Już środa, a ostatnio było o sobocie. Jakoś znowu mam tyle,
że nie umiem się zabrać za pisanie.
Poniedziałek:
Miałam jechać do endokrynologa, ale ... (no właśnie znowu
ale) ...ale wcześniej zadzwonili, że Pani Doktor jest chora i przełożyli nam
wizytę.
Czyli było wolne. Mama to wykorzystała i pojechała ze mną na
spacerek. Pogoda ładna, więc chce się spacerować.
Odbieram z przystanku babcię Jolę |
A kuku. Nie ma mnie. |
Dzwoniła też p.Justyna (logopeda) i przełożyła nam godzinę
wtorkowej wizyty.
Wtorek:
Na 12:50
pojechałam z Mamą do Ośrodka. Najpierw rehabilitacja z p.Asią. Jedno
trudne ćwiczenie na którym troszkę się buntowałam i płakałam. Inne całkiem
fajne, dalej uczę się wstawać. Wymyśliłam nawet nowe ćwiczenie (wstawanie przy
dużej niebieskiej piłce).
Po rehabilitacji zajęcia z logopedą. Najpierw p.Justyna sprawdzała
co potrawię. Bardzo pochwaliła. Bawiłam się grzechotką (nawet mogłam ją rzucać
"bam" na podłogę, a potem musiałam szukać) i czytanie książeczki ze
zwierzątkami. Coś podobnego co już Mama ze mną robiła w domu. Czyli mam dwa
obrazki np. kaczka i kot, p.Justyna pokazuje mi kaczkę i mówi "kaczka -
kwa kwa" to samo z kotem "kot - miauu" i potem "gdzie jest
kot?" i muszę pokazać kotka. W domu mam robić to samo i Mama ma policzyć ile obrazków potrafię
pokazać (żeby nie było tak łatwo każdy obrazek muszę odgadnąć 3 razy, żeby nie było,
że to przypadek). Na następnych zajęciach mam się tym pochwalić. Potem
p.Justyna pokazuje mi grzechotkę i książeczkę (te którymi się bawiłam) i mam
wybrać czym chcę się bawić. Na czym skupię wzrok albo wyciągnę rączki, tym się
bawimy. Przeważnie jest to książeczka. I tak ma się Mama ze mną bawić w domu.
Na koniec miało być jeszcze jedno ćwiczenie, ale byłam już
tak zmęczona, że nie bardzo mi się chciało, więc będzie następnym razem.
Na koniec miła wiadomość. Zamiast jednych zajęć w miesiącu,
będę mieć 2 razy. Supcio! Choć
Mama uważa, że to i tak bardzo mało.
Jeszcze Wam napiszę o wiadomości dnia. Mega ważnej. Całkiem
sama, samiutka, samiusieńka wstałam na nóżki w moim łóżeczku. Mama znowu się
tak cieszyła, że chyba wszyscy słyszeli. :) Jest radość!
Środa:
Musiałam wstać całkiem wcześnie, bo już na 8:30 miałam
wizytę u pulmonologa (to ten doktor od płuc). W zasadzie miałam mieć kolejną
wizytę dopiero za 2 miesiące, ale po tym zapaleniu płuc Mama chciała
skonsultować się z Panią Doktor. Pani Doktor zbadała mnie i sprawdziła
gardełko. Osłuchowo wszystko dobrze, ale gardełko zaczerwienione. Może to
jeszcze po tych antybiotykach. Dostałam skierowanie na wymaz z gardła. Ooł.
Dostałam też taki syropek wzmacniający odporność. I za miesiąc muszę pokazać
się znowu.
Pogoda dziś była śliczna, więc trzeba było to znowu
wykorzystać (tym bardziej, że doktora szybko załatwiłyśmy). Po drugim
śniadanku, pojechałam z Mamą na Paprocany. Tam czekała już ciocia Dosia i
Natalka. Pojechałyśmy na plac zabaw. Wow. To mój pierwszy raz. Mama posadziła
mnie na huśtawce (też pierwszy raz). Bardzo mi się podobało. Lubię się huśtać
na huśtawce.
Mamooo jest supcio! |
Husiu husiu buju buju :) |
Natalka i ja |
Z Mamusią :) |
Ostatnio tych pierwszych razów całkiem sporo. Dziś po
przyjściu ze spacerku Mama posadziła mnie na nocnik iiiii pierwszy raz zrobiłam
"coś większego" do nocnika. Oczywiście było wielkie brawo ;)
Ostatnia nocka była dość ciężka, dlatego uciekam już spać.
Buziaki Misiaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz