wtorek, 24 czerwca 2014

Zajęty tydzień.


Poniedziałek:
Rano rehabilitacja w Ośrodku. Jakoś nie umiem się przyzwyczaić do ćwiczeń bez Mamy. Raz ładnie ćwiczę, a jak coś trudniejszego to przypominam sobie, że Mamy nie ma i protestuję. Następnym razem wezmę ze sobą moją lalę, żeby chociaż ona była ze mną.
Poza tym, Mama zauważyła, że ostatnio robię duże postępy... Nóżkę którą stawiałam krzywo i o którą się Mama martwiła, już stawiam pięknie prosto. Wszystko to zasługa mojej p.Asi, która tak supcio ze mną ćwiczy. Bokiem przy ławeczce też już pięknie chodzę, ale tylko wtedy jak mam "jakąś motywację". Może zrobię prezent urodzinowy Mamie i zacznę chodzić. Do urodzin Mamy jeszcze sporo czasu (to we wrześniu), więc może akurat... A jak nie na Mamy urodziny to może na swoje ;p

Wtorek:
Musiałam wstać wcześnie rano i razem z Mamą i dziadkiem Włodkiem pojechałam na pobieranie krwi. Najpierw Mamusia miała pobierane i nic, a nic nie płakała. Potem moja kolej i troszkę mi się zapłakało, ale nie tak całkiem mocno. Obie dostałyśmy plasterek i dziadek Włodek zawiózł nas do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Przyjechała też ciocia Dosia z Natalką. Zjadłyśmy śniadanko. I powiem Wam, że za przykładem mojej młodszej Kuzynki pięknie zjadłam troszkę paróweczki (kiedyś jadłam... kiedyś!). Mama była w szoku, bo ostatnio jestem strasznym niejadkiem. No ale przecież musiałam pokazać, że też tak ładnie potrafię zjeść ;)

Natalka i ja

Mama ma ała i plasterek i ja też mam ała i plasterek. 

Przed 14:00 poszłam z Mamą do p.dr W. (endokrynolog) na kontrolną wizytę. Ważę już 9,180kg i mam już 76cm. To nie dużo jak na dziecko w moim wieku, ale jak na dziecko z zD to bardzo ładnie. Tabletki muszę brać dalej tak jak brałam i kolejna wizyta za 3 miesiące.
Na 16:30 pojechałam z Mamą do Ośrodka na grupowe zajęcia ogólnorozwojowe. Była nas tylko 4 (2 dziewczynki i 2 chłopców): Natalka z mamą, Adaś z mamą, Staś z tatą i oczywiście ja z Mamą. Wiosna się skończyła i przyszło do nas lato. Wszystko żółte jak lato. I w takim temacie były dzisiejsze zajęcia. Rozpisywać się nie będę, powiem tylko, że było jak zawsze bardzo fajnie. Szkoda tylko, że było nas tak mało.

Powiem Wam jeszcze co tym razem martwi Mamę. Okularki. No jakoś nie umiem się do nich przekonać. Mama zakłada, ja ściągam i tak cały czas. Dłużej niż 5 min. jeszcze się nie udało, a przecież już prawie 2 tyg. temu je kupiliśmy.

Uciekam spać, bo dopiero wtorek i jeszcze 3 zajęte dni przed nami ;)

Buziaki Misiaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz