |
Zabawa żółtą piłką.
A na
koniec wrzucałam klocki to mojego garnuszka-klocuszka. Z tym jest trochę
gorzej, bo na razie nie umiem dopasowywać kształtów i wrzucam klocki górą do garnuszka.
| Bum... |
Jutro rano rehabilitacja. Jupi! Już nie mogę się doczekać :)
P.S. Mama mówi, że ostatnio bardzo kapryszę przy jedzeniu obiadków...
| Nie będę jadła tej zupki |
| Nie ma mnie, nie widać mnie, to nie będę jadła ;p |
Dobranoc :***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz