sobota, 20 lutego 2016

Zwierzenia Mamy: Obawy (te poważne i mniej ważne) przed pójściem do przedszkola.

Został lekko ponad tydzień. U nas przedszkole to teraz główny temat, więc tu pewnie też pojawi się kilka wpisów z tym związanych.
Kto jest bardziej podekscytowany nie wiem, tzn. wiem, że ja, bo Sara chyba nie wie jeszcze o co chodzi.
Z jednej strony cieszę się, że Sara w końcu będzie miała większy kontakt z dziećmi, a ja choć troszkę czasu dla siebie (już oczywiście mam mnóstwo planów związanych z tym krótkim "moim" czasem).
Z drugiej strony boję się kilku rzeczy, jednych bardziej innych mniej.


Największe moje obawy są związane z jedzeniem. I nie chodzi o to czy Sara będzie jadła czy nie, czy jej będzie smakować czy nie. Zawsze przecież może dojeść w domu. Chodzi o to, jak Sara je - bo ile na talerzu tyle do buzi. Trzeba jej pilnować. Kilka razy zdarzyło mi się ratować swoje krztuszące się dziecko, pomimo tego, że siedziałam nad nią i patrzyłam jak wcina. A ona i tak władowała tyle, że nie potrafiła pogryźć. I tego boję się najbardziej. Jest to chyba jedyna poważna sprawa.

Inne to te mniejsze (ciągłe choroby, odwoływanie terapii i zmęczenie po wszystkich zajęciach, samodzielność, kontakt z dziećmi itd.), w sumie niepotrzebne zmartwienia. Przecież wiem, że moja córcia i tak sobie poradzi, albo poradzimy sobie obie.

Ale wiadomo jak to matka, szczególnie taka samodzielna 24/24, przejmuję się chyba troszkę za dużo ;) 

4 komentarze:

  1. takie dzielne kobietki na pewno sobie świetnie poradzą :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innego wyjścia nie ma :) Dziękujemy i pozdrawiamy :*

      Usuń
  2. no i jak tam mama w przedszkolu? :) bo o Sarę nie pytam, na pewno świetnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie ;) od 1 marca dopiero :) Będzie wpis w przyszłym tyg :p

      Usuń