Takiego dnia jak wczorajszy jeszcze chyba nigdy nie było.
Tylu zajęć jeszcze chyba nie miałam. Ale to dobrze :) Choć pod koniec dnia
byłam tak padnięta, że zasypiałam siedząc w wannie (a woda to przecież mój
żywioł).
Zacznijmy od początku.
Rano na 10:00 pojechałam z Mamą do Ośrodka (PWI przy OREW)
na rehabilitację z p.Asią. Troszkę byłam leniwa, bo przecież dzień wcześniej
byłam na urodzinkach u cioci Sylwii. W zasadzie wszystko mi było obojętne, nie
buntowałam się, ale jakiegoś wielkiego zapału do ćwiczeń też nie było. Troszkę
na niebieskiej dużej piłce, troszkę na przy wielkim wałku i przy ławeczce. I
jakoś to minęło. Na koniec zrobiłam "papa" i posłałam buzi (jak
prawie zawsze).
Po rehabilitacji szybciutko do prababci Cilki i pradziadka
Bronka, ale dosłownie na pół godzinki, szybko zjadłam kaszkę i już jechałam
dalej.
Na 11:45 byłam umówiona z p.Kamilią w Zespole Szkół
Specjalnych. To moje pierwsze zajęcia (jako Wczesne Wspomaganie Rozwoju).
Zajęcia z psychologiem będę mieć 2 razy w miesiącu. Oprócz tego przyznano mi
gimnastykę korekcyjną (1h w miesiącu) i Salę Doświadczenia Świata (1h w
miesiącu). Bardzo się cieszę chyba szczególnie na te ostatnie zajęcia. Narazie
muszę czekać (tzn. Mama czeka) na telefon od pozostałych dwóch Pań. Szkoda, że
nie przyznano mi logopedy, bo Mamie się wydaje, że to mi jest bardzo potrzebne
i chyba najsłabiej mi idzie właśnie ta dziedzina. Mama zastanawia się nad
jakimiś prywatnymi spotkaniami z logopedą, ale to najprędzej pod koniec roku,
jak zobaczymy czy coś się uzbierało z 1%. Także miło jak będziecie o mnie
pamiętać przy rozliczeniach podatku :)
:) |
A tak wracając do tego co było na spotkaniu.. P.Kamilia jest
bardzo fajna. Od razu mi się spodobała. Najpierw wywiad z Mamusią (nie, nie..
moja Mama nie jest nikim sławnym), wywiad czyli te wszystkie papierkowe sprawy,
które zawsze i wszędzie trzeba na początku załatwić. Żeby w tym czasie mi się
nie nudziło, dostałam grzechotkę-żabkę, którą tak mocno waliłam w stół, że
trochę zagłuszałam rozmowę. Po
wywiadzie usiadłyśmy wszystkie na materacu, obok było lustro i piłka
która mi się spodobała (ostatnio oprócz książeczek polubiłam też bardziej
piłki). P.Kamilia dalej rozmawiała z Mamą i pokazywała mi różne fajne rzeczy.
Np. klocuszki drewniane, którymi mogłam stukać. Była też duża torba w której
schowane były instrumenty (takie małe) np.cymbałki, z którymi się
zaprzyjaźniłam (chyba Mama musi mi takie sprawić). Te pierwsze zajęcia były
takie bardziej sprawdzające, bo szybko robię postępy i wiadomo, że to co było 3
miesiące temu już jest nieaktualne.
Kolejne zajęcia mam już w następną środę. Zrobiłam
"papa", buzi nie posłałam, bo p.Kamili nie znam jeszcze tak dobrze
jak np.pAsi, więc samo "papa" musiało wystarczyć.
Ale to jeszcze nie koniec. Pojechałam z Mamą na obiad.
Troszkę "odpoczęłam" i na 16:30 pojechałam znowu do Ośrodka na
grupowe zajęcia ogólnorozwojowe. Supcio! Dużo nas nie było. Oprócz mnie tylko
Amelka, Ala, Franio, Adaś i nowa dziewczynka (też Amelka). Ale wiadomo nie
liczy się ilość a jakość :) Troszkę byłam zmęczona i troszkę się wstydziłam, choć nie tak całkiem bardzo. Zajęcia były zielone, czyli wszystko na temat tego
koloru. Zielone jak zielony ogórek. Była znowu zabawa w kiślu (wypaprałam się
cała i Mamę przy okazji też), masowaliśmy rączki np.w grochu, ryżu, makaronie,
kamyczkach itd. Wąchaliśmy i mogliśmy skosztować zielonego ogórka. I inne. Na koniec
przytulasek od Mamusi i do domku. Zasnęłam już w aucie. I spałam tak do 18:45
potem szybkie kąpanie, mleczko i spać. A jeszcze Wam powiem, że w tym czasie
byli u nas goście, a ja taka mało towarzyska.
Notka też miała być wczoraj, tylko... spałam.
Dzisiaj rano bardzo wcześnie miałam jechać na ten wymaz z
gardełka, ale jak Mama zobaczyła pogodę to stwierdziła, że śpimy dalej (taka
była ulewa i duuuży wiatr). Potem zrobiło się troszkę lepiej i pojechałyśmy do
prababci Cilki i pradziadka Bronka.
P.S. Dziś mam 15 miesięcy! Uhuhu to całkiem dużo.
P.S. Jutro wizyta u audiologa.
Buziaki Misiaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz