czwartek, 13 listopada 2014

Katar

Chorowanie nie sprzyja pisaniu. Tak się będę tym razem tłumaczyć. Niby to tylko katar, ale duży katar. Teraz już jest troszkę lepiej, chociaż nosek jeszcze zatkany i ciężko się oddycha. Popołudniami bywam ostatnio marudna. W nocy nie umiem spać, bo ciężko się oddycha z zatkanym noskiem. Mama zawsze czyści mi nosek (bardzo tego nie lubię), robi inhalacje i dobrze wietrzy pokój, czasem włącza nawilżacz (przy kaloryferach powietrze jest suche). I tak się leczymy w domku (od niedzieli). Jak jest bardzo ładnie to idę z Mamą na mały spacerek, żeby przewietrzyć "ten katar".

Wietrzymy chorubsko.
Potrafię wstać sama nawet z małym utrudnieniem ;) (poskładany tunel ma różne zastosowania)


Środa:
Miałam jechać z Mamą i dziadkiem Włodkiem do Katowic do Kliniki na Ceglaną (czyli do okulisty). Byłam zapisana na 7:30, w rejestracji trzeba być ok 30min wcześniej (bo kolejka długa). I czytajcie co dalej... Budzik nie zadzwonił (albo zadzwonił i Mama nie słyszała), obudziła się o 6:00 (czyli późno, bo przecież ja muszę brać Euthyrox i pić mleczko i Mama nas musi pozbierać i jeszcze musimy zajechać). Teraz sobie możecie wyobrazić co się działo :D Mama była szybsza od światła i o 6:39 wyjechaliśmy z domu.
Na szczęście zdążyliśmy. Do gabinetu wchodziłam 5 razy, bo kilka razy trzeba kropić oczka, a potem badanie. Z oczkami nic lepiej nic gorzej. Tak samo jak było. Mamy się starać zakładać moje okularki przynajmniej w domu (to chyba i tak się nie uda, bo ja nie chcę i tyle). I pokazać znowu za pół roku.

W poczekalni na Ceglanej

Mamo chodź się ze mną pobawić..


Czwartek:
Dziś było już troszkę lepiej, więc poszłam z Mamą na rehabilitację do Ośrodka. Wiecie, że teraz jak tylko zobaczę p.ciocię Asię to wyciągam rączki i chcę iść ćwiczyć !!! A jeszcze niedawno był płacz przez całe 45min. ;)

Mamooo idę do Ciebie :)

Przeszłam cały Ośrodek na swoich własnych nóżkach :)


Jutro mamy wolne. Ten tydzień ogólnie mamy bardzo wolny. W sobotę jest basen i mam 1 dzień żeby całkowicie pozbyć się kataru, bo inaczej na basen nie pójdę. To chyba mało czasu. Zobaczymy jutro popołudniu.

P.S. Muszę się pochwalić (chociaż Mama nie wie do końca czy na pewno to rozumiem czy tylko mi się udaje). Mam w domu dużo kolorowych piłeczek. I ostatnio Mama chciała, żebym dała jej określony kolor piłeczki. I chyba wiem jaki kolor to kolor czerwony (albo udało mi się to tak dużo razy). Innych kolorów jeszcze nie rozpoznaję. Ale Mama pewnie mnie nauczy ;)

P.S. Wiecie, że jest jedna pozytywna rzecz przez ten katar... Jak mam zatkany nos i oddycham otwartą buzią to częściej próbuję coś mówić po swojemu. Aaaa i chyba się jeszcze nie chwaliłam, że niedługo opanuję do perfekcji pełne zdanie... "MAMAM  AM" (czyli.. "jestem głodna, Mamusiu daj mi proszę coś dobrego do jedzenia" ;))

Buziaki-ogromniaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz