Wakacje, urlopy, wycieczki, imprezy, terapie... Tyle się ostatnio
dzieje. Są przyjemności i są ćwiczenia. A tak szybciutko streszczając to było
tak:
Jednego dnia, już nie pamiętam kiedy, pojechałam na wycieczkę do
mojego kuzyna Antosia. I wiecie gdzie wszyscy poszliśmy? Na baaaaasen :) Kryty
basen, ale przynajmniej było mało ludzi i sobie "popływałam". W
wakacje mam przerwę od moich zajęć na basenie i ostatnio byłam pod koniec
czerwca. Troszkę długa ta przerwa, ale jakoś nie było okazji. A na basenie
taaaaka supcio była zabawa :) I tak się bardzo cieszyłam, że oprócz Mamy była
jeszcze rodzinka. Spiłam znowu troszkę wody z basenu. No ale woda to woda,
przecież Mama zawsze mi w butelce podaje, a tu tyleee tej wody było i nie
rozumiem czemu Mama mówiła, żebym nie piła tej basenowej wody. Może się bała,
że jak wypiję za dużo to nie będzie gdzie pływać.
Testowanie nowych pływaczek :) |
Jest supcio! |
Mamooo no weźźź ja chce sama pływać. |
Jak wycieczka to obiadek poza domem. Ja to dostałam taki
przyniesiony w słoiczku i kilka frytek zjadłam Mamie z talerza. Mama mówi, że
powinnam się surówką poczęstować, a nie frytkami. A z tymi frytkami to było
tak, że kiedyś już raz Mamie zjadłam kilka frytek i mi posmakowały. A surówki
nie są dobre, bo ja tych surówek nie lubię.
Ciociaaa nie rób mi zdjęć jak jem :p |
Innego dnia...
Po wolnym tygodniu od zajęć w Ośrodku, zaczęłam rehabilitacją z
ciocią Asią. Nie widziałyśmy się cały miesiąc (miałam zastępstwa). Ćwiczyłam
bardzo ładnie. Nawet mi się chciało pomimo tego upału. Chodzę i chodzę coraz
ładniej, dalej dość szeroko i troszkę krzywię stópki, ale już coraz mniej. I
bardzo się z tego cieszymy.
Od razu po rehabilitacji miałam zajęcia z p.ciocią Gosią
(logopeda). Też się dawno nie widziałyśmy (tak to jest w wakacje). Na koniec
same pochwałki. Mama się cieszy, że tak pięknie pracuję. W ogóle to mi wszyscy
mówią, że intelektualnie jest supcio, czyli że mądra dziewczynka jestem i że
mam taaki duży potencjał.
Po terapii z p.ciocią Gosią miałam pół godzinki przerwy i
pojechałam na zajęcia z p.ciocią Anią (logopeda, prywatnie).
Teraz opowiem Wam jeszcze szybciutko o sobocie. Wiecie gdzie ja
byłam? Na weselu cioci Sylwii i wujka Kuby (ale nie tej mojej cioci Sylwii,
tylko innej cioci Sylwii, kuzynki od Mamy). Taaakie duże to było wesele i
wiecie ile dzieci tam było. Troszkę pospałam, troszkę potańczyłam. I było
supcio supcio. Mamie też się podobało. I bardzo bardzo chciałyśmy z Mamą
podziękować, szczególnie Parze Młodej (Wy wiecie) :* <3 I jeszcze raz
wszystkiego najpiękniejszego!
A dziś też nowości. Pierwszy raz pojechałam z Mamą do Pani
Fotograf. Mama potrzebuje do dokumentów zdjęcia. I przy okazji ja też miałam
zrobione zdjęcie, bo mi Mamusia też zrobi dokument taki prawdziwy. Musiałam
usiąść na krzesełku i Pani zrobiła mi zdjęcia, chyba z 20, żeby coś z tego
wyszło. Na koniec wybrała Mama z Panią Fotograf jedno zdjęcie.
Buziaki Misiaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz