piątek, 5 lipca 2013

alergolog + szczepienie + rehabilitacja x2 + spotkania = małe opóźnienie


Wiem, wiem długo nie pisałam. Postaram się poprawić żebyście nie musieli czekać.
Taki szybki skrót tego tygodnia:

Poniedziałek:
Rano na 9:10 dziadek Włodek zawiózł mnie i Mamusię do alergologa. Byliśmy troszkę przed czasem, a że nie było przed nami nikogo, a Pani Doktor już była, więc załatwiliśmy wizytę wcześniej. P.Doktor osłuchała mnie i powiedziała, że wszystko jest dobrze. Dalej niestety muszę brać wziewy.

Wtorek:
Dzień straszny, bo... byłam na szczepieniu. Wszystko troszkę się przeciągnęło, bo bardzo dużo małych dzieciaczków przyszło razem ze swoimi mamami. Najpierw Pani Pielęgniarka zważyła mnie i się okazało, że ważę już 7kg. Dużo. Potem czekałam na wizytę u mojej p.dr K. Jak już weszłyśmy do gabinetu to p.doktor K. zbadała mnie czy jestem zdrowa i czy mogę mieć to szczepienie. Okazało się, że mogę. Ehh.. Myślałam, że może uda się bez kłucia. Mama zapytała o żelazo (czy dalej mam brać) i o basen. P.dr K. dała mi skierowanie na badanie krwi (odnośnie tego żelaza) i badanie moczu (jeśli chodzi o basen).
Potem przeszłyśmy do innego pokoju i tam Pani Pielęgniarka wbiła mi 2 szczepionki (w jedną nóżkę i w drugą). Bolało bardzo. Próbowałam ostrzec inne dzieci (może by zdążyły uciec) i bardzo płakałam. Na kolejne szczepienie za 6 tygodni.

Środa:
Rano pojechałam (w wózku) do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Tam Mamusia dała mi i deserek i obiadek, bo tak długo siedziałyśmy. Dziś też pierwszy raz dostałam pół żółtka (tego z jajka). W sumie nie bardzo poczułam smak, bo Mama dołożyła to do obiadku.
Na 15:55 miałam rehabilitację z p.Joasią. Taka późna godzina plus upał nie są dobre do ćwiczeń. Nic mi się nie chciało i wcale ładnie nie ćwiczyłam. Byłam śpiąca i było mi strasznie ciepło. Ani na kolankach, ani na piłce nie umiałam się skupić i ćwiczyć. Nawet duże lustro nie pomagało. P.Joasia próbowała mnie zachęcić i czasem się nawet do niej uśmiechnęłam i patrzyłam błagalnym wzrokiem (myślałam, że może da ma dziś poodpoczywać). Na koniec tak się strasznie rozpłakałam, bo przecież jak mnie nie słuchają to muszę troszkę pokrzyczeć. Mamusia nie umiała mnie uspokoić. Na (nie)szczęście skończyłyśmy troszkę wcześniej. I szybko zasnęłam w wózku w drodze powrotnej. Ja bardzo lubię rehabilitację i moją p.Joasię i Ośrodek i wszystkich, których tam spotykam. Cieszę się zawsze kiedy tam idziemy razem z Mamą. Czasem tylko są takie dni jak ten, że jestem bardzo zmęczona.
P.S. Mama chwaliła mnie przed p.Joasią, że ładnie biję brawo, a ja nie chciałam pokazać :D
Po godz.18 przyjechała po nas ciocia Sylwia i pojechaliśmy do ciocia Dosi, wujka Marcina i malutkiej Natalki. Miło spędziliśmy popołudnie i wróciliśmy do domku. Dziękujemy za zaproszonko :*

Czwartek:
Nie było rehabilitacji, ani wizyt lekarskich. Po południu byłam na spacerku z Mamą, babcią Jolą i ciocią Marylką. Poszłyśmy (ja jechałam) na plac Baczyńskiego. Potem odprowadziłyśmy babcię Jolę na przystanek, a ciocia Marylka odprowadziła nas do domku (bo mieszka blisko nas).


Letnia dama.

Na placu Baczyńskiego.

Kolega Gołąbek.

A wiecie jaką niespodziankę Mamie zrobiłam? Bawiłam się z Mamą na mojej zielonej macie. Mama wyszła z pokoju na chwilkę (ja leżałam w tym momencie na brzuszku). Mama wróciła i co zobaczyła? Mnie leżącą na pleckach. Tak tak pierwszy raz obróciłam się z brzuszka na plecki. Z plecków na brzuszek śmigam już od dawna. Ale tak to pierwszy raz. Mama nie wie jak, czy to przypadek czy się nauczyłam. Prosiła mnie potem ładnie, zachęcała zabawkami, a ja nie chciałam jej pokazać jak to zrobiłam. No nie wszystko na raz Mamusiu ;) Kiedyś Ci pokażę.


Czytam sobie.

Odpoczywam przed spanien..

Jest późno , a ja nie śpię.

"Gdzie Mama?"


"Co to? Niebieski jeżyk"

"Ciekawe czy dobry?"

"Bleee kłujeee"

Piątek:
Na 13:00 byłam na rehabilitacji. Dużo nowych ćwiczeń. Trochę na kolankach przed lustrem (na siedząco!!!), trochę na szarym wałku. Pokazałam też p.Joasi jak pięknie biję brawo. P.Joasia powiedziała Mamie, że super, bo bardzo szybko nabyłam tę umiejętność (małe które dzieci w tym wieku tak pięknie biją brawo i dopasowują słowo "brawo" do czynności). Żeby udowodnić, że robię to częściej Mama nagrała w domu filmik i pokazałyśmy go na rehabilitacji. To taki dowód, że Mama nie zmyśla.

To tyle z szybkiego skrótu tygodnia.
Buziaki-ogromniaki

2 komentarze:

  1. A mówiłam twojej mamusi, że nawet się nie obejrzy a będziesz umiała się obracać na plecki :) brawo Sarusiu !!!
    I wpadajcie do nas częściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jeszcze Mamusia nie widziała jak ja to zrobiłam ;) chętnie będziemy Was częściej odwiedzać ciociu Dosiu... a kiedy Wy wpadniecie znowu? :*

      Usuń