Poniedziałek:
Rano rehabilitacja w Ośrodku. Jakoś nie umiem się
przyzwyczaić do ćwiczeń bez Mamy. Raz ładnie ćwiczę, a jak coś trudniejszego to
przypominam sobie, że Mamy nie ma i protestuję. Następnym razem wezmę ze sobą
moją lalę, żeby chociaż ona była ze mną.
Poza tym, Mama zauważyła, że ostatnio robię duże
postępy... Nóżkę którą stawiałam krzywo i o którą się Mama martwiła, już
stawiam pięknie prosto. Wszystko to zasługa mojej p.Asi, która tak supcio ze
mną ćwiczy. Bokiem przy ławeczce też już pięknie chodzę, ale tylko wtedy jak
mam "jakąś motywację". Może zrobię prezent urodzinowy Mamie i zacznę
chodzić. Do urodzin Mamy jeszcze sporo czasu (to we wrześniu), więc może
akurat... A jak nie na Mamy
urodziny to może na swoje ;p
Wtorek:
Musiałam wstać wcześnie rano i razem z Mamą i dziadkiem
Włodkiem pojechałam na pobieranie krwi. Najpierw Mamusia miała pobierane i nic,
a nic nie płakała. Potem moja kolej i troszkę mi się zapłakało, ale nie tak
całkiem mocno. Obie dostałyśmy plasterek i dziadek Włodek zawiózł nas do
prababci Cilki i pradziadka Bronka. Przyjechała też ciocia Dosia z Natalką.
Zjadłyśmy śniadanko. I powiem Wam, że za przykładem mojej młodszej Kuzynki
pięknie zjadłam troszkę paróweczki (kiedyś jadłam... kiedyś!). Mama była w szoku, bo ostatnio jestem
strasznym niejadkiem. No ale przecież musiałam pokazać, że też tak ładnie
potrafię zjeść ;)
Natalka i ja |
Mama ma ała i plasterek i ja też mam ała i plasterek. |
Przed 14:00 poszłam z Mamą do p.dr W. (endokrynolog) na
kontrolną wizytę. Ważę już 9,180kg i mam już 76cm. To nie dużo jak na dziecko w
moim wieku, ale jak na dziecko z zD to bardzo ładnie. Tabletki muszę brać dalej
tak jak brałam i kolejna wizyta za 3 miesiące.
Na 16:30 pojechałam z Mamą do Ośrodka na grupowe zajęcia
ogólnorozwojowe. Była nas tylko 4 (2 dziewczynki i 2 chłopców): Natalka z mamą,
Adaś z mamą, Staś z tatą i oczywiście ja z Mamą. Wiosna się skończyła i
przyszło do nas lato. Wszystko żółte jak lato. I w takim temacie były
dzisiejsze zajęcia. Rozpisywać się nie będę, powiem tylko, że było jak zawsze
bardzo fajnie. Szkoda tylko, że było nas tak mało.
Powiem Wam jeszcze co tym razem martwi Mamę. Okularki. No
jakoś nie umiem się do nich przekonać. Mama zakłada, ja ściągam i tak cały
czas. Dłużej niż 5 min. jeszcze się nie udało, a przecież już prawie 2 tyg.
temu je kupiliśmy.
Uciekam spać, bo dopiero wtorek i jeszcze 3 zajęte dni przed
nami ;)
Buziaki Misiaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz