środa, 12 marca 2014

"Wiosna"


Już środa, a ostatnio było o sobocie. Jakoś znowu mam tyle, że nie umiem się zabrać za pisanie.

Poniedziałek:
Miałam jechać do endokrynologa, ale ... (no właśnie znowu ale) ...ale wcześniej zadzwonili, że Pani Doktor jest chora i przełożyli nam wizytę.
Czyli było wolne. Mama to wykorzystała i pojechała ze mną na spacerek. Pogoda ładna, więc chce się spacerować.

Odbieram z przystanku babcię Jolę

A kuku. Nie ma mnie.

Dzwoniła też p.Justyna (logopeda) i przełożyła nam godzinę wtorkowej wizyty.

Wtorek:
Na 12:50 pojechałam z Mamą do Ośrodka. Najpierw rehabilitacja z p.Asią. Jedno trudne ćwiczenie na którym troszkę się buntowałam i płakałam. Inne całkiem fajne, dalej uczę się wstawać. Wymyśliłam nawet nowe ćwiczenie (wstawanie przy dużej niebieskiej piłce).
Po rehabilitacji zajęcia z logopedą. Najpierw p.Justyna sprawdzała co potrawię. Bardzo pochwaliła. Bawiłam się grzechotką (nawet mogłam ją rzucać "bam" na podłogę, a potem musiałam szukać) i czytanie książeczki ze zwierzątkami. Coś podobnego co już Mama ze mną robiła w domu. Czyli mam dwa obrazki np. kaczka i kot, p.Justyna pokazuje mi kaczkę i mówi "kaczka - kwa kwa" to samo z kotem "kot - miauu" i potem "gdzie jest kot?" i muszę pokazać kotka. W domu mam robić to samo i Mama ma policzyć ile obrazków potrafię pokazać (żeby nie było tak łatwo każdy obrazek muszę odgadnąć 3 razy, żeby nie było, że to przypadek). Na następnych zajęciach mam się tym pochwalić. Potem p.Justyna pokazuje mi grzechotkę i książeczkę (te którymi się bawiłam) i mam wybrać czym chcę się bawić. Na czym skupię wzrok albo wyciągnę rączki, tym się bawimy. Przeważnie jest to książeczka. I tak ma się Mama ze mną bawić w domu. 
Na koniec miało być jeszcze jedno ćwiczenie, ale byłam już tak zmęczona, że nie bardzo mi się chciało, więc będzie następnym razem.
Na koniec miła wiadomość. Zamiast jednych zajęć w miesiącu, będę mieć 2 razy. Supcio! Choć Mama uważa, że to i tak bardzo mało.
Jeszcze Wam napiszę o wiadomości dnia. Mega ważnej. Całkiem sama, samiutka, samiusieńka wstałam na nóżki w moim łóżeczku. Mama znowu się tak cieszyła, że chyba wszyscy słyszeli. :) Jest radość!

Środa:
Musiałam wstać całkiem wcześnie, bo już na 8:30 miałam wizytę u pulmonologa (to ten doktor od płuc). W zasadzie miałam mieć kolejną wizytę dopiero za 2 miesiące, ale po tym zapaleniu płuc Mama chciała skonsultować się z Panią Doktor. Pani Doktor zbadała mnie i sprawdziła gardełko. Osłuchowo wszystko dobrze, ale gardełko zaczerwienione. Może to jeszcze po tych antybiotykach. Dostałam skierowanie na wymaz z gardła. Ooł. Dostałam też taki syropek wzmacniający odporność. I za miesiąc muszę pokazać się znowu.
Pogoda dziś była śliczna, więc trzeba było to znowu wykorzystać (tym bardziej, że doktora szybko załatwiłyśmy). Po drugim śniadanku, pojechałam z Mamą na Paprocany. Tam czekała już ciocia Dosia i Natalka. Pojechałyśmy na plac zabaw. Wow. To mój pierwszy raz. Mama posadziła mnie na huśtawce (też pierwszy raz). Bardzo mi się podobało. Lubię się huśtać na huśtawce.

Mamooo jest supcio!

Husiu husiu buju buju :)

Natalka i ja

Z Mamusią :)

Ostatnio tych pierwszych razów całkiem sporo. Dziś po przyjściu ze spacerku Mama posadziła mnie na nocnik iiiii pierwszy raz zrobiłam "coś większego" do nocnika. Oczywiście było wielkie brawo ;)

Ostatnia nocka była dość ciężka, dlatego uciekam już spać.

Buziaki Misiaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz