sobota, 31 maja 2014

Truskawkowa sobota.


Piątek:
Rehabilitacja w Ośrodku na 10:45. Znowu zostałam sama z p.Asią, a Mama czekała za drzwiami. Troszkę płakałam, myślałam, że Mama usłyszy i po mnie przyjdzie, ale Mama czekała na mnie na korytarzu. Ale powiem Wam, że Mama i p.Asia miały rację, bo ćwicząc sama nie uciekam do Mamy (bo jej nie ma) i mniej płaczę, bo nie ma kto mnie uratować (więc nie wymuszam). Tym razem płakałam znowu mniej, za każdym razem jest lepiej. Oczywiście nie znaczy to, że za Mamą nie tęsknię i że nagle przestanę protestować ;)
Mama się troszkę martwi, bo ostatnio p.Asia zauważyła (a potem Mama zwróciła na to uwagę), że jak wstaję (przy czymś) to stawiam troszkę krzywo lewą stopę. Trzeba coś z tym zrobić.
A w domu:
Mama dzień wcześniej zrobiła mi kolorową galaretkę (żółtą i czerwoną). Oczywiście ta galaretka nie do jedzenia, tylko do ćwiczenia. Jeszcze niedawno nie chciałam galaretki nawet dotknąć, a teraz pięknie biorę do rączek i nawet chciałam skosztować. I tak się bawiłam tą zimną, trzęsącą się, glutowatą galaretką.

Mamooo... nie rób zdjęć jak jem.

Teraz możesz zrobić.

Albo nie ;)

Czerwone czy żółte.

Którą wybrać?

Sprzątamy.


Potem Mama dała mi ciecierzycę. Oczywiście znowu nie do jedzenia, tylko do ćwiczenia. Więc bawiłam się tymi malutkimi kuleczkami.




Prawa ręka...

...i lewa ręka.

Ciecierzyca.

Potem uczyłyśmy się zwierzątek z mojej ulubionej książeczki.

To jest kura. Kura robi ko ko ko.

To jest pies. Pies robi hau hau hau.


Sobota:
Rano do prababci Cilki i pradziadka Bronka. Były też 2 spacerki. A popołudniu przy kawie, Mama dała mi skosztować truskawkę. Mama mówi, że jestem niejadek i że nowych rzeczy nie chcę kosztować, więc chciałam jej pokazać, że spróbuję troszkę tej truskawki. Kwaśna taka była, ale całkiem smaczna. I troszkę zjadłam.


Hmm co to? 

Patrz Mamo jak będę wcinać... Tylko patrz uważnie żebyś potem nie mówiła, że jestem niejadek.

Truskawko szykuj się, zjem cię!

Widzisz Mamo... jem!

Kwaśna...

...ale dobra. Zjadłam troszkę! ;)

Zrobiłam też sama, całkiem sama pierwszy kroczek bokiem przy łóżku. Mama się bardzo ucieszyła. Mama lubi takie niespodzianki, a ja lubię jak Mama się cieszy, wtedy ja też się cieszę. 


A jutro wielkie święto. Mama się zastanawia gdzie pójdziemy świętować ;)

Buziaki Misiaki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz