poniedziałek, 3 marca 2014

O imprezie u wujka Dominika i o pobieraniu krwi

Niedziela:
Ze zdrówkiem jest już dużo lepiej. Dalej biorę leki, ale już nie siedzę cały czas w domku.
Na obiadek przyjechali do nas ciocia Sylwia i wujek Mateusz, a po południu pojechaliśmy na urodzinki do wujka Dominika. Było dużo gości, a ja byłam śpiąca i marudna. Na początku nie chciałam się bawić, w sumie to chyba sama nie wiedziałam co chcę robić. Jakoś tak przez tą chorobę nie spotykałam się z nikim i teraz tyle ludzi na raz - troszkę mnie to zestresowało.
Potem było już lepiej i bawiłam się z Natalką.

Urodzinowo

Bawię się...

...z Natalką :) (a ciocia Marylka i ciocia Monia z nami)

Poniedziałek:
Dziś rano musiałam wstać wcześnie. Byłam z Mamą na pobieraniu krwi. Żył mi za bardzo nie widać, więc trzeba było jakiejś poszukać. Najpierw w lewej rączce, a że się gdzieś żyłka schowała to trzeba było poszukać w drugiej ręce. Troszkę bolało, ale aż tak bardzo nie płakałam. Siedziałam u Mamy na kolanach i Mama cały czas mi śpiewała do ucha, albo zagadywała. Teraz mam na rączkach dwa plasterki, które mi wyleczą miejsca po ukłuciu ;)

Plasteki

;)

Po południu jedziemy na wizytę do pulmonologa. A jutro do kontroli do pediatry. Obym już mogła pójść na czwartkową rehabilitację.


Buziaki Misiaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz