Obiecanki cacanki... miałam częściej pisać i co.... i wykrakałam sobie wyłączenie internetu. Ahhh... szybko szybko i już możecie czytać o ostatnim tygodniu...
Wtorek:
Wstaliśmy wcześnie (ale nie bardzo wcześnie) i razem z
babcią Jolą, dziadkiem Włodkiem, ciocią Marylką, wujkiem Jurkiem i wujkiem
Dominikiem pojechaliśmy na wycieczkę do Wisły. Ojj to już kolejna moja
wycieczka w duże małe góry. Była przepiękna pogoda i było naprawdę supcio.
Z Mamusią fajnie jest. |
Spacerowaliśmy po deptaku i
Mama kupiła mi małą owieczkę (maskotkę) taką milusią na pamiątkę. Kiedy wszyscy
pili kawkę (i inne) w knajpce ja jadłam mój deserek. Poszliśmy też nad rzekę, w
której pływały maleńkie rybki i było dużo kamyczków.
Woda |
"Mamooo opowiem Ci coś..." |
Smileeee |
A na koniec na obiadek (ja
piłam swojej mleczko). Potem wróciliśmy do domku. Wycieczka mi się bardzo
bardzo podobała. Już się nie mogę doczekać następnej. Juhuu lubię lato i
wycieczki.
Powrót do domku. |
Ahhh wakacje... |
Środa:
Mama obudziła mnie bardzo wcześnie i razem z Mamą i ciocią
Marylką "poszłam" (jechałam moją bryką) do przychodni na pobieranie
krwi (niedługo wizyta u endokrynologa więc trzeba było zrobić badania). Pani
nie umiała znaleźć żyły i krewka odrazu nie chciała lecieć. Ale byłam bardzo
dzielna i nic a nic nie płakałam. Powiem więcej.. nawet się uśmiechałam ;)
Na godz. 10:00 pojechałam z Mamą do Ośrodka na
rehabilitację. To była ostatnia rehabilitacja z moją p.Joasią. P.Joasia będzie
miała wolne (a my zastępstwo z p.Kasią). A potem Ośrodek będzie miał wolne i
będziemy czekać na telefon dopiero w drugiej połowie sierpnia. Ohh :( Teraz mam
tylko raz w tygodniu rehabilitację, bo są wakacje. Mama musi ze mną więcej
ćwiczyć w domku. Dziś na rehabilitacji ćwiczyłam dużo moje rączki (musiałam się
pięknie podpierać i utrzymać). Ćwiczyłam też jak zawsze na kolankach i na
niebieskiej dużej piłce. Humor miałam bardzo dobry (pomimo godziny na drzemkę)
i cały czas śmiałam się do p.Joasi. Taką zrobiłam niespodziankę.
Po południu spacerek z Mamą i ciocią Marylką (a nawet 2
spacerki). Poszłyśmy też odwiedzić ciocię Sylwię w jej pracy. Ciocia Sylwia
dostała buziaka i pojechałyśmy dalej.
Czwartek:
Nie było rehabilitacji, ani doktorów. Rano przyszła do nas
ciocia Dosia i mała Natalka. Poleżakowałam sobie z Natalką na mojej zielonej macie. Chyba się jej podobało ;) Pokazała mi nawet swoją Biedronkę/Pszczółkę (taki mix chyba, bo nikt nie wie co to jest). Zapomniałam tylko zapytać jak się nazywa. Po jakimś czasie przyjechał wujek Marcin i zabrał ciocię Dosię i Natelkę do domku (ich domku).
"Natalko mogę pożyczyć Twoją Biedronkę/Pszczółkę?" |
Na mojej zielone macie ;) |
Po południu poszłam z Mamusią i ciocią Marylką na spacerek. Ciocia Marylka ma wolne dlatego ma tak dużo czasu dla nas. I my się bardzo z tego powodu cieszymy.
Piątek:
Na godz.13:00 (przełożone z 12:00) poszłam z Mamą do Ośrodka (PWI) na wizytę u logopedy - p.Justyny. Dawno się z p.Justyną nie widziałam (jak będę większa to pewnie będzie to częściej). Mama odrobiła zadanie domowe i nagrała filmik jak jem łyżeczą. Niestety zrobiłyśmy kilka błędów. Po 1 - "siedziałam" zbyt płasko, po 2 - Mama karmiła mnie zbyt szybko, po 3 - za słabo naciskała na tylnią część języka (przez to nie zgarniałam wszystkiego z łyżeczki) i po 4 - Mama trzymała miseczkę w ręce (czym sobie utrudniała) zamiast położyć ją na stole. Ojjj Mamooo chyba musimy poćwiczyć to karmienie. Ale powiem Wam, że to wcale, a wcale nie wszystko na co patrzyła p.Justyna. Większość rzeczy Mama zrobiła dobrze (a wiele innych mam podobno robi źle).
Kolejne zadanie domowe: nagrać 2 filmiki (jeden jak jem na kolanach u Mamy, a drugi jak jestem karmiona siedząc w foteliku. P.Justyna chwaliła mnie też, że pięknie trzymam język w buzi i nie wystawiam go tak bardzo na zewnątrz. Może jak będę większa będę to (w miarę) kontrolować, bo wiadomo takie wypadanie języka "wpisane" jest w moją wadę genetyczną.
Następna wizyta dopiero we wrześniu.
Co będzie w weekend...? Jeszcze nie wiem...
Plany na kolejny tydzień...?
- poniedziałek - endokrynolog
- wtorek, środa, czwartek - brak planów
- piątek - rehabilitacja
- sobota, niedziela - brak planów
Ahh te wakacje... niby fajnie fajnie, bo dużo czasu, ale jednak jakoś smutno, bo mało rehabilitacji itd.
Uciekam przemyśleć plany na weekend ;)
Buziaki - Misiaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz