czwartek, 19 grudnia 2013

Mam już rok !


"Nazywam się Sara..." (tak zaczynałam pierwszą notkę na tym blogu).
Dokładnie rok temu o 14:35 przeprowadziłam się z mamusinego brzuszka. Ja i mój zespół - zespół Downa. Tak, tak... minął już rok. Mam roczek. Dziś razem z Mamą świętujemy. Bo Mama też świętuje.. Jakbyście zapytali co Mama świętuje, to Mama Wam powie, że świętuje pierwszą rocznicę najpiękniejszego dnia w jej życiu.
Przez ten rok wydarzyło się wiele. Z reguły to same pozytywy i radości (choć zdarzały się też ciężkie chwile).
Dzięki rehabilitacji i zajęciom z logopedą potrafię już wiele. Ale ciągle próbuje doganiać swoich "46-chromosomowych" rówieśników (jakby ktoś zapomniał, ja mam 47 chromosomów). Całkiem nieźle mi idzie.
- Już prawie ładnie siedzę.
- Podnoszę się na czworaki, całkiem szybko się "bujam" i niedługo chyba ruszę do przodu. 
- Mam już 2 zęby i rosną następne (dzięki temu sama potrafię zjeść np. biszkopta)
- Coś tam "mówię" (jak mi się zachce), coś w stylu "babababa", "dadadadada" itp.
- Potrafię "bić brawo", robić "papa", posyłać buzi (choć to ostatnio jakoś przestało mnie interesować).
- Uczę się pić z kubeczka (takiego dorosłego) i całkiem dobrze mi idzie.
- Bardzo lubię "czytać" książeczki i potrafię długo się nimi "bawić".
- Uwielbiam wodę, pluskać się i w wannie i w dużym basenie.
- Jestem ciekawa wszystkiego (to chyba jak każde dziecko), rozglądam się za każdym dźwiękiem (szczególnie za głosem Mamy).
I jeszcze wiele, wiele innych (tylko teraz jakoś nic mi na myśl już nie przychodzi).
To, że mam ze sobą mój zespół, odróżnia mnie troszkę od innych, ale to nic nie szkodzi. Pewnie zastanawiacie się jak sobie z tym radzi np. Mama. To Wam powiem, że supcio sobie radzi. Wiadomo, czasem jest ciężko jak np. trzeba wstać wcześnie rano na rehabilitację, albo czekać w długaśnej kolejce do specjalisty, albo jak łapię jakieś infekcje, zapalenie oskrzeli itp. Ale tak ogólnie, poza tym, że trzeba poświęcić mi więcej czasu i uwagi to wszystko jest jak u dzieci bez zespołu. Też mnie Mama tuli, śpiewa i się ze mną bawi w wolnych chwilach. Jestem z Mamą 24/24h i to też jest supcio! I Mama wcale nie ma mnie dość i mojego zespołu też nie. Powiem Wam więcej Mama mnie kocha najbardziej na świecie.
W każdym razie wracając do tego, że dziś są moje pierwsze urodzinki to wszystkiego najlepszego dla mnie i dla mojej Mamy, która rok temu strasznie się namęczyła razem ze mną. A ja wynagradzam jej to już od 365 dni każdym moim uśmiechem.

A tak wracając do tego co się dziś działo...
Rano Mama wzięła mnie do swojego łóżka i jeszcze troszkę razem spałyśmy. Wycałowała mnie, zaśpiewała "sto lat" i dała część prezentu (bo ta druga część była za duża żeby dawać mi do łóżka).


Razem z Mamusią odpakowuję mój prezent

Opakowanie jakoś bardziej mnie zaciekawiło

Hehe żartowałam, prezent też mi się podoba

Po południu było moje "birthday party". Przyszło dużo gości. I były prezenty. Było naprawdę supcio. Był tort z Rudolfem Czerwononosym i dmuchałam świeczkę. I nagle wszyscy zaczęli śpiewać "sto lat", troszkę mnie to zdezorientowało i się zapomniałam uśmiechać, ale Mama mnie przytulała i było ok.

Mój tort z Rudolfem

Powklejam Wam troszkę zdjęć i uciekam spać, bo jestem padnięta.

Jeden prezent (od cioci Sylwii i wujka Mateusza) też w rudolfowym papierze

Mamusia i ja i  mój zespół - to już rok razem

Z moją kochaną ciocią Sywlusią :*

"Natalko nie martw się, we dwie porządzimy tym 'królestwem' "

Hip hip hura i brawoooo...dla dwóch księżniczek

Czytamy i wcinam biszkopta

Zabawy na zielonej macie

Ciocia Marylka, ja, Natalka i ciocia Dosia


Dobrej nocki :***

P.S. Dziękuję za facebookowe i esemesowe (na tel. mojej Mamy) życzenia i za te osobiste też :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz