Wcześniejsze planowane spotkanie nie wypaliło, ale tym razem
się udało i odwiedziła nas ciocia Gosia z Alusią i Jasiem. Nawet się nie
wstydziłam, baa troszkę łobuzowałam (albo nawet bardziej niż troszkę). Mama i
ciocia Gosia wypiły kawkę i pogadały, w większości to rozmowy o nas (o mnie i
Alusi) i o rehabilitacjach, turnusach, logopedach, doktorach, innych terapiach,
NFZ'cie, wczesnym wspomaganiu rozwoju, przedszkolu integracyjnym (dla Alusi)
itd.
Po tym jak nasi goście poszli do Mamy zadzwoniła Pani z
Zespołu Szkół Specjalnych i umówiła nas na środę na pierwsze zajęcia w Sali
Doświadczenia Świata. Supcio! Tak długo na to czekaliśmy. Jeszcze tylko powinna
zadzwonić kolejna Pani od gimnastyki korekcyjnej i już będzie wszystko supcio.
To czekamy.
Wtorek:
Rano pojechałam z Mamą do Ośrodka na rehabilitację z p.Asią.
Dalej uczę się wstawać i idzie mi coraz lepiej. Humorek miałam bardzo dobry, do
czasu... kiedy znowu było to ciężkie ćwiczeniu na brzuszek.
Po rehabilitacji - żeby w taką brzydką pogodę nie
wracać do domu skoro i tak trzeba przyjechać drugi raz (bo to trochę na drugim
końcu miasta), pojechałam (ja w wózku) z Mamą do prababci Cilki i pradziadka
Bronka. Tam zjadłyśmy obiadek i na 16:30 z powrotem do Ośrodka na grupowe
zajęcia ogólnorozwojowe. Znowu nie było wszystkich. Byli: Natalka z Mamą i
Tatą, Adaś z Mamą, Mateuszek z Mamą, Franio z Mamą, nowy chłopczyk Staś z Mamą
i Tatą, no i oczywiście ja z Mamą. Dalej była wiosna i budziliśmy swoje uszy
(instrumentami) i swoje oczy (kolorowymi światełkami). Była też stymulacja i
kisiel do tego (ładnie pachniał, ale nie chciałam skosztować). Do
"miski" z wodą i pianą, która bulgotała i masowała stópki nie
chciałam wejść. A to wszystko dlatego, że przede mną było kilka dzieci w kolejce
i niektóre protestowały i ja też nie chciałam. Weszłam za to stópkami do miski
pełnej fasolek. Było jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy. Na koniec
przytulasek od Mamusi i do domku.
Środa:
Rano wolne. A na 14:00 już musiałam być w Zespole Szkół
Specjalnych na Wczesnym Wspomaganiu Rozwoju, a dokładniej dziś miałam pierwsze
zajęcia w Sali Doświadczenia Świata. Iiii było supcio! Powiem Wam, że taka sala
to supcio sprawa. Ile tam było fajnych fajności. Było łóżko wodne i takie
świecące makarony (kabelki), wielka tuba, a w niej świecące wodne bąbelki. Były
takie domki z lusterkami i świecącymi, kolorowymi sznureczkami. Był basen z
kulkami, dużyyy, taki duży, że i ja i p.Renata i nawet Mama się zmieściły i
jakby było więcej dzieci to też by się zmieściły. A ile w tym basenie
kolorowych piłeczek. Było też podświetlone akwarium (nie z prawdziwymi
rybkami). I wiele, wiele innych rzeczy. Wow wow wow! Takiej wspaniałej sali jeszcze nie widziałam.
Niestety takie zajęcia będę mieć tylko raz w miesiącu. Szkoda. Jest też dobra
wiadomość, że dostaniemy po świętach jedne zaległe marcowe zajęcia. Supcio! Następnym
razem Mama zapyta czy możemy porobić jakieś zdjęcia ;)
W drodze do ZSS :) |
Uciekam spać, choć chyba nie zasnę po tylu wrażeniach.
Dobranoc :**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz