Miałam pisać już wczoraj, ale jakoś padłam zmęczona. Miałam
pisać dziś rano, ale musiałam zaopiekować się moją Mamusią, bo bardzo źle się
czuła (teraz już lepiej). Więc piszę...
Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta... Wow! Wiecie co
to się dzieje... Nigdy, przenigdy nie widziałam takich przygotowań... Jakiś
czas temu pisałam o pieczeniu pierniczków. Przedwczoraj (sobota) po
odwiedzinach cioci Gosi (tak tak, bo poznałam nową Ciocię - ciocię Gosię - to
kuzynka Mamy, ale jeszcze nie miałam okazji jej poznać - fajna jest ta ciocia
:*) i po kolejnych odwiedzinach cioci Kaji, działo się coś nowego... wchodzę z
Mamą do dużego pokoju, a tam stoi zielona duża choinka (taka jak w lesie) i
ślicznie pachnie. I wiecie co robiliśmy? Ubieraliśmy choinkę w piękne ozdoby.
Mamy teraz najpiękniejszą w świecie choinkę.
"Co to? Co tak dzwoni? To złoty dzwoneczek" |
"Powiesimy dzwoneczek na choince" |
"Choinka prawie gotowa, a ja dalej bawię się dzwoneczkiem" |
Wczoraj (niedziela) razem z Mamą i
babcią Jolą piekłam rogaliki z marmoladą. Mama mówi, że to kolejny świąteczny
zapach. Pachniało naprawdę pysznie :p
Dała mi też Mama powąchać pomarańczkę, która też się jej kojarzy
ze Świętami. Tyle pięknych zapachów. Te Święta to chyba naprawdę coś
wyjątkowego.
Dziś (jak już wspomniałam) Mama się bardzo źle czuła.
Przyjechała na chwilkę ciocia Sylwia żeby nam troszkę pomóc (tzn. zająć się mną
jakiś czas). Popołudniu Mama już trochę lepiej się czuła, troszkę się
zdrzemnęłyśmy i potem Mama opowiadała mi o Wigilii. Już się nie mogę doczekać
jutrzejszego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz