środa, 18 grudnia 2013

o odwołanej wizycie, o pobieraniu krwi i o rehabilitacji

Trochę o wczoraj i trochę o dziś...

Wczoraj miałam mieć pierwszą wizytę u pulmonologa, ale wcześniej zadzowniła Pani i przełożyła nam wizytę na styczeń, bo Pani Doktor nie będzie już w tym roku. Ehhh co za pech. Niby pech, ale za to wolne, więc dzień spędziłam z Mamusią. Pojechałyśmy też wyjaśnić jedną sprawę, bo Mama czeka na telefon i nikt nie dzownił i się okazało, że sobie źle numer zapisali. Załatwiliśmy sprawę do połowy, tzn. wyjaśniliśmy i dalej musimy czekać do stycznia.

A dziś wstaliśmy bardzo wcześnie, przyjechała ciocia Sylwia i pojechałyśmy z Mamą i Ciocią na pobieranie krwi. Moje rączki są dość pulchniutkie i nie widać żył, więc czasem ciężko się wkłuć. Na szczęście się udało i zajęczałam tylko troszkę, bo troszkę mnie zaszczypiało. Mama powiedziała, że jestem dzielna dziewczynka. I dostałam dużo buziaczków od Mamy i cioci Sylwii. Supcio!


ała

Taka jestem dzielna! ;)

Pojechałyśmy potem na chwilkę do prababci Cilki i pradziadka Bronka. A na 12:15 na rehabilitację do Ośrodka. Ćwiczyłam na bardzo dużym wałku i na macie przed lustrem. Na koniec jedno nowe ćwiczonko, które nie do końca mi się podobało. Ogólnie dostałam pochwałę, że pięknie już siedzę i że prawie się już nie chwieję (no może jeszcze troszeczkę). Potem Mama umówiła się z p.Asią na kolejne zajęcia styczniowe.
A wiecie, że jeszcze tylko rehabilitacja w piątek i potem wolne. Aż do 07.01.2014. No w międzyczasie mam tylko endokrynologa (30.12.2013). Ciekawe co będziemy robić przez tyle czasu.

Jutro wielki dzień... ;)

Buziaki-ogromniaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz