wtorek, 1 kwietnia 2014

Zaspałyśmy...


Zaspałyśmy... to się często nie zdarza (bo Mama jest raczej punktualna), ale zdarza się wtedy kiedy nie powinno. Miałyśmy o 8:00 wyjechać, a tu o godz. 7:44 musiałam Mamę obudzić, bo spała jak suseł. A potem... to już było jedno wielkie zamieszanie. Mama biegała po domu, ale udało się i o 8:18 już byliśmy w aucie. W Klinice w Ligocie najpierw Mama czekała pół godzinki do rejestracji, potem poszliśmy na 1 piętro. Najpierw do jednego gabinetu na EKG. Pani przykleiła mi takie kwiatuszki z kabelkami, a na nóżki i rączki założyła kolorowe specjalne klamerki, też z kabelkami. Mama mnie zagadywała, bo przecież ja na pleckach nie umiem uleżeć. Potem czekałam z Mamą pod kolejnym gabinetem, trzeba było iść do Pani Doktor i dowiedzieć się co wyszło w badaniu. Pani Doktor zbadała mnie i zrobiła USG, spojrzała na wyniki EKG i powiedziała, że z serduszkiem wszystko jest ładnie i że do kontroli mam przyjść gdzieś za 2 lata. No chyba, że coś się będzie działo to wcześniej.
Po wizycie u kardiologa, wróciliśmy do domku.
Na 16:30 pojechałam z Mamą do Ośrodka na grupowe zajęcia ogólnorozwojowe. Dziś znowu nie było wszystkich (zawsze ktoś jest chory, albo nie może przyjść). Dzisiaj byli: Ala z Babcią, nowa dziewczynka Maja z Mamą, Adaś z Mamą i Tatą, Franio z Mamą, Mateuszek z Mamą i oczywiście ja z Mamą.
Dziś niespodzianka. Ostatnio pożegnaliśmy zimę, to dziś witaliśmy wiosnę. I znowu były zielone zajęcia. Zielone jak wiosna. Był wiosenny wiaterek z piórkami i wiosenny deszczyk pod zielonym parasolem. Było też sadzenie fasolek. Każdy dostał fasolkę, była miska z ziemią (prawdziwą) i konewka z wodą. Braliśmy taką fasolkę do rączki, wrzucaliśmy do miski z ziemią i podlewaliśmy, żeby wyrosło. Było też mnóstwo innych rzeczy. Dziś zajęcia troszkę były "na NIE". Był bunt i troszkę płaczu (nie mówię tu o sobie, chociaż ja do końca też nie chciałam dziś współpracować ;p). Chyba coś wisiało w powietrzu. Kolejne zajęcia za 2 tygodnie.
Jutro rehabilitacja, załatwienie jednej sprawy i spacer (chyba z ciocią Dosią i Natalką).
Pojutrze w południe logopeda, a wcześniej na poranną kawkę z ciocią Gosią i Alusią.
W piątek chyba spotkanie z ciocią Natalą i Oliwierem.
Tak dawno się z nikim nie spotykaliśmy i jakoś tak wyszło, że wszystko złożyło się w jednym czasie. A że chcemy się z wszystkimi spotkać, to jakoś musieliśmy sobie wszystko poukładać ;) I udało się.

Buziaki Misiaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz