czwartek, 11 stycznia 2018

Zwierzenia Mamy: Turnusy rehabilitacyjne, a odpoczywanie

Za każdym razem, przed każdym kolejnym turnusem rehabilitacyjnym słyszę od kogoś: "no to sobie odpoczniecie" ...
Nie zawsze chce mi się tłumaczyć, że turnus rehabilitacyjny to nie wakacje.
Po części na pewno odpoczniemy, bo każda zmiana miejsca jest w jakimś stopniu odpoczynkiem (szczególnie dla głowy).

Kiedy ma się dziecko niepełnosprawne, codzienność, która kręci się wokół rehabilitacji, lekarzy, terapii itd. i kiedy zajmuje się tym "jedna głowa" ... No właśnie!

Turnus rehabilitacyjny - październik 2016

Każda zmiana miejsca jest odpoczynkiem. Szczególnie jak wraz ze zmianą miejsca, przebywa się w "takim towarzystwie" (pozdrawiamy wszystkich turnusowych Przyjaciół) ;)
Odpoczynkiem jest też to, że nie musimy gotować obiadów. Sprzątania też jest mniej niż w domu. Zakupy robimy małe, czyli jakby nie patrzeć to też odpoczynek.

Ale... jednak to nie to samo co wakacje...

Wstajemy wcześnie, żeby się przygotować, zejść na stołówkę i zdążyć zjeść śniadanie przed terapiami. "Sara jemy szybciutko, bo za chwilę mamy rehabilitację"
Czyli jemy z zegarkiem w ręku.

Sara na rehabilitację chodzi sama. Zna już Ciocie i Wujków, więc mam godzinkę na np. ogarnięcie pokoju/siebie.
Oczywiście nastawiam budzik i 5 min przed końcem już po nią idę.
W każdy dzień plan jest różnie ułożony. Terapie trwają 30min, 45min lub 1h.
Czyli np. odstawiam Sarę na dogoterapię, która trwa 30 min. Zanim dojdę do pokoju, sprawdzę po drodze na tablicy czy nie zmienił się plan, zabiorę jogurt z lodówki to już zostanie 25min. Wychodzę 5 min przed końcem, więc mam np. 20min wolnego.
W te 20 min można np. wypić szybką kawkę z inną Mamusią, u Pana w kawiarence na dole. Oczywiście z zegarkiem w ręku ;) Mamy wtedy chwilę na plotki. Niby odpoczywamy, ale gdzieś tam z tyłu głowy myślimy, co tam dziecko na terapii... no i ten zegarek już pokazuje, że zostało nam 10min... Wszystko na czas.

Odbieramy dzieci i idziemy do pokoju, trzeba szybko zrobić siku i zjeść jogurt, bo np. za 30min mamy kolejną terapię. Oczywiście wiadomo jak to z dziećmi, po drodze mamy mały bunt, siku nie chce, bo coś tam, jogurt je jak mały ślimak, przy okazji się jeszcze upaćka i trzeba się przebrać.
Dzwoni budzik, za 5 min terapia. Znowu bunt bo nie chce iść.

Tym razem np. 1h terapii logopedycznej. Czasem idę z Sarą, bo dużo się dowiaduję, zapamiętuję, żeby ćwiczyć z Sarą w domu.
Po terapii szybko umyć rączki i na stołówkę, na obiad. Mamy np. tylko 45min. do następnej terapii. Znowu ustawiam budzik, bateria w telefonie już na wyczerpaniu (przecież tyle razy w ciągu dnia przestawiamy).
30min terapii, może w tym czasie poczytam książkę albo zadzwonię do babci. Budzik nastawiony zostało 15min.

Potem np. godzinna przerwa. Pukam do pokoju obok: "Dziewczyny macie teraz czas, może spacer?" Ubieramy się. Jest zima to wiadomo 15min zanim dziecię ubierzemy. Mamy 30min na spacer.
Czasem są takie dni, że mamy tak plan ułożony, że nie ma czasu na spacer... W inne dni mamy terapię, za terapią i pół dnia wolnego, czas na spacer jest, nawet trochę się nudzimy ;)
Kolacja.. ufff bez zegarka. Padamy z nóg już ok 19.

Mamę męczy to wieczne bieganie, wszędzie z zegarkiem. I ten stres, żeby dziecko się nie rozchorowało i dotrwało do końca turnusu (inne Turnusowe Mamy pewnie rozumieją).
Sarusię oprócz tego, męczą oczywiście terapie. Kilka godzin dziennie ciężkiej pracy, to z pewnością nie są wakacje. I tak przez dwa tygodnie.


Turnusy lubimy. Każde oderwanie od codzienności jest dobre. Pomimo, wszystko głowa po części odpoczywa. Ciężko mi powiedzieć co czuje Sara. Wydaje się, że pomimo ciężkiej pracy turnusy lubi. Zna Ciocie i Wujków i lubi chodzić na zajęcia (powiedzmy, że tam gdzie jest ciężko to czasem jest mały bunt) ;)
Do tego jak nie jesteśmy same, tylko mamy naszych Turnusowych Przyjaciół, to tym bardziej nam się podoba.


Za miesiąc jedziemy na nasz VII turnus rehabilitacyjny.
Sara już się nie może doczekać kiedy spotka swoją koleżankę Olę, a mama czeka na kawki z ciocią Agą ;)

P.S. Zapisałyśmy się już też na turnusy na 2019r.
Kochani, którzy również jeżdżą.. zapisaliście się już? Wiecie, że ja w tym samym dniu co rozpoczęły się zapisy, już się nie załapałam na jeden termin w 2019?!  ;)

Miłego dnia!

- mama Ola -

2 komentarze: