środa, 29 stycznia 2014

O tym czemu mnie tu nie ma


Mało ostatnio piszę. Ostatnie dni (albo raczej nocki) nie są za dobre. Coś mnie boli w buzi. Mama mówi, że to "idą ząbki". Boli, bardzo boli. Nie umiem pić mleczka wieczornego, bo boli. I płaczę dużo. Do tego każdej nocki mam katar. Wieeeelki katar, który rano przechodzi. Przez to nie mogę spać, Mama też nie śpi. Przez to jestem marudna w dzień. Mama też jest zmęczona, bo nie śpi. Czekam i czekam, aż ten ząb (albo zęby) wyjdzie. Jednego widać, ale jeszcze się nie przebił. Oby jak najszybciej się pokazał.
A tak poza tym to nic ciekawego się nie dzieje. Wczoraj byłam u pulmonologa. P.Doktor zbadała mnie, zapytała Mamy co nowego, czy chorowałam przez te 3 tygodnie. Mama powiedziała, że mam katarek od 3 dni, a raczej nocek. P.Doktor mnie zbadała i powiedziała, że osłuchowo nic mi nie jest. Lekarstwo, które biorę zamiast wziewów mogę brać dalej. I ogólnie mam się pokazać za 3 miesiące, albo jak coś się będzie działo.
Już połowa tygodnia, a ja nie miałam jeszcze rehabilitacji, ani innych zajęć. W tym tygodniu rehabilitację mam tylko w piątek. Są ferie i zajęć jest troszkę mniej. Mamy za to troszkę czasu na spotkania i dlatego jutro rano chyba mamy gości ;)
Mama w domu też mi troszkę odpuściła (przez te zęby). Ćwiczy ze mną tylko przez zabawę. Np. uczę się zwierzątek, czyli: "To jest krowa, krowa robi muuu; to jest świnia, świnia robi chrum chrum; to jest owca, owca robi beeee" (narazie tych trzech zwierzątek). Mama próbowała też pytań "gdzie jest krowa?" (i wtedy miałam wybrać z dwóch zwierzątek, np.która to krowa, ale jakoś mi to nie wychodzi).


"Krowa robi muuu, świnia robi chrum chrum, owca robi beee"

Czytam wierszyki

A tak sobie pięknie klęczę

:p

 Udało się nam dodać filmik (troszkę inaczej) ;) Możecie pooglądać jak całuję taką ładną dziewczynkę ;) 



Uciekam już spać. Jak mi się coś ważnego przypomni to jeszcze napiszę.
Ahhhaaa... zapomniałabym... dziś (już po raz 4) zrobiłam siusiu do nocnika. Haa!

To dobrej nocki :***

sobota, 25 stycznia 2014

Rehabilitacja, logopeda i ćwiczenia w domu


Czwartek:
Dzień załatwiania spraw. Dwie sprawy załatwione (jedna do połowy, bo się okazało, że musimy trochę poczekać).
W środę pisałam, że pierwszy raz zrobiłam siusiu do nocnika. Dzień później (w czwartek) zrobiłam znowu. Jupi!

Piątek:
Na 11:30 miałam rehabilitację w Ośrodku. Na początku p.Asia chciała zobaczyć jak potrafię utrzymać się na kolanach i położyła mi na ławeczce najpierw jedną zabawkę, która jakoś mnie nie zaciekawiła. Potem drugą zabawkę - też nie była na tyle ciekawa żeby pokazać co potrafię. Trzecia zabawka to samo. Pomimo zachęcania, ja miałam zupełnie inne pomysły. Mama za to wie jak mnie przechytrzyć... wyciągnęła z torebki swój telefon, pokazała mi i położyła na ławeczce. A wiadomo, że to co zakazane i to czym się bawić zazwyczaj nie można, jest najfajniejsze. Szybko pokazałam jak pięknie potrafię klęknąć i bawić się tym co leży troszkę wyżej. Troszkę się chwiałam, więc trzeba było poćwiczyć brzuszek. P.Asia zaczęła od ciężkich ćwiczeń (może nie byłyby tak ciężkie gdyby nie była to pora mojej drzemki). Byłam marudna i śpiąca. Pokazałam, że potrafię krzyczeć ;p Potem troszkę łatwiejsze ćwiczenia.
Po rehabilitacji miałam mieć 15min przerwy i potem zajęcia z logopedą. P.Justyna miała już wolne i wzięła nas wcześniej. Najpierw zabawy/ćwiczenia przed lustrem.
Następnie ćwiczenia z pluszową piłką. "Proszę, to jest piłka", "daj piłkę", "rzuć piłkę", "bam" itp. Były też bańki mydlane i p.Justyna patrzyła jak na to reaguję.
Nauka z czarno-białej książeczki (takie są najlepsze do uczenia przedmiotów; mam taką jedną w domu) "to jest auto, auto robi brum brum, gdzie jest auto?", "to jest czapka, czapkę zakłada się na głowę (Pani pokazuje na moją głowę), gdzie jest czapka?" itp.
P.Justyna bardzo się cieszy, że pokazuję ładnie paluszkiem na to o czym jest mowa. Ogólnie bardzo dużo pochwał. Że wiele rozumiem, że niektóre rzeczy robię dużo wcześniej niż inne dzieci z zespołem Downa. I że oby tak dalej, bo wszyscy są bardzo zadowoleni z moich postępów. Mama jak zawsze bardzo się cieszy. Moja Mama też dostała pochwałę ;)
Kolejne zajęcia za miesiąc. Mama zastanawia się jak wykombinować więcej zajęć z logopedą, które są dla mnie mega ważne. Zobaczymy czy coś wymyśli.

Sobota:
To że jest wolne nie znaczy, że się obijam. W domu też ćwiczę.

Już prawię cię mam piłeczko 

No to idę

Fajnie jest!

P.S. Dzisiaj dowiedziałam się, że tęsknicie za filmikami na blogu. Niestety nie wiemy z Mamą jak to naprawić i czemu się to w ogóle zepsuło. Chyba musimy się kogoś poradzić ;)

Buziaki-ogromniaki

środa, 22 stycznia 2014

Kolejne świętowanie

O tym, że dziś Dzień Dziadka wszyscy chyba wiedzą (my świętowaliśmy już wczoraj, razem z Dniem Babci). Ale czy ktoś wie, że dziś mamy 1 rocznicę mojego bloga? Dokładnie tak! Jestem już tu z Wami rok. Na początku może nie wiedziało o tym zbyt wiele osób. Na początku blog miał być tylko dla Mamy. Potem dowiedziało się o nim kilka znajomych ludzików. Potem więcej i więcej. Potem znajomi znajomych i nieznajomi też. Nie wiem ilu z Was jeszcze czyta (wiem tylko o niektórych), ale bardzo się cieszę.
I chciałam Wam podziękować, że jesteście, że czytacie, że piszecie. Dla mnie i dla Mamy to bardzo dużo znaczy. Tysiące buziaczków dla Was :***

Kiedy się urodziłam Mama była w szoku, troszkę płakała, trwało to bardzo krótko (może 2 dni). A potem jak drugiego dnia zabrali mnie z zagrożeniem życia do Kliniki w Katowicach Ligocie, Mama powiedziała sobie, że będzie silna i będzie walczyć o moje lepsze życie. I tak sobie walczy już ponad 13 miesięcy. I wiecie co? Mama jest najszczęśliwsza na świecie i mówi, że ja i mój zespół to najwspanialszy prezent jaki dostała.

Ja i mój zespół Downa w drugiej dobie życia

A piszę Wam o tym, bo mam takie małe marzenie, że może kiedyś ten blog w jakimś małym, maleńkim stopniu pomoże jakiejś mamie albo tacie takiego dziecka jak ja, supcio dzieciaka z zespołem Downa ;)
I tego sobie życzę na kolejne miesiące prowadzenia bloga.

Buziaki Misiaki

P.S. Tak wracając do teraźniejszości... wiecie co się dziś stało? Mama jak zwykle (od jakiegoś czasu) przed kąpielą sadza mnie na nocnik i.... śiiiiii !!!! Zrobiłam Mamie niespodziankę i siusiu znalazło się w nocniku ;)

P.S. W kolejnej notce opowiem Wam o tym co dziś porabiałam, ale to może jutro.

Dobranoc :***

wtorek, 21 stycznia 2014

Grupowe zajęcia ogólnorozwojowe + Dzień Babci i Dziadka

Tyle się dziś działo, tyle jak dla takiej małej dziewczynki jak ja. 
Rano Mama wyciągnęła białą kartkę i kolorowe kredki i rysowałyśmy. Rysowałyśmy nie byle co... było to coś ważnego... laurka dla Babci Joli i dziadka Włodka z okazji ich święta. Wyszła supcio! Wiadomo po kim mam taki talent (odp.: po Mamie :p). 
Na 16:30 pojechałam z Mamą do Ośrodka na grupowe zajęcia ogólnorozwojowe. Było dużo dzieci (3 dziewczynki i 4 chłopczyków) i byli też rodzice, była p.Kasia i p.Basia, które prowadziły wszystkie zabawy i ćwiczenia. I było supcio! Naprawdę! Siedzieliśmy wszyscy w kółeczku na dywanie. Tematy zimowe. Było malowanie rączek (ja byłam w drużynie niebieskiej), masowanie rączek w miskach np. z grochem (oczywiście połowę wysypałam, taka fajna zabawa), były bańki mydlane, było odbijanie dmuchanej piłki na wielkiej kolorowej płachcie. I właśnie ta płachta najbardziej mi się spodobała (szczególnie kiedy siedziałam w środku i wszyscy falowali tą płachtą wokół mnie). I wiele innych zabaw/ćwiczeń. Ale najbardziej, najbardziej podobało mi się, że było tyle dzieci. Mama mówi i wszyscy mówią, że taki kontakt z dziećmi jest dla mnie bardzo dobry. 
Na koniec było "brawo" dla rodziców i przytulasek od Mamusi za to, że byłam taka dzielna (każde dziecko dostało przytulaska od swoich rodziców). Następne zajęcia dopiero za 2 tygodnie, a ja już nie mogę się tego doczekać.
Po zajęciach szybciutko (z małą przygodą) do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Tam złożyłyśmy z Mamą życzenia, a ja dałam laurkę mojej Babci i Dziadkowi. Była też reszta rodzinki. I było jak zawsze miło. 
Nie mamy dziś żadnych zdjęć (znowu). Tyle się działo i Mama nic nie cykała.

Jutro wstajemy już o 6:00, więc pora żebym poszła spać.

Buziaki-ogromniaki

P.S. Mama codziennie sadza mnie na nocniku i mówi "śiiiiii", a ja nie wiem o co Mamie chodzi... ;)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Mało się dzieje

Jakoś ostatnio nic się nie dzieje. Niby czasu dużo, ale jakoś mało. Niby mamy co robić, ale jakoś nic się ciekawego nie dzieje. 
Dziś nie dzieje się nic, a jutro dziać się będzie sporo. Jutro taki ważny dzień - Dzień Babci. My łączymy to razem z Dniem Dziadka (który jest pojutrze) i jedziemy do mojej prababci Cilki i pradziadka Bronka, będzie tam też moja babcia Jola i dziadek Włodek, no i reszta rodzinki pewnie też. Będziemy świętować.
My (tzn. Mama i ja) niestety(?) się troszkę spóźnimy, bo jutro popołudniu mamy pierwsze (ogólnie jest drugie, na pierwszych nas nie było) zajęcia grupowe ogólnorozwojowe w PWI (przy OREW), czyli w Ośrodku do którego chodzę. Supcio! Już się nie mogę doczekać. Ciekawe czy spotkam kogoś znajomego i ile nowych dzieciaczków poznam. I ciekawe jak takie zajęcia będą wyglądać.

Plany na ten tydzień mamy już na każdy dzień. Będą i rehabilitacje i logopeda. Będą też odwiedziny i załatwianie spraw. Może (na pewno!) następnym razem napiszę Wam coś więcej. Dziś już uciekam spać!

Dobrej nocki :**

czwartek, 16 stycznia 2014

O 3 ostatnich dniach i o małym łobuzie


Wtorek, środa i czwartek w skrócie (czyli to co najważniejsze):

Wtorek:
Przed południem wpadła do nas ciocia Paula i ciocia Angela. Ciocię Paulę już kiedyś poznałam, a ciocię Angelę jakoś nie miałam wcześniej okazji poznać. Bardzo dziękuję za spotkanko :*:* Chyba musicie wpadać częściej.

Środa:
Na 12:10 miałam rehabilitację w Ośrodku. Spotkałam tam moją koleżankę Alusię (zD) i ciocię Gosię. Alusia już naprawdę supcio chodzi.
Poznałam (to dużo powiedziane) też nową koleżankę - Natalkę (zD). Natalka dała mi "cześć" i uciekła ;)
P.Asia ćwiczyła ze mną na niebieskiej piłce i ćwiczenia do klęku (np.takie przy ławeczce). Było też nowe ćwiczenie. Skoro chcę już wstawać, to było ćwiczenie do wstawiania. Wow! "Niedługo" będę biegać :D Całkiem dobrze mi szło choć lewa noga jest troszkę słabsza niż prawa.
Po rehabilitacji pojechałam z Mamą załatwić mi WWR (Wczesne Wspomaganie Rozwoju) iii znowu nie było Pani Dyrektor. Taka Pani Dyrektor to chyba ma dużo ważnych spraw do załatwiania. Ehh no i wróciłyśmy do domku.

Czwartek:
Rano znowu pojechałyśmy załatwić to, co nie załatwiłyśmy wczoraj, iiii co? I znowu to samo. Pani Sekretarka powiedziała, żeby przyjść za godzinkę. No to pojechałam z Mamą do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Zjadłam drugie śniadano, a potem razem z Mamą , ciocią Dosią i Natalką pojechałam na spacerek.

Ja i Natalka w Parku Niedźwiadków (ja oczywiście śpię).

Przy okazji Mama załatwiła WWR. Nareszcie! Pani Dyrektor była bardzo miła i wszystko Mamie wytłumaczyła. Teraz musimy czekać jakieś 2 tyg. aż zadzwonią do Mamy, żeby umówić się na spotkanie. 

A tak poza tym, to powiem Wam jeszcze, że coraz bardziej podoba mi się czworakowanie. Mogę iść sobie gdzie tylko zechcę. Przez to coraz bardziej broję. Tak mówi Mama :) A mnie po prostu wszystko ciekawi. Chciałam obejrzeć jak działają kółka w moim wózku, znalazłam orzechy w koszyku i też chciałam się nimi pobawić, chciałam pooglądać stare zdjęcia w albumach (takie jak Mama była mała, bo podobno była mała).

Jak to działa?

"Oooo ile małych kuleczek..."

Kulu kulu lulu ;)

Ogólnie wszystko jest supcio! Podoba mi się też klękanie. Mogę sobie sięgnąć coś co jest nieco wyżej. Np będąc w łóżeczku potrafię (czasami) sięgnąć coś co leży na komodzie (ale musi to leżeć bardzo blisko).
Robi się ze mnie mały łobuz ;p

Jutro rano rehabilitacja, więc uciekam już spać.

P.S. Po prawej stronie możecie znaleźć zakładkę "1% dla Sarusi", takie małe przypomnienie jakby Ktoś nie miał komu podarować swojego 1% podatku.

Buziaki Misiaki

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Nowy tydzień, nowe zadania. O wizycie u neurologa i o niezałatwionej sprawie


Nowy tydzień, nowe zadania. My lubimy poniedziałki, szczególnie takie jak ten, który zaczyna się od dobrych wieści.
Na 8:30 razem z Mamą i dziadkiem Włodkiem pojechałam do p.dr S-K (neurolog). Przed gabinetem mała kolejka. Troszkę się wszystko przesunęło i weszłam z Mamą dopiero o 9:15.
Pani Doktor porozmawiała z Mamą, pooglądała co potrafię (a potrafię już bardzo dużo). Ogólne zadowolenie z moich postępów. Ale... jeszcze Wam o tym nie wspominałam, ale od jakiegoś czasu troszkę niepokoi Mamę moje (hmmm jak to nazwać?) tiki (?). Może opiszę Wam o co chodzi. Co jakiś czas (czasem raz dziennie, czasem więcej, a czasem w ogóle) mocno zaciskam piąstki, głowa cofa się do tyłu, robi mi się taki drugi podbródek i robię minę jakbym się złościła. Mamie wydaje się, że to nie jest jednak złość i że robię to bezwiednie. Trwa to kilka sekund i potem wracam do tego co robiłam. Mamę to bardzo martwi, dlatego też ta dzisiejsza wcześniejsza wizyta u neurologa. Pani Doktor najpierw zapytała czy robię to tylko w siadzie. Mama powiedziała, że tak (bo tak to robię) i pokazała filmik. Pani Doktor kazała się nie martwić na zapas. Mamy obserwować przez 3 tygodnie i zapisywać kiedy i w jakich okolicznościach tak robię. Możliwe, że jest to "kilkusekundowy toniczny wyprost", który często pojawia się u dzieci z osłabionym napięciem mięśniowym. Pani Doktor wszystko Mamie wytłumaczyła, teraz tylko obserwacja i oby nie było to coś gorszego. Po 3-tygodniowej obserwacji okaże się czy trzeba zrobić badanie EEG.
Poza tym szczepienia przesunięte na maj/czerwiec. I jeśli te moje "dziwne zachowania" się uspokoją to widzimy się dopiero koniec marca/początek kwietnia.
Dziś dzień załatwiania spraw. Pojechałam potem z Mamą do szewca (to taki Pan który naprawia buty) i Mama zostawiła tam swoje zimowe buty, więc lepiej żeby śnieg nam przez najbliższe dni nie spadł, bo Mamie zmarzną stópki.
Od Pana szewca pojechaliśmy z Mamą w końcu załatwić to moje wczesne wspomaganie rozwoju. Opinie już mamy od dłuższego czasu, ale jakoś nam było nie po drodze. No i co? No i nic nie załatwiłyśmy, bo nie było Pani Dyrektor. Ehhh.. Pech! Podjedziemy znowu jutro.
Teraz mamy troszkę czasu, więc już nie zagaduje tylko uciekam z Mamą na spacerek.
Jak mi się coś ważnego przypomni to napiszę Wam o tym może (!) wieczorkiem ;)

Miłego popołudnia i buziaki-ogromniaki

sobota, 11 stycznia 2014

O szczęściu w nieszczęściu


Piątek:
Godz. 8:45 zapikało przypomnienie w Mamy telefonie. "9:00 - logopeda". Mama się chwilkę zastanowiła: "ale jak to 9:00, przecież w kalendarzu zapisane jest 10:00". Wiecie co się stało? Zapisywane byłyśmy w zeszłym roku. Mama nie miała jeszcze nowego kalendarza, zapisała w starym, a potem przepisując do nowego, przepisała złą godzinę. Ale to nie koniec.. Mama dzwoniła do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej chyba z 30 razy, nikt nie odbierał. Dodzwoniła się po 10:00, przeprasza za to że nas nie było... i co się okazało... Szczęście w nieszczęściu. Okazało się, że ja wcale nie byłam zapisana. Nikogo z takim nazwiskiem nie było, ani na 9:00, ani na inną godzinę, ani nawet na inny dzień. Mama myśli, że zamieszanie jakie jest w każdej przychodni, poradni, ośrodku itp. związane z nowym rokiem powoduje takie błędy w papierach i w terminach wizyt. Nam się tym razem udało. Nie pojechałyśmy bez potrzeby na drugi koniec miasta. A Pani zapisała nas (podobno teraz naprawdę) na drugą połowę lutego.
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Na 11:00 razem z Mamą i ciocią Sylwią pojechałyśmy w odwiedziny do cioci Dosi i małej Natalki. Supcio się bawiłam <3 Dziękujemy :*:*


Natalko idę do Ciebie

Natalka i Sara

Kto tak potrafi? ;) 

"Lustereczko powiedz przecie kto jest najpiękniejszy w świecie?" 

;p


Pisałam Wam już na facebookowej stronce o mojej nowej fryzurce. Wczoraj ciocia Sylwia (na prośbę Mamy) wzięła nożyczki... i już mi włoski "nie wchodzą" do oczu, tak jak to było wcześniej.

Mojej nowej fryzurki raczej tu nie widać, ale ściąganie skarpetek jest chyba ciekawsze 

Haaa "pójdę bosooo..."

Podziwiam świat zza szyby 

A tak zmieniając temat z wczorajszego dnia na dzisiejszy obiad to ... dziś zjadłam Mamusi z talerza pół kartofelka (oczywiście sama mi Mama dała; a wiecie jak wyłudzić takiego kartofelka albo cokolwiek innego? robi się takie duże, śliczne oczka jak Kot ze Shreka i wtedy zawsze dostanie się to o czym się tylko marzy).

P.S. Widzicie zmiany na blogu? Supcio! To zasługa cioci Pauli, która pomogła Mamie w tych blogowych trudniejszych sprawach. Bardzo bardzo bardzo dziękuję (i Mama też) :*:**

Buziaki Misiaki

środa, 8 stycznia 2014

rehabilitacja i same pochwały ;)


Ajjj jak ja lubię chodzić do Ośrodka. Dziś na 12:00 miałam rehabilitację z p.Asią.
I znowu... pochwała za pochwałą. Jupi! P.Asia najpierw pooglądała co nowego potrafię. A pokazałam bardzo dużo. Siadanie nie sprawia mi już żadnego problemu. Siadam na jedną i na drugą stronę. Pokazałam też jak pięknie zaczęłam raczkować. Coraz lepiej mi to idzie. W zasadzie można powiedzieć, że całkiem dobrze. Kolejną rzeczą jaką będziemy ćwiczyć to klęczenie. Mama powiedziała p.Asi, że kiedyś przyłapała mnie (w dobrym tego słowa znaczeniu) na klęczeniu przy szczebelkach w łóżeczku. I oczywiście pokazałam to dziś, żeby nie było, że sobie Mama wymyśliła. Pokazałam przy ławeczce. I tak też dziś ćwiczyłam. Pokazałam też jakie silne mam nóżki i że chciałabym już wstawać. P.Asia była bardzo zadowolona i tak nam się dobrze ćwiczyło (pomimo mojego zmęczenia), że ćwiczyłam prawie 5min dłużej (takie małe zagapienie) ;)
Zadanie domowe: Poszukać w domu maleńki stoliczek/ławeczkę/pudło, cokolwiek przy czym mogę klęknąć, położyć mi na tym zabawki i tak mam się troszkę pobawić (tyle ile dam radę np 5/10min.)

Mama dostała dziś plan zajęć ogólnorozwojowych, grupowych, na które będziemy chodzić (w Ośrodku/ PWI przy OREW). Zajęcia co 2 tygodnie, popołudniu. Wczorajsze pierwsze zajęcia nam niestety przepadły (byłam u pulmonologa), ale już 21.01 są kolejne, na które się wybieramy. Supcio! Poznam więcej dzieci takich małych jak ja (do 2 lat). 

Jutro mamy wolne ;) A w piątek pierwsze zajęcia z logopedą w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej.

Dobrej nocki :***

wtorek, 7 stycznia 2014

wizyta w Pani Doktor "od płuc" (pulmonolog)

Dziś na 15:30 byłam z Mamą na wizycie u p.dr S. (pulmonolog). Nareszcie! Troszkę trzeba było poczekać w kolejce. Znowu zaczepiałam wszystkich. Uśmiechałam się, biłam brawo i "mówiłam/krzyczałam" (o tym Wam jeszcze opowiem).
Weszłam z Mamą do gabinetu. Tam Pani Doktor obejrzała moje wypisy ze szpitali, różne badania itd. Porozmawiała z Mamą o tym co ją niepokoi, zbadała mnie. Osłuchowo wszystko jest bardzo ładnie. Nic, a nic nie świszczę. Mama powiedziała o tym, że cały czas biorę wziewy. Pani Doktor chwilowo mi to wymieniła na inne lekarstwo (narazie na miesiąc). Przepisała Mamie też lekarstwo ("w razie gdyby..."), gdyby znowu zaczynała się jakaś infekcja. Mamy pokazać się znowu za 3 tygodnie i zobaczymy jak działa na mnie nowe lekarstwo. Mamie troszkę ulżyło, bo troszkę niepokoiło ją to moje świszczenie. A tak przynajmniej wiemy, że to nic takiego strasznego.
Jutro rehabilitacja z moją p.Asią. Po dłuuuugaśnej świątecznej przerwie wracamy do ćwiczeń. Już się troszkę stęskniłam. No i nie mogę doczekać się, kiedy pochwalę się swoim raczkowaniem.

A tak wracając do tego co było. Mama zaczyna oswajać mnie z nocnikiem. Narazie siedziałam na nim, ale jeszcze w spodniach. Oczywiście musiałam go sobie najpierw obejrzeć z każdej strony.

"A co to? Statek kosmiczny? Duża miska? ...."

"Co ja mam z tym zrobić?"

"Całkiem supcio się na tym siedzi"

"Hmm i co teraz?"

Co jeszcze było jak mnie nie było...

Byłam z Mamą, ciocią Dosią i Natalką na spacerku...

...było supcio...

...na Paprocanach....

...ahh jest pięknie!


P.S. Miałam Wam jeszcze powiedzieć o tym jak sobie ostatnio "mówię", a raczej krzyczę, bo tak się porozumiewam. Krzyczę sobie jak chcę coś opowiedzieć, jak coś mi się podoba i jak mi się niepodoba też. Ogólnie cały czas sobie pokrzykuję. I (o dziwo) Mamie się to podoba :p

Uciekam spać!
Buziaki Misiaki

czwartek, 2 stycznia 2014

Wizyta u endokrynologa + sylwester


Tak to jakoś w innej kolejności... ale ważne, że jest. Pisałam już o Nowym Roku i postanowieniach, a dalej nie napisałam o końcu 2013.

Poniedziałek (30.12):
Rano odwiedziłam z Mamą prababcię Cilkę i pradziadka Bronka. Byli też: ciocia Dosia, wujek Marcin i Natalka. Mój dziadek Włodek też na chwilkę przyjechał. O 14:00 poszłam (bo to bardzo blisko) z Mamą i dziadkiem Włodkiem do p.dr W. (endokrynolog). Wchodzimy do przychodni, a tam... taka olbrzymia kolejka i wszyscy do endokrynologa. Ohhh... To wszystko ma swoje plusy. Poznałam (może to za duże słowo), zaczepiał mnie starszy kolega Kuba (zD) i głaskał po nóżce kiedy spałam. Po 1godz.40min. w końcu weszłam z Mamą do gabinetu. Pani Doktor obejrzała moje wyniki. Powiedziała, że są bardzo ładne i że dalej mam brać 3/4 tabletki. Zbadała mnie, zmierzyła ciśnienie, zważyła i zmierzyła. 8,520kg i 72cm. Waga i wzrost bardzo dobre. Ze wzrostem mieszczę się nawet w dolnej granicy dzieci bez zespołu. Pai Doktor przepisała mi receptę. Na koniec dostałam 2 naklejki "dzielny pacjent", bo byłam bardzo dzielna i zasłużyłam (tak powiedziała p. dr W.).
Kolejna wizyta w marcu.

Wtorek (sylwester):
Sylwestra spędziłam z moją Mamusią. Poszłam spać o 19:30, ale o 22:00 byłam już wyspana. Najpierw marudziłam, dostałam mleczko i ... już dalej nie spałam. Słuchałam z Mamą muzyki z Sylwestra w Gdyni i w Krakowie (polsat i tvn). Broiłam, tuliłam się do Mamy, czytałam książeczki. O 00:00 Mama mnie wycałowała i wytuliła (ja Mamę też) i zaraz po tym oglądałyśmy przez okno sztuczne ognie. Były piękne i kolorowe. Potem troszkę chciało mi się już spać i o 00:30 zasnęłam w łóżku mojej Mamusi. A o 7:30 następnego dnia byłam już wyspana ;)

Zapomniałam Wam napisać (choć pisałam już na fb), że ostatnio Mama dała mi na śniadanko paróweczkę i chlebek cienko posmarowany masełkiem. Oczywiście tylko troszeczkę. Na początku pięknie jadłam, ale że mam tylko 2 ząbki to ciężko mi się gryzie. A do gryzienia jestem mały leń. Ogólnie ostatnio jestem niejadek (tak mówi Mama). Chlebek mi bardziej smakował, bo był mięciutki i nie trzeba było go tak długo przeżuwać.

Uciekam na małą drzemkę.
Buziaki Misiaki

środa, 1 stycznia 2014

Nowy rok, nowe postanowienia


Mamy już rok 2014. Wczoraj składaliśmy Wam już życzenia noworoczne na mojej facebookowej stronce, gdyby Ktoś nie widział to:
"Rok 2013 był wspaniały, choć czasem bywało ciężko. W zbliżającym się roku 2014 chcemy Wam życzyć, aby ten rok był jeszcze piękniejszy, aby każdy dzień był lepszy od poprzedniego i aby cieżkich chwil było mniej i mniej. Kochajcie swoich bliskich! SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :** "
Tego wszystkiego życzę ja i moja rodzinka.


Podsumowanie roku 2013

Faktycznie ten rok był czasem trudny. Na początku roku byłam jeszcze w szpitalu w Ligocie. Rotawirus, sepsa. Robiono mi też badania cytogenetyczne, żeby potwierdzić mój zespół Downa. Potem kilka razy w tym roku łapałam infekcje, zapalenie oskrzeli i płuc (z czym trafiłam do szpitala). Wszystkie wizyty u specjalistów są trudne, trzeba sprawdzać czy nic się nie pogorszyło.
Ale poza tymi małymi-dużymi sprawami ten rok był wspaniały, wyjątkowy.
Ciężko wymieniać wszystkie wspaniałe dni i chwile jakie się nam przydarzyły. O kilku z nich Wam przypomnę:
- pierwszy dzień w domu, po prawie miesięcznym pobycie w szpitalu
- pierwsza kąpiel w domu,
- poznaję rodzinkę, przyjaciół,
- zaczynam pisać bloga, jest Was tu więcej i więcej,
- Dzień Babci i Dziadka
- dostaję się do Ośrodka (PWI przy OREW), rozpoczynam rehabilitację i spotkania z  
   logopedą,
- mój Chrzest Święty
- Światowy Dzień Zespołu Downa,
- pierwsza Wielkanoc
- zaczynam jeść papki (a nie tylko mleko),
- na świat przychodzi moja kuzynka Natalka,
- pierwsze małe spotkanie zespołowych przyjaciół, poznaję Alusię (zD) i Dominikę (zD),
- poznaję kolegę Oliwiera,
- Dzień Dziecka,
- pierwsze "dalsze" wycieczki (Wisła, Bielsko-Biała)
- pierwszy raz na dużym basenie,
- pierwszy ząbek (potem drugi),
- gugam,
- pełzam,
- pierwsze duże spotkanie zespołowych Przyjaciół,
- pierwsze bliższe spotkania ze zwierzątkami (najpierw piesek, potem kotek),
- Mikołajki,
- sama siedzę,
- mój roczek,
- pierwsze próby raczkowania,
- pierwsza Wigilia i Boże Narodzenie w domu,
- pierwszy Sylwester w domu,
i dużo, dużo innych ważnych chwil.

Skoro Nowy Rok to muszą też być noworoczne postanowienia. Mamy ich kilka:
- dalej się tak dobrze rozwijać,
- zacząć próby samodzielnego chodzenia (takiego na dwóch nóżkach),
- nauczyć się kilku słów (i rozumieć je),
- lepiej gryźć (oczywiście jedzonko, które daje mi mama),
- nauczyć się pić z kubeczka (takiego dorosłego),
oprócz tego mam kilka planów (tylko nie wiem jeszcze, który z nich wybrać najlepiej):
* zebrać pieniążki:
- na turnus rehabilitacyjny w 2015roku,
- na naukę i rehabilitację na dużym basenie,
- na hipoterapię,
- na dodatkową rehabilitację i więcej zajęć z logopedą,

Trochę tych postanowień i planów mam. Co z tego wyjdzie zobaczymy, a jeśli nie wyjdą moje postanowienia w tym roku (choć będę się bardzo starać) to może wyjdą w przyszłym roku ;)

Narazie to tyle, to tylko część pierwsza tej notki. O Sylwestrze i o tym co przed jeszcze Wam opowiem :)


Buziaki noworoczne