Poniedziałek:
O 12:00 wizyta u p.doktor S-K. Troszkę się wszystko
przesunęło i do gabinetu weszłyśmy dopiero o 12:34. P.doktor obejrzała mnie i
jak zwykle pochwaliła. Powiedziała, że rączki i nóżki już są coraz dłuższe
(czyli jestem bardziej proporcjonalna). Bardzo fajnie obracam się na brzuszek
(przez obie strony) i długo utrzymuję się na łokciach, trzymam główkę dopóki
się nie zmęczę (bo potem sama opada). Ogólnie jestem fajniutkim
"żywym" dzieckiem. Komunikuję się ("rozmawiam") bardzo
ładnie.
P.doktor (Mamę też) tylko niepokoi mój oddech. Musimy iść do
alergologa (zapiszemy się wcześniej niż miałyśmy).
Wtorek:
Taki zwyczajny dzień w domku, bo na dworze brzydko (pada i
"burzuje") i ze spacerków nici (no i przecież ja jeszcze jestem
chora, więc pewnie dlatego pogoda nie ładna, żeby mi smutno nie było, że dzieci
się bawią i spacerują na słoneczku, a ja nie mogę).
"Siema Tedziu" ;) |
Środa:
Rano Mama zadzwoniła do przychodni, żeby zapisać mnie do
kontroli do mojej doktor K.
Zapisano mnie na 9:50, ale jak to u lekarza bywa czasem się
wszystko przeciąga. Na szczęście (dla mnie) jedna miła Pani przepuściła nas w
kolejce i weszłyśmy wczęśniej (to dlatego, że jestem malutka i tak troszkę już
Mamusi marudziłam).
P.doktor K. zbadała mnie i powiedziała, że osłuchowo już
jest super i że mamy odstawić leki. Jedyne co jeszcze muszę brać to wziewy i
prawdopodobnie będę je brała cały czas (jak narazie) bo cały czas kaszlę (Mama
mówi "jak stary gruźlik"). Zaleciła też wizytę u alergologa.
Na rehabilitację w piątek mogę już iść. Jupi !!!! Bardzo się
cieszę, że nie muszę nic odwoływać, bo już się stęskniłam za p.Joasią.
Na kolejne szczepienia mamy się zapisać jak skończę pół roku
(czyli za 2 tygonie).
No i jeszcze p.doktor wprowadziłą mi nowe jedzonko (a raczej
dodatek do jedzonka) - gluten.
A tak zmieniając temat... Wczoraj Mama rozmawiała z ciocią
Gosią (mamą Alusi i Jasia). Znowu dostaliśmy zaproszonko, ale niestety nie
możemy pójść, bo ja dalej mam kaszelek i Mama się boi, żeby nie pozarażać
innych dzieciaczków (w sumie to już chyba nie zarażam, ale lepiej nie
ryzykować). Mam nadzieję, że następnym razem się zobaczymy, bo już się
stęskniłam.
Z planów o których pisałam w ostatniej notce nic nie
odwołujemy. Jutro USG bioderek, w środę rehabilitacja, a co w weekend? ;)
Buziaki Misiaki <3
Super Kruszynko, że tak się rozwijasz :)
OdpowiedzUsuńJuż pół roku będzie? Kiedy to zleciało ? :O
Jagoda
Szybko zleciało... jeszcze pamiętam mój wcześniejszy brzusiowy domek ;)
Usuń