Kolejna sprawa o którą często pytacie..
Już ponad 5 miesięcy po wycięciu trzeciego i podcięciu
bocznych migdałków.
Myślę, że po takim czasie mogę spokojnie napisać o naszych
plusach i minusach zabiegu.
Przypomnę tylko, że zabieg był ostatecznością. Nie byłam do
tego przekonana. "Leczyłyśmy" Sary olbrzymie migdałki prawie 2 lata -
efektów nie było.
Kiedy dostałyśmy skierowanie na zabieg, konsultowałam się
jeszcze z kolejnymi dwoma lekarzami. Łącznie 3 laryngologów (wszyscy raczej z
tych, co nie są za zabiegami, jeśli nie ma wyższej konieczności). Trzy takie
same opinie. Przed zabiegiem poszłyśmy również do
kardiologa na kontrolę - Sara serduszko ma zdrowe, ale przed narkozą wolałam sprawdzić.
Minusy:
Największym, olbrzymim minusem jest oczywiście ból po
zabiegu i strach Sary.
Drugim minusem jest mój stres (ale stresów mam wiele, więc dałyśmy
radę).
Jak się potem okazało nie obyło się u nas bez powikłań - po
4 dniach było krwawienie i drugi raz Sara trafiła na salę operacyjną.
Plusy:
Brak chrapania - czasami muszę podejść wieczorem i
"przyłożyć ucho", bo tak cichutko oddycha.
Brak bezdechów.
Mniej chorowania - poprawa jest duża, chociaż u nas
olbrzymia poprawa była już wcześniej (jak zaczęłyśmy bardziej dbać o jelita -
dieta, probiotyki itd.).
Mniej krztuszenia się (prawie wcale) - Sara miała tak
olbrzymie migdałki, że często krztusiła się jedzeniem. Nie wiem czy
ratowaliście kiedyś kogoś, kto się krztusi i robi się już fioletowy (nam się
tak poważnie przed zabiegiem zdarzyło kilka razy, raz wzywałam pogotowie).
Kolejny plus to duża poprawa słuchu - pierwsze badanie po
zabiegu i w końcu dobre wyniki (olbrzymi plus).
Ruszyła mowa. Sarusia zaczęła więcej powtarzać.
W końcu oddychamy nosem!
Podobno migdałki czasem odrastają, ale z perspektywy czasu
wydaje mi się, że podjęłam dobrą decyzję. Nie patrząc na największy minus, jakim
jest ból po zabiegu i strach dziecka (tego się niestety nie przeskoczy), widzę
dużą poprawę w jakości życia Sary (i mojego też).
*Wszystkie wpisy (tak jak ten) napisane są na NASZYM
przykładzie. Wiadomo, że każde dziecko jest inne, więc u każdego może to
wyglądać inaczej.
Pozdrawiam,
Mama Ola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz