Środa:
Rano bardzo wcześnie bo na 8:15 już byłam z Mamą w Ośrodku
na rehabilitacji. Tak szybciutko Wam powiem, że taka godzina to nie moja
godzina. Byłam śpiąca i nie bardzo chciało mi się ćwiczyć. Na koniec troszkę
płaczu, bo ćwiczenie trudne. Dobrze, że po ćwiczeniach od razu na miejscu jest
Mamusia, która mnie zawsze przytuli. A powiem Wam, teraz 2 fajne rzeczy.
Pierwsza to taka, że p.Asia od razu zauważyła moją nową fryzurkę. My kobiety to
jednak zawsze takie coś zauważymy. A kolejna to taka, że p.Asia powiedziała, że
uśmiecham się jak Mama i jestem do Mamy podobna i Mamie się ta fajnie zrobiło
:)
W domu też Mama się ucieszyła, bo... kiedy jadłam kromeczkę
z masełkiem (pokrojoną na małe kawałeczki) i żółtko, to pierwszy raz (!!!)
całkiem sama włożyłam sobie taki kawałek do buzi. Do tej pory byłam leniuszek i
jedyne co wkładałam do buzi sama (jeśli chodzi o jedzenie) to biszkopcik. Udało
mi się kilka razy taką kromeczkę włożyć, czasami mi jeszcze wypadła, ale czasem
się udało i szybko zamknęłam buźkę.
Kromeczka |
Niby to taki banał, niby każdy potrafi, ale
dla mnie to duży krok do przodu i Mama się bardzo ucieszyła.
Czwartek:
Na 12:30 miałam zajęcia z p.Justyną (logopeda). Dawno
p.Justyny nie widziałam, więc na początku byłam troszkę nieśmiała, ale to
podobno dobrze, bo znaczy, że rozwijam się prawidłowo (dzieci między 12 a 18
miesiącem właśnie tak się zaczynają wstydzić, czyli mieszczę się w normie
"zdrowych dzieci"). Ogólnie wszystko (jeśli chodzi o emocje i takie
społeczne zachowania) jest u mnie bardzo dobre. Praktycznie pod tym względem
rozwijam się jak każde dziecko. Supcio! Potrafię się cieszyć i złościć. I
odpowiednio na wszystko reaguję. Kolejna rzecz jaką potrafię to następstwa,
czyli np. Mama bawi się ze mną w "a kuku" i raz pokazuje mi się z jednej
strony, potem z drugiej i ja wiem, że za chwilkę pojawi się znowu z tej
pierwszej (nie wiem czy zrozumieliście co chciałam powiedzieć) :D
Jeśli chodzi o mój jezyczek, to cały czas przyklejony jest
do podniebienia i wcale, a wcale go nie wystawiam. Mega pozytywnie! Może tak
już zostanie.. Zobaczymy...
Troszkę spięte mam jeszcze stópki. Trzeba więcej masować. I
jestem z tych dzieci "śliczna, piękna i nie chcę się ubrudzić, więc tego
nie dotknę" (ale to podobno wiele dzieci z zD tak ma). I nad tym trzeba
popracować. A swoją drogą Mama ma podobnie :D
Ogólnie to więcej było pochwał niż uwag. P.Justyna jest ze
mnie bardzo zadowolona.
Jedyne co jeszcze martwi Mamę to to, że nie chcę jeść
obiadów. Mama już chyba próbowała wszystkiego. I jak ktoś ma jakieś pomysły na
takiego niejadka jak ja to Mama chętnie wysłucha. A powiem Wam tylko tyle, że
to też mam po Mamie, która sama woli jeść kanapki niż jakiś tam obiad.
Po zajęciach u logopedy miałyśmy jeszcze troszkę czasu, więc
zatrzymałyśmy się na soczek, a potem zgarnęłyśmy babcię Jolę z przystanku.
:) |
Piątek:
Dziś dzień wolny, więc byłam na spacerku na Paprocanach, a potem bawiłam się w domku.
Co by tu dziś poczytać...? ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz