Nowy tydzień, nowe zadania. My lubimy poniedziałki,
szczególnie takie jak ten, który zaczyna się od dobrych wieści.
Na 8:30 razem z Mamą i dziadkiem Włodkiem pojechałam do p.dr
S-K (neurolog). Przed gabinetem mała kolejka. Troszkę się wszystko przesunęło i
weszłam z Mamą dopiero o 9:15.
Pani Doktor porozmawiała z Mamą, pooglądała co potrafię (a
potrafię już bardzo dużo). Ogólne zadowolenie z moich postępów. Ale... jeszcze
Wam o tym nie wspominałam, ale od jakiegoś czasu troszkę niepokoi Mamę moje
(hmmm jak to nazwać?) tiki (?). Może opiszę Wam o co chodzi. Co jakiś czas
(czasem raz dziennie, czasem więcej, a czasem w ogóle) mocno zaciskam piąstki,
głowa cofa się do tyłu, robi mi się taki drugi podbródek i robię minę jakbym
się złościła. Mamie wydaje się, że to nie jest jednak złość i że robię to
bezwiednie. Trwa to kilka sekund i potem wracam do tego co robiłam. Mamę to
bardzo martwi, dlatego też ta dzisiejsza wcześniejsza wizyta u neurologa. Pani
Doktor najpierw zapytała czy robię to tylko w siadzie. Mama powiedziała, że tak
(bo tak to robię) i pokazała filmik. Pani Doktor kazała się nie martwić na
zapas. Mamy obserwować przez 3 tygodnie i zapisywać kiedy i w jakich
okolicznościach tak robię. Możliwe, że jest to "kilkusekundowy toniczny
wyprost", który często pojawia się u dzieci z osłabionym napięciem
mięśniowym. Pani Doktor wszystko Mamie wytłumaczyła, teraz tylko obserwacja i
oby nie było to coś gorszego. Po 3-tygodniowej obserwacji okaże się czy trzeba
zrobić badanie EEG.
Poza tym szczepienia przesunięte na maj/czerwiec. I jeśli te
moje "dziwne zachowania" się uspokoją to widzimy się dopiero koniec
marca/początek kwietnia.
Dziś dzień załatwiania spraw. Pojechałam potem z Mamą do
szewca (to taki Pan który naprawia buty) i Mama zostawiła tam swoje zimowe
buty, więc lepiej żeby śnieg nam przez najbliższe dni nie spadł, bo Mamie
zmarzną stópki.
Od Pana szewca pojechaliśmy z Mamą w końcu załatwić to moje
wczesne wspomaganie rozwoju. Opinie już mamy od dłuższego czasu, ale jakoś nam
było nie po drodze. No i co? No i nic nie załatwiłyśmy, bo nie było Pani
Dyrektor. Ehhh.. Pech! Podjedziemy
znowu jutro.
Teraz mamy troszkę czasu, więc już nie zagaduje tylko
uciekam z Mamą na spacerek.
Jak mi się coś ważnego przypomni to napiszę Wam o tym może
(!) wieczorkiem ;)
Miłego popołudnia i buziaki-ogromniaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz