Już się kończy sobota, a ja dopiero o czwartku...
Czwartek:
O 5:30 Mama dała mi Euthyrox (sama też wzięła) i czekałyśmy
30 min na moje mleczko. Pojadłam, Mama mnie wyszykowała i pojechaliśmy z
Dziadkiem Włodkiem i Pradziadkiem Bronkiem na małą "wycieczkę" do
Ligoty do szpitala. Wszytko dlatego, że miałam umówioną wizytę u kardiologa.
Najpierw Mamusia pobiegła do rejestracji. Potem szybko poszliśmy na 1 piętro
zająć sobie kolejkę. Byłam czwarta. Najpierw EKG. Pani Pielęgniarka przykleiła
mi do serduszka (klatki piersiowej) kwiatuszki, które zakońćzone były
kabelkami, a kabelki podpięte do maszyny, która badała moje serduszko. Nad
głową wisiały mi 4 myszki i serek (taka karuzelka). Bardzo mi się one podobały
i nawet nie zwróciłam uwagi na to co mi tam dalej robią. Po badaniu musiałyśmy
wyjść, a Pani Pielęgniarka zaniosła moje wyniki do Pani Doktor. I znowu
czekałam w kolejnej kolejce. Pani Doktor zawołała mnie po imieniu (jak
wszędzie) :D Potem zrobiła mi badanie USG serduszka. Pooglądała wszystki
wyniki, posłuchała jak serduszko bije i powiedziała, że wszystko jest dobrze,
że serduszko zdrowe i mam przyjść do kontroli po nowym roku. Supcio!!! Mama i
Tata bardzo się cieszą :)
Zapomniałam wspomnieć, że zważono mnie tam i zmierzono i ...
uwaga... 6,650kg i 66cm !!! Rosnę.
Gorącoooo ;) |
Dzień dobry. |
Po południu dostałam nowy deserek: mus jabłkowo-jagodowy.
Mniam mniam. Bardzo mi to smakowało.
Piątek:
Rano Euthyrox i mleczko. Potem poszłam z Mamusią na spacerek
do pracy cioci Sylwii. Musiałyśmy zawieźć jej wodę , bo było bardzo gorąco, a
ciocia sobie nic nie wzięła. Było naprawdę bardzo gorąco (w końcu to pierwszy
dzień lata) i szybciutko wróciłyśmy do domku.
O 15:15 miałam rehabilitację z p.Joasią. O tej godzinie jest
tam już mało dzieci. Miałam pierwszy raz na innej sali. Była dość duża i było
tam dużo sprzętu do rehabilitacji. Ćwiczyłam jak zawsze na kolankach i na
niebieskiej dużej piłce. Ale ale... przy jednym ćwiczeniu kładłam rączki na
takich jeżykowych, kłujących niebieskich poduchach (to coś nowego). Z góry
wyjaśnię, że nie wszystko tam jest niebieskie, np mata na której ćwiczyłam była
zielona (taka jaką mam w domu tylko dużo większa). Czas szybko minął i
wróciłyśmy do domku.
Troszkę mi się przysnęło. |
Sobota:
Zaczęłam dzień od Euthyrox'u i mleczka. Potem poszłyśmy do
prababci Cilki i pradziadka Bronka. Tam kawka (dla dorosłych) jak co sobotę rano. Potem babskie
zakupy :D Tzn Ja, Mamusia i babcia Jola. Wiecie co kupiła mi Mamusia?
Malusieńkie gumeczki do włosów :) Są supcio!
Po obiadku ja i Mama spotkałyśmy się z ciocią Natalią.
Poszłyśmy na krótki spacerek. Krótki bo... zaczęło padać i
"burzować", potem padał grad. Uciekłyśmy do domu babci Joli i
dziadka Włodka. Potem przyjechała też z uczelni ciocia Sylwia.
A jakie macie plany na jutro? Co powiedzie na Tyski Piknik
Rodzinny w Paprocanach?
http://www.etychy.org/koncerty-imprezy/tyski-piknik-rodzinny-5520.php
Buziaki-ogromniaki
to pierwsze zdjęcie jest cudne! Sarusia taka słodka :) Jagoda
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :)
UsuńZdjęcia Sarusi są rewelacyjne,a Sara kochana i słodka.Pozdrawiam ciocia Teresa.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) pozdrowienia i buziaczki
UsuńSarusiu musimy powtórzyć nasz spacer, tylko teraz już bez burzy! Buziaki dziewczyny. ;* Natalia.
OdpowiedzUsuńTak tak, ja będzie ładna pogoda :):*
Usuń