niedziela, 8 czerwca 2014

Weekendowo :)


Weekend minął nam "na powietrzu" jak to już przepowiedziałam w poprzedniej notce. 

Sobota:
Rano spacerkiem do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Wypiliśmy kawkę (tzn. wypili Ci co już mogą, ja tam piłam wodę ;p) i znowu spacerkiem do domku.
A popołudnie spędziliśmy działkowo. Mama próbowała mnie przekonać, że trawa mnie nie pogryzie jak na nią nadepnę bosą stópką, ale jakoś nie uwierzyłam i z koca nie zeszłam.

Namiocik

Takie ważne sprawy - zabawa

Dotknij trawkę Sarusiu...

No dobra, ale tylko troszeczkę, w 2sekundy nic mi się chyba nie stanie ;)


Niedziela:
Pojechałyśmy na spacerek. Okazało się, że w jednej parafii (nie naszej) był akurat odpust. Mama kupiła mi balonik. Ale nie byle jaki. Pamiętacie jak już kiedyś pisałam o baloniku, którego dostałam...? Znalazłyśmy dziś takiego samego. Znowu dostałam tą dziewczynę, troszkę podobną do mnie. Bardzo się ucieszyłam. Niestety balonik długo nie wytrzymał. W domu miałam go może 10min. Tak mocno pociągnęłam za nogę, że przerwałam i uciekło powietrze.

Dziękujęęęęę :*

Aleee mam śliczny balonik

Moja koleżanka :)


Potem w domu bawiłam się w baseniku. Narazie na sucho, bo po południu na balkonie mamy baaaardzo gorąco i trzeba się pluskać do południa. Za to Mama wsypała mi do baseniku kuleczki :)

Zamist wody... kuleczki

Ta jest pomarańczowa
Buziaki-ogromniaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz